Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

sobota, 17 listopada 2012

19. Czy ja źle całuję?


-Hej,a no właśnie,jak przedstawia się nasza tabela w quidditchu?-spytał Black.
-W listopadzie wygraliśmy z Krukonami.Jeśli wygramy z Puchonami,a Slytherin z Krukonami,to mamy finał ze Ślizgonami.
-Znowu z tymi idiotami.-powiedział jeden z braci Prewett,robiąc nieciekawą minę.
-Słuchajcie,dzisiaj chcę zobaczyć na co wast stać.Jeśli pokażecie klasę,to odpuszczę wam trening jutro.Plan macie wywieszony w Pokoju Wspólnym.Mecz ze Ślizgonami mamy co prawda w lutym,ale nie zaszkodzi ćwiczyć.
-Super.-mruknęła Dorcas.
-Do roboty!-zawołał orzechowooki kapitan i wygonił drużynę z szatni.
*******
Kilka dziewczyn spojrzało  obrzydzeniem na Dorcas.
-Mam coś na twarzy?-spytała zdziwiona.
-Jesteś brudna,Meadowes.-odparła jedna z Blondynek.
Lily i Ann zachichotały.Po chwili obok nich usiedli James i Syriusz,także jeszcze nie przebrani i cali od błota.Dorcas usłyszał komentarz jednej z tych wytapetowanych panienek:
-Zobaczcie jak oni męsko wyglądają!Są tacy słodcy!
Dorcas parsknęła śmiechem,a dziewczyna spojrzała na nią z obrzydzeniem.
-Idę się umyć.-oznajmiła Dorcas i wstała.
-Mogę iść z Tobą?-spytał błagalnie Syriusz,a dziewczyny obok popatrzyły zszokowane na swoje bożyszcze.
-Jasne!
-Serio?
-Nie.
-No czemu mnie nie chcesz?-zawył,a Huncwoci i Huncwotki parsknęli śmiechem.
-Chcesz mi powiedzieć,że metoda trzech "Z" jest Ci nieznana?Zdobyć,zaliczyć,zostawić?-spytała wściekła.
-Owszem znana,ale skąd wiesz,że w twoim przypadku też jej chcę użyć?
-Jesteś Syriusz Black i choćbyś bardzo chciał to zmienić,nie zrobisz tego.-odpowiedziała i wyszła z Wielkiej Sali.
-Ach te kobiety.-westchnął Syriusz i wróci do jedzenia kolacji.
-Black,jesteś koszmarny.-skomentowała Lily.
-A to niby czemu?
-Gdybyś odrobinę się zmienił...ja nie mówię o celibacie.-uśmiechnęła się paskudnie,a James parsknął  śmiechem.-No chyba,że stać Cię było na to.Spójrz na Jamesa.Zmienił się i jest o wiele lepszy.Mógłbyś brać z niego przykład.
-Ha!Widzisz Łapo?
Syriusz prychnął.
-A no właśnie Evans,umówisz się ze mną?-spytał James i uśmiechnął się zawiadiacko.
-Niech no pomyślę...nie?
************
Od pół godziny Lily stała nad kociołkiem i przygotowywała eliksir miłosny.Od początku roku mieli same powtórki,więc i na Eliksirach się zdarzały.W końcu przygotowania do owutemów ruszyły pełną parą.Dodała ostatni składnik i z satysfakcją stwierdziła,że idealnie uważyla eliksir.Wciągnęła zapach,a na jej twarz wypłynął leniwy uśmiech.Czuła miętę,zapach pergaminu i książek oraz perfumy Jamesa.
-Lily,no jak ty to robisz?!-jęknęła Dorcas.Barwa jej eliksiru była okropnie żółta.
-Nie dodałaś korzenia.-odpowiedziała,spoglądając do jej kociołka.Szatynka klepnęła się w czoło.
-No!Panna Evans otrzymuje dwadzieścia punktów!-po sali rozległ się głos profesora Slughorna.Krukoni uśmiechnęli się ze zdenerwowaniem,a Gryfoni zawyli z uciechy.-No już dobrze,dobrze.Droga Lily,mam nadzieję,że otrzymałaś moje zaproszenie?
-Oczywiście,profesorze.-odpowiedziała i uśmiechnęła się sztucznie.
-Panie Potter i Panie Black!
-Tak?-do stolika Huncwotek podeszli chłopacy.
-Mam nadzieję,jak już mówiłem drogiej Lily,że zobaczę was na moim skromnym przyjęciu?
-Oczywiście.-odparł James.
-Jasna sprawa.-poparł go Syriusz.Oboje powstrzymywali się od śmiechu na widok miny Alicji,która za wszelką cenę próbowała ich rozbawić.
-Dobrze.Koniec zajęć!
Dziewczyny wyszły z sali.
-Co czułaś w swoim kociołku?-spytała Dorcas.
-Zgadnij.A ty?
-Zgadnij.
Uśmiechnęły się do siebie porozumiewawczo.
-Jak tam między Tobą a Syriuszem?-spytała Alicja,gdy wszystkie siadały przy stole.
-Nijak.Dziewczyny,zrobiłam coś głupiego.
-Co?
-Założyłam się z Syriuszem,to znaczy...tak niedokońca.Podrywał jakąś cycatą,no więc do niego podeszłam i powiedziałam,że z nią nie będzie,a on powiedział,że może być z każdą i wtedy powiedziałam,że ma być ze mną,ale ja się nie dam.-oznajmiła na jednym wydechu.Lily zakrztusiła się kurczakiem,aż w jej oczach pojawiły się łzy.Ann klepnęła ją w plecy.
-Co zrobiłaś?-spytała słabo Lily,wciąż kaszląc.
-To co słyszałaś.
-Wiesz,że jesteś dalej niż bliżej,nie?
-Wiem,ale nic na to nie poradzę.A co z Tobą i Jamesem?-zmieniła temat.
-Nic.Ja nie wiem,czy mam mu to powiedzieć,czy może to wyjdzie samo z siebie.-wzruszyła ramionami.
Nie widziały,że obok nich podsłuchuje jej pewna Gryfonka,o imieniu Sarah-odwieczny wróg Lily.Nie lubiły się po prostu.Może dlatego,że James woli "tą Rudą".On jeszcze będzie jej,a Evans popamięta.
***
-Witam,piękne panie.-do stolika dziewczyn dosiedli się Huncwoci.
-Dorcas,pamiętaj dzisiaj trening.-James spojrzał na nią surowo.
-James,a nie pomyślałeś,że mam inne plany?Codziennie tylko treningi!
-Chcesz przegrać ze Ślizgonami?
-Nie.
-No właśnie.
-Dzisiaj nie ma treningu.-wtrącił Syriusz.
-Słucham?
-To co słyszałeś Potter.-dyskretnie wskazał na okno.
-Dobra Meadowes,dzisiaj ci odpuszczam.

***
-Co on wyprawia!?-ryknął Syriusz i zamienił się w wielkiego psa.Po chwili dołączy do niego James.Oboje zapędzili wściekłą bestię z powrotem do Zakazanego Lasu.Kotłowali się  z nim przez chwilę,aż w koncu wilkołak zaniepokojony jakimś szelestem pobiegł w głąb lasu.
~
W tym samym czasie Lily ślęczała w łazience nad swoim kociołkiem.
-No co jest źle?!-jęknęła,gdy po raz kolejny jej eliksir okazał się bezużyteczny.Czegoś brakowało.Nad kociołkiem powinien unosić się dym,według jej przekonań.
A cóż nasza ambitna Prefekt robi?Próbuje uwarzyć Eliksir Tojadowy dla Remusa.No i za każdym razem czegoś brakuje!
Ach,gdyby on wiedział,jak ona się dla niego poświęca.Swój czas,nerwy i spanie.Ale nie obchodzą ją te głupie rzeczy.Woli,żeby Remus nie zrobił krzywdy jej przyjaciołom.A w szczególności Jamesowi.
***
-Evans!
-Tak?
-Masz dzisiaj przypilnować Pottera na szlabanie o 18.Za piętnaście minut,w czwartej klasie na lewo na piątym piętrze.Zrozumiano?-spytała ostro profesor McGonnagall.
-Tak jest!-odpowiedziała,po czym zasalutowała,gdy profesorka już tego nie mogła zobaczyć.
Powłóczyła nogami na wskazane piętro.Opanowała szybkie bicie serca i weszła do środka.
-Już myślałem,że się pani profesor spóźni!
-Bierz się do roboty,James.
-Lily?-spytał podchodząc.
-Jak widzisz.-odpowiedziała,cofając się.
-Czemu się cofasz?Boisz się mnie?-jego twarz wykrzywił uroczy uśmiech.
-Nie!
-To podejdź do mnie.
Lily przygryzła wargę.Jak nie podejdzie,to wyjdzie,że się go boi.No,bo to prawda!Jak jasna cholera!
-Lily?-chłopak założył ręce na piersiach.
Podeszła wolno do niego.Wyglądali na prawdę śmiesznie.On-mający  ponad 1,87,a Ona-zaledwie 1,67.Musiała zadzierać głowę do góry,żeby spojrzeć mu w oczy.Dotknął delikatnie jej policzka i uśmiechnął się gdy zadrżała.
-Nie miałeś czasem czegoś robić?-spytała,oddychając głęboko.Chłopak wciąż patrząc na nią machnął skomplikowanie różdżką i wokół nich zrobił się idealny porządek.-Skąd?
-Różdżka Łapy.-wyjaśnił cicho i zrobił krok do przodu,na co dziewczyna krok do tyłu.Napotkała opór w postaci ściany i jęknęła.
-Znów się mnie boisz?Że cię pocałuję?-spytał prosto z mostu i położył jej dłoń na policzku.
TAK!
-Nie.-odpowiedziała.Chłopak przybliżył się do niej niebezpiecznie.Musnął wargami jej płatek ucha.Lily serce biło jak oszalałe,a krew uderzyła jej do głowy.
-Nawet teraz?-spytał cicho,zaznaczając ustami linię jej żuchwy.
-N-nie.
Pocałował ją lekko w zagięcie szyi.Ręka zjechała na jej talię,druga wciąż trzymała za policzek.Przygryzł lekko kącik jej warg,a ona jęknęła.Już nie miała siły walczyć.Pociągnęła go za włosy i wpiła się w jego usta.Chłopak na początku zdziwiony,zaczął oddawać pocałunki.Obie jego ręce zjechały na jej biodra.Lily ogarnął strach-przypomniało jej się to,co zrobił Dorian.Było jej tak dobrze,jednak strach przezwyciężył.Odepchnęła go i uciekła.Nie odwróciła się,gdy zaczął ją wołać.Najprawdopodobniej bardzo go zraniła,ale nadal biegła,aż w końcu wpadła do Pokoju Wspólnego.Zatrzymała się przed kominkiem i spojrzeniem nakazała przyjaciółkom iść za sobą.Wszystkie zerwały się z miejsca i po chwili zniknęły za drzwiami swojego dormitorium.
-Całowałam się z Jamesem.
*****
James wszedł do dormitorium z niewyraźną miną.Zastał tylko Łapę rozwalonego na łóżku.
-Co jest?
-Łapo,czy ja źle całuję?-spytał James.W jego głosie słychać było desperację.
Syriusz parsknął śmiechem i spojrzał rozbawiony na przyjaciela.Dopiero po chwili zorientował się,że przyjaciel nie żartuje i zrobił zdezorientowaną minę.
-A nie przyszło Ci do tego pustego łba,że skąd ja mogę wiedzieć,do cholery?
-Pomóż mi!
-Jak?Chyba nie chcesz mi powiedzieć,że mam Cię pocałować?-spytał blednąc.
-Na mózg ci padło?-spytał przestraszony Potter.
-Ble!-krzyknęli w tym samym momencie.
-Pomyślmy,a czy któraś dziewczyna się skarżyła?
-Nigdy.
-No i widzisz.
James nie był do końca przekonany,ale kiwnął głową.
-To teraz ty mi pomóż.Z Dorcas.
-O nie Łapo.Psychologiem to ja nie jestem,chociaż przypominając sobie wszystkie rozmowy z Tobą,mogę śmiało stwierdzić,że dla Ciebie powinienem być psychiatrą.
-Ha ha.
********
-Jak to?
-Tak to.Ale uciekłam.-Lily wzruszyła ramionami.
-Czemu?!
-Ja..bałam się.
Po krótkich namowach Lily opowiedziała im to okropne zdarzenie,kiedy była na wymianie.
-A to bydlak!
-Ale Lily!To jest James.Wiesz dobrze,że nie zrobił by czegoś takiego.-powiedziała łagodnie Dorcas.
-Wiem,ale się wystraszyłam.Boję się,że go zraniłam.
-Nie przejmuj się,jutro mu przejdzie.
-Oby.A tak nawiasem mówiąc,czułam się jak w niebie.

8 komentarzy:

  1. No Rogacz na pewno źle nie całuje. :3 To przecież ten James Potter, więc żadna dziewczyna nie ma prawa się skarżyć! :D A rozdział wyszedł genialny, jak zawsze. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozbawiło mnie to jak się skarżył czy źle całuje :P a rozdziałł jak zawsze wyszedł genialnnie

    OdpowiedzUsuń
  3. "-Łapo,czy ja źle całuję?-spytał James.W jego głosie słychać było desperację.
    Syriusz parsknął śmiechem i spojrzał rozbawiony na przyjaciela.Dopiero po chwili zorientował się,że przyjaciel nie żartuje i zrobił zdezorientowaną minę.
    -A nie przyszło Ci do tego pustego łba,że skąd ja mogę wiedzieć,do cholery?"
    cudowne :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uśmiałam się :D Rozdział genialny, jak zawsze. Zabieram się do dalszego czytania c;

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, wreszcie coś się dzieje :) chociaż lepiej by było, jakby jeszcze on się dowiedział o tamtym zdarzeniu we Francji...
    Piszesz wspaniale, ale jedno rzuca mi się w oczy: łączysz ze sobą wyrazy,.z reguły te, które są bezpośrednio po wykrzykniku czy pytajniku. To niestety trochę przeszkadza, ale ogólnie jest super :)
    Weny twórczej życzę,
    Merill

    OdpowiedzUsuń
  6. Kostka Czekolady28 czerwca, 2015

    Kiss kiss kiss !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten przedostatni kawałek BOSKI�� Tak w ogóle cały rozdział super wyszedł ��

    OdpowiedzUsuń
  8. Przy pocałunku moje serce biło szybciej niż lafayette rapuje GUNS AND SHIPS #potter4ham

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!