Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

środa, 21 listopada 2012

22. Sylwester 2

Jestem chora,więc mam czas na pisanie,jednakże nie jestem robotem,a bez weny nie piszę.
Notkę dedykuję dziewczynie o imieniu na literę W,która non stop mnie motywuje do dalszej pracy oraz wszystkim,którzy czytają tego bloga.
wydaję mi się,że za szybko wprowadziłam to zdarzenie,jednakże moja weny poszybowała do przodu już za Hogwart,dlatego chcę jak najlepiej i najszybciej zakończyć czasy szkolne.Jednakże będą te ważniejsze momenty,więc mogę życzyć tylko cierpliwości.
Wiecie jaką mi Katecheta zrobił niespodziankę na lekcji?Czytał coś tam i nagle słyszę:
"Gdzie skarb twój,tam i serce twoje".
*****************************************&&&&***********
Stali oboje w pustym pokoju.Dorcas nerwowo przygryzała wargę.
-A więc słucham.-Syriusz założył ręce na piersi.
-Chcę zerwać zakład.-powiedziała.
-Dlaczego?-spytał podejrzliwie.
-Bo w pewnym sensie wygrałeś.-rzuciła na wydechu,patrząc na jego reakcję.
-To znaczy?-spytał zdziwiony.
-Upadłam na głowę,ale...chyba...sięwtobiezakochałam-wykrztusiła.
-Co?Możesz powtórzyć?
-Chyba się w tt-tobiezak-kochałam.
-Dorcas!Powiedz wyraźnie,bo Cię nie rozumiem!
-Idiota!Zakochałam się w Tobie!-zamarła,patrząc na jego twarz.
-Słyszałem za pierwszym razem,ale nie mogłem uwierzyć,że Dorcas Meadowes nie może tego wykrztusić.-wyszczerzył się do niej.
-Niepotrzebnie się wygłupiłam.-jęknęła i odwróciła się do okna.
-Wiesz,nie wierzyłem w miłość,a może nie chciałem wierzyć,ale poznałem jeden powód,dla którego warto było to zmienić.
-Co to za powód?-spytała cicho.
-Ty.-odpowiedział i podniósł palcem jej podbródek.
-Że co?-miała nadzieję,że się nie przesłyszała.
-Mówię,że się...zakochałem.W Tobie.
-Nie jesteś pijany?-spytała podejrzliwie.
-Nie zdążyłem wypić nic,oprócz jednego kubka kremowego.
-I co z tym zrobimy?
Nie odpowiedział,tylko wpił się zachłannie w jej ciepłe wargi.
*****
-Lily!
-James!
-Jimmi!-zaszczebiotała jakaś dziewczyna,a Ruda uśmiechnęła się pogardliwie-James nie znosi,jak ktoś tak do niego mówi.
-Przepraszam,ale właśnie...-zaczął.
-Och,ale tylko jeden taniec!No proszę!
-Ja...
Lily zrezygnowana pokiwała głową,na znak,że może iść.James westchnął i poprowadził dziewczynę na parkiet.
-Lilka!
-Christy!Co ty tu robisz?-uściskała koleżankę.
-A ty co robisz bez Jamesa?
-Nie mieliśmy okazji.Przyszłaś z chłopakiem?
-Tak.Powodzenia,wierzę w was.-zachichotała i odeszła,by po chwili zniknąć w tłumie gości.
Lily ani razu więcej nie miała sposobu porozmawiać z Jamesem.Po dwóch godzinach prób  zrezygnowała.Może tak miało być?
-Uwaga!Za dwie minuty witamy nowy rok,a więc proszę wszystkich na zewnątrz!-James stanął na blacie barku.Tłum gości wypłynął na wielki ogród.
-Dziesięć!...Dziewięć!...
-Lily!
-James!
Obydwoje próbowali przecisnąć się przez tłum,jednak nie dane było im się spotkać.
-Trzy!DWA!JEDEN!SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU!-wrzasnął tłum,a w czarne niebo wystrzeliło z milion fajerwerków.
Lily zawiedziona podeszła do obejmujących się Dorcas i Syriusza.Jej twarz wykrzywił uśmiech.
-Szczęśliwego nowego Roku.Oczywiście za miłość.-wzniosła kieliszek i stuknęła w kieliszki pary.Później już nawet nie pamiętała komu składała życzenia.Patrzyła ponuro w sztuczne ognie na niebie.
Tak chciał los,pomyślała.Może nie dane być nam razem?
Westchnęła i wróciła do domu,gdzie zabawa rozkręciła się na dobre.
****
Podniósł głowę,ale zaraz tego pożałował.Ogromny ból przeszył jego czaszkę.Jęknął,gdy uświadomił sobie,że jest organizatorem i ma obowiązek wstać pierwszy.Powoli podniósł się na nogi, nieprzytomnie rozglądając się dookoła.Panował tu nieziemski bałagan.Przywołał eliksir i wodę.Wypił szybko zawartość fiolki i po pięciu minutach był gotów na wszystko.Machnął różdżką,a przy każdym imprezowiczu pojawił się ten sam "zestaw ratunkowy".Otworzył drzwi ogrodu i uśmiechnął się z nadzieją.Porwał koc leżący na wiklinowym fotelu i podszedł do Lily.
-Mogę?
-Jasne-odpowiedziała.Zatliła się w niej mała iskierka nadziei.Usiadł obok i przykrył obojga kocem.Bliskość ta sprawiła,że zakręciło im się w głowach.
-Lily...-zaczął,ale mu przerwała.
-Nie.James,chciałam Cię przeprosić za to,jaka byłam.Wiem,że źle Cię oceniłam,ale na Merlina,byłam mała,a ty wyskakujesz z randką.Wkurzałeś mnie,prawda,ale chyba nie chciałam się przyznać,że pochlebiało mi to.Jesteś wspaniałym chłopakiem,o którego zabiegają wszystkie dziewczyny,a ty chciałeś mnie.W każdym razie przepraszam,ze byłam taka.Teraz widzę,że nie powinnam się tak zachowywać.Wybacz.
-Lily,wyjdzie na to,że cała wina jest twoja,a wcale tak nie jest!Próbowałem Ci zaimponować i wkurzało mnie to,że mi odmawiałaś.Cierpiała moja męska duma,więc próbowałem znów.Wiem,ze byłem głupi.Na początku byłaś rodzajem wyzwania,a z czasem zrozumiałem,że Cię po prostu kocham.
Zapadła cisza.Lily spojrzała w jego orzechowe oczy,które tak kocha i dotknęła dłonią jego policzka.
-Ja Ciebie też.
Zadarła lekko głowę,a on pochylił się delikatnie.Ich usta złączyły się w czułym,pierwszym(no,oprócz tych wymuszonych.dop.aut.) i niesamowitym pocałunku.James jednym ruchem przycisnął ją do siebie.Oparła policzek o jego tors.
-Za późno to do mnie dotarło.Ale myślę,że wtedy nie byłoby tak jak jest teraz.
-Zgadzam się.To co?Evans,umówisz się ze mną?
-Zastanowię się,Potter.-pocałowała go jeszcze raz i uśmiechnęła się na widok jego miny.
***
Dorcas obudziła się obolała na piersi Syriusza.Spojrzała ze strachem na dół i z ulgą stwierdziła,iż jest kompletnie ubrana.Łapczywie wypiła eliksir i przystąpiła do budzenia Syriusza.
-Co jest?Jak się spało?-spytał niewyraźnie i rzucił się na wodę.
-Jesteś bardzo wygodny.-uśmiechnęła się czule i cmoknęła go w policzek.-Idziemy na dół.
Zeszli po schodach,co jakiś czas natykając się na śpiących lub żegnających się gości.
-Ty,patrz!-szepnął Syriusz wskazując palcem na jakiś kształt leżący na tarasie.
-Co to jest?
Syriusz podszedł powoli do "tego czegoś" i jednym gwałtownym ruchem zdjął koc.Lily wrzasnęła równo z Dorcas.Syriusz patrząc na obejmującą się parę również wrzasnął równocześnie z Jamesem,który krzyknął na widok  jego fryzury.
-Co wy tu robicie?!-spytała Dorcas trzymając się za serce.
-My?Wyjaśniamy sobie coś.-powiedział James,wciąż patrząc na fryzurę przyjaciela.
-Och,Evans.Sypialnia jest na górze!-zawołał z udawanym przejęciem Syriusz.
-Ale my nie...-Lily zrobiła się czerwona.Dorcas widząc zażenowanie przyjaciółki złapała Syriusza za rękę.
-Jesteście parą?-spytał Rogacz zdziwiony.
-Chyba tak.-odpowiedziała niepewnie Szatynka.
Lily udała,że się zgłasza,a gdy spojrzeli na nią,powiedziała:
-O której wracają rodzice?
James i Syriusz pobledli.Ten pierwszy wyciągnął różdżkę i przyłożył ją do gardła.
-UWAGA LUDZIE!DZIĘKUJĘ WSZYSTKIM ZA PRZYBYCIE,ALE TERAZ PROSZĘ,RUSZCIE TYŁKI,BO ZA CHWILĘ BĘDĄ TU MOI STARZY!DO WIDZENIA I JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ!-po całym domu rozległ się jego głos.Po chwili słychać było przekleństwa i trzaski zamykanych drzwi.Reszta również wyciągnęła różdżki i równo rzucili zaklęcia czyszczące.Cały dom zalśnił czystością,a James odetchnął z ulgą.
-Dzięki.
****
-James!Syriusz!Jesteśmy!
-Już idę,mamo!
Szybko znaleźli się w holu, w którym Dorea i Charlus Potter ściągali płaszcze.
-Mamo,to jest Lily Evans.-przedstawił James.Dorea uśmiechnęła się szeroko i uścisnęła jej dłoń.
-James dużo o Tobie opowiadał,kochanie!
-Mamo!-jęknął Rogacz,a reszta zachichotała.Lily przywitała się jeszcze z panem Potterem i poszli wszyscy do kuchni zjeść coś na śniadanie.
-No,no,no,nie spodziewałam się takiego porządku.
-Nie doceniasz nas,mamo.
***
-Dobrze kochanie,ucz się dobrze,pamiętaj,że masz owutemy.Lily przypilnuj go,proszę.-zwróciła się do Rudowłosej,która rozbawiona obserwowała Jamesa.
-Nie ma sprawy,pani Potter.
-No dobrze, i ty też Syriusz!Ucz się dobrze.Remus,uważaj na nich,a ty Peter odżywiaj się zdrowo.Dorcas,mniej chłopaków więcej nauki!-pogroziła im palcem.-Do zobaczenia dzieci!
Wsiedli do pociągu odprowadzeni czujnym spojrzeniem  pani Potter.Usiedli w jednym z przedziałów.
Podróż mijała im spokojnie.Lily spała oparta na ramieniu Jamesa.Nie wiedziała,na ile może sobie pozwolić,póki co.To samo działo się z Dorcas.Obie były niesamowicie szczęśliwe,jednak wciąż pełne obaw.
Ale cóż powiedzieć,ich marzenie wreszcie się spełniło.Zresztą nie tylko ich marzenie,bo tak samo czuli się nasi chłopcy.
Miało być wszystko dobrze,chociaż nie mieli pojęcia,co szykuje dla nich los.


8 komentarzy:

  1. JEJU JEJU FANTASTYCZNY ! wreście Syriusz i Dorcas są razem ! <3 no i oczywiście cieszę się że Lily i Potter sa razem

    OdpowiedzUsuń
  2. "Och,Evans.Sypialnia jest na górze!", ahahaha :D
    ah, ten Black <3

    OdpowiedzUsuń
  3. ALBO AUTORKA, I TERAZ W TLE DEMONICZNY ŚMIECH (BŁAHAHAHAHAHA!!!!!)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaa, nie mogę wytrzymać <3 Przesłodki rozdział :3

    OdpowiedzUsuń
  5. ooo sweet :* Po prostu boskiee :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda że syriusz stał wtedy tyłem do drzwi( jak zakładał bokseri) hahaha

    OdpowiedzUsuń
  7. Kostka Czekolady30 czerwca, 2015

    Nareszcie razem !!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudo. No żadne inne słowa nie wyrażą twojego talentu. Super Świetny

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!