Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

sobota, 27 września 2014

O ! 2

Dobry Wieczór !
A może Dobranoc ?
Jest godzina 00:24 czyli już 28.09.14, a ja dopiero teraz przypomniałam sobie, że dnia 23 ( wtorek )
mój blog obchodził 2 urodziny !

Dziękuję Wam, że byliście ze mną do tego czasu.
Mam notki lepsze, mam też gorsze, a Wy nadal komentujecie i za to Was uwielbiam !
Dziękuję, dziękuję, dziękuję !

TO JUŻ DWA LATA ! 

Czekajcie cierpliwie na nową notkę, w sumie właśnie się zabieram za jej początek :)

Dobranoc :)



sobota, 20 września 2014

54. Czekoladowe love.

Skakali razem z tłumem.
Hej !
Przepraszam.
Często przepraszam i pewnie będę to robić.
Nie mam zbytnio czasu, cały czas coś się dzieje.
Liceum jest cudowne !

No, ale notka jest, mam nadzieję, że będziecie zadowolenia, choć ja nie jestem.
Wybaczcie, jak co :c

Pozdrawiam,
Lilka.

***********
MUZYKA ( od 0:48 ) <3



Krew szumiała im w uszach, szczerzyli się do siebie głupkowato i krzyczeli w rytm piosenki.
W Edynburgu trwał rockowy weekend, to też na największym polu wolnego miejsca rozłożono scenę  i namioty z jedzeniem.
Chłopcy ubrani byli w skórzane kurtki, w tylnych kieszeniach mieli bandany, a na nosie stylowe okulary.
Nie przejmowali się tym, że wydali prawie ostatnie pieniądze, żeby się tu dostać.

Ramones grali właśnie swój kolejny hit, a szalona młodzież i starsi skakali pod sceną.

Na chwilę każdy zapominał jak ma na imię. Liczył się ten szał, tłum wokół i muzyka, wypełniająca im uszy.

- Zastąp siebie moją mamą ! Przynajmniej będę miał pozmywane naczynia !  - wydarli się razem z wokalistą i wyszczerzyli do siebie.

Wzięli po łyku mugolskiej wódki i znów zaczęli skakać do rytmu.

********


Podał butelkę Kremowego Piwa dalej i głęboko się zaciągnął trzymanym w ręce papierosem.

Lily nigdy nie pozwalała mu palić, mówiła, że nie ma zamiaru się później się z nim całować.

Teraz to nie ma znaczenia, pomyślał James i znowu się zaciągnął.

- Panowie - odezwał się Remus, patrząc w niebo.
Siedzieli nad jakimś urwiskiem w Edynburgu. Słońce już zaszło i zaczęły pojawiać się tysiące gwiazd.
Obok nich stał skromny namiot, a wokół było pełno śmieci.
- O co chodzi ? - spytał się Frank, patrząc uważnie na zmartwioną minę Lunatyka.
- Nie mamy już mugolskich pieniędzy - zaczął Remus - Trzeba by wrócić do Londynu i zmienić je w banku.
- To mieliśmy jeszcze gdzieś jechać ? - zaskoczony Syriusz podrapał się po głowie - Tęsknię za ciepłym obiadem zrobionym przez Doreę - wyjaśnił szybko - I za Meadowes - wyszczerzył zęby.

Nadal był dość zdenerwowany przez tą całą sytuację, ale tęsknił za swoją dziewczyną i uważał, że to całkowicie normalne.

- No to jutro z powrotem - burknął James.

On nie miał do kogo wracać, więc było mu obojętne ile będą się jeszcze tułać.
Przyjaciele spojrzeli na niego współczująco.

- Spokojnie, James. Za tydzień pojedziemy znowu. No, to teraz czekać tylko na wyniki Owutemów - powiedział Remus.
- Coś czuję, że zdałem wszystko na Wybitny - oznajmił poważnie Łapa.
Reszta spojrzała na niego powątpiewająco.
- Raczej Lunio - odparł James - Właśnie ! - klepnął Blacka w ramię - W przyszłym miesiącu jest nabór do Armat z Chudley.
- To już ? - Syriusz otworzył buzię ze zdziwienia.
- We wrześniu rozpoczyna się sezon.
- Myślicie, że się uda ? - spytał cicho Remus.
- Ale co ?
- Wszystko - odparł krótko.
- Uda się, Lunio. Przecież to my, nie ?

********

- Dziękujemy, Aurello ! - Lily uścisnęła kobietę i założyła plecak.
- Jesteście pięknymi pannami, na pewno nie jeden za wami będzie szalał - stwierdził Harold na do widzenia.
- Dokładnie. Miedzianowłosa, ty na pewno odnajdziesz drogę powrotną - Josephine puściła do niej oczko.
- Dziękujemy za te wszystkie opowieści - Dorcas ucałowała małżeństwo w policzek.
- No to kierunek : Wenecja !  - zawołała Alicja i dziarsko wyskoczyła z hotelu.

Wesoło gawędząc doszły do Wzgórza Męczenników, skąd kolejny świstoklik miał je przenieść do Wenecji.
Przeszły przez barierę antymugolską, czując ciepło na karku.
Dopiero teraz zauważyły cały ruch. Na trawie stała już większa ilość osób, na szczęście świstoklików było pięć.
- Wenecja, tutaj ! - zawołała wysoka czarownica, stojąca najbardziej na prawo. Na małym palu stał blaszany budzik.
Spojrzały tęsknie na wieżę Eiffla w oddali i westchnęły. Paryż był miastem, które na pewno na długo zostanie w ich pamięci, każdy zabytek, każda kafejka i każda głupota, którą zrobiły.
Głowę miały pełną wspomnień, aparaty pełne zdjęć.
- Wenecja ! - krzyk tej samej czarownicy poniósł się po wzgórzu.
Przedmiot zajarzył się na niebiesko. Podróżni złapali budzik.
 Dziewczyny spojrzały na siebie z dzikim uśmiechem i po chwili zniknęły.

*

Wenecja tętniła życiem. Była piękna, kolorowa, dziewczynom aż brakło tchu.
Z samego rana gdy wylądowały na Moście Cycków już były zachwycone. Jego nazwa wzięła się od nagich biustów kobiet lekkich obyczajów, które w XVI wieku wysiadywały w oknach kamieniczek i pałaców, wabiąc biustami przechodzących młodzieńców, jak wyjaśnił im przewodnik.
Wszędzie panował gwar, pod nimi przepływały różnych rozmiarów gondole.
Do hotelu szły piechotą, który był w samym centrum miasta.
Tym razem Dorcas nie oszczędzała galeonów. Można było pójść na basen hotelowy, zamówić masaż, wieczorami grać w Pokera lub Eksplodującego Durnia, popijając Ognistą Whiskey i Skrzacie Wino.
Z błogimi uśmiechami padły na wielkie łóżka, jak tylko dostały ogromny pokój na szczycie hotelu.

*******

- James ! - dobiegł go piskliwy głos.
Stał przed drzwiami swojego domu w Dolinie Godryka z plecakiem na plecach.
Chwilę wcześniej pożegnał się z resztą Huncwotów i Frankiem i każdy poszedł w swoją stronę.
Odwrócił się za siebie i chwilę później świat zasłoniły mu blond włosy. Jakaś dziewczyna wycisnęła mu na ustach siarczysty pocałunek.
- Kim ty jesteś ? - wykrztusił zdziwiony, odpychając od siebie dziewczynę.
Miał dziwne deja vu.
- Słyszałam co ci zrobiła Evans - Blondynka pogłaskała go po ramieniu.
- Kim jesteś ? - powtórzył już zdenerwowany.
- Sarah - odparła dziewczyna - Sarah Parker.
- To ty pocałowałaś mnie w Hogwarcie na oczach mojej dziewczyny - spłynęło na niego olśnienie.
- Byłej dziewczyny - poprawiła go z uśmiechem dziewczyna.
Zrzucił z pleców ciężki plecak.
- Skąd o tym wiesz ?!
Sarah przygryzła nerwowo wargę.
- Słyszałam od jednego kolesia z tamtej imprezy - wymyśliła na poczekaniu.
- Nie wiem, na co liczysz, ale nie masz na co. Na razie - wszedł do domu i zamknął jej drzwi przed nosem.
Oparł się o nie ciężko i przeklął.


*******


Następnego dnia wieczorem po zjedzeniu szybkiej kolacji  znalazły się nad kanałem Grande -  największym i najdłuższym kanałem w Wenecji.
Zachwycone zapłaciły sporą sumę i weszły do gondoli. Porozsiadały się wygodnie na poduchach i z uśmiechami przyjęły kieliszki z winem.
Mężczyzna, który kierował gondolą, łamaną angielszczyzną opowiadał historię kanału, a kolejny grał za nimi cichą melodię.
Lily zachwycona rozglądała się dookoła. Palcami wodziła po wodzie, wsłuchiwała się w gwar na ulicach.
Gdy przepływały między kamieniczkami, gdzieniegdzie dało się widzieć starsze panie bądź panów, którzy machali do nich wesoło.
Rudowłosa pomyślała, że idealnie byłoby tu z mężczyzną. Światła miasta dawały tajemniczą poświatę, melodia za nimi była romantyczna.
Ze smutkiem stwierdziła, że nie wyobraża sobie,  żeby nie pogodziła się z Jamesem.
Jedyną wskazówką była Sarah.
Wciągnęła powietrze. Podejrzanie często widziała ją z tym wielbicielem Dorcas, który wysłał ten list nie dając jej spokoju. To było takie oczywiste !
Tylko kto im pomagał ? Kto byłby na tyle zdeterminowany, by siedzieć tyle nad wywarem ?
Odpowiedź spłynęła na nią niczym lodowata woda. Zakryła sobie buzię ręką.
- Lily ? - Dorcas spojrzała na nią zaniepokojona - Co się dzieje ?
- Nic - odparła z udawanym uśmiechem - Nie mogę uwierzyć, że tu jestem.
- Evans - Dorcas użyła ostrzegawczego tonu.
- Meadowes - odparła Lily, patrząc na przyjaciółkę z podniesionymi brwiami.
- Powiesz nam w hotelu - Dorcas rzuciła jej jeszcze jedno nieprzychylne spojrzenie i odwróciła głowę.

*******

- I co teraz ? - spytał się chłopak.
- Jak to co ? Mam Jamesa, koniec zabawy - dziewczyna wysypała zawartość szafy.
- Sarah, nie tak się umawialiśmy - Ryan założył ręce na piersi.
- No i co ? - Blondynka zaśmiała się, pakując rzeczy.
Chłopak podszedł do niej i wyszarpnął jej torbę z ręki.
- Miałaś załatwić mi Dorcas !
- Oh, proszę ! Przecież ona cię nienawidzi, Ryan.
- Dlatego miałaś mi pomóc !
 - Jesteś żałosny - Sarah uśmiechnęła się drwiąco, wyrwała mu swoje rzeczy i wyszła, trzaskając drzwiami.
Patrzył za nią chwilę oniemiały.

- To się jeszcze okaże - warknął i wyszedł za nią.

*******

Zanurzyła się pod wodę i otworzyła oczy.
Okno było jedną ze ścian basenu, więc widziała zamgloną panoramę miasta.
Wypuściła parę bąbelków z buzi.
Znów dopadł ją ten stan. Tęskniła za Jamesem i nie chciała wierzyć, że gdyby wróciła, nie miałaby do kogo.
Wynurzyła się, gdy czuła, że nie ma już czym oddychać.
Reszta dziewczyn siedziała na fotelach.
 Alicja jadła jakiś drogi deser, Dorcas przeglądała gazetę a Ann obserwowała ją uważnie.
- Powiesz nam, o co chodzi ? - spytała w końcu.
- Ja... - zaczęła Lily, podpływając do okna i kładąc na nim rękę. Czuła, jak lekka adrenalina zaczyna buzować w jej żyłach. Od zewnętrza dzieliła ją tylko ta szyba, a były jakieś kilkadziesiąt metrów nad ziemią.
- Nie wykręcaj się - zastrzegła od razu Dorcas.
- Chyba wiem, kto im pomagał - odezwała się wreszcie Rudowłosa - To oczywiste, kto nienawidzi mnie i Jamesa, kto jest świetny w Eliksirach...
- Snape - wyszeptała Meadowes, a Lily pokiwała smutno głową.
- A to łazja ! - oburzyła się Alicja.
- Jak wrócimy, będziemy nad tym myśleć. Nie ma sensu się tym teraz zadręczać, Lilka - Ann rzuciła jej czekoladkę.
Złapała ją mokrymi rękami i włożyła do buzi z smutnym uśmiechem.
- Przynajmniej czekolada jest taka sama, jak zawsze.

Czekolada nie zostawia. Czekolada rozumie.

*****

W Wenecji trwały teraz dni pizzy. Na głównej ulicy pełno było stoisk z talerzami, powietrze wypełniał zapach sera, salami i pieczonego ciasta.
Dziewczyny przeciskały się przez tłum.
Zmierzały do tutejszej atrakcji, a mianowicie ogromnego Wesołego Miasteczka.
Każda trzymała w ręce po kawałku ulubionej pizzy i głośno coś komentowała.

Po kilku minutach wędrówki doszły do różowej bramy. Przeszły przez nią i ich oczom ukazał się Diabelski Młyn. Obok stały różnych rozmiarów namioty, dalej zobaczyły rollercostery. Jakiś nieznany zespół grał cicho przyjemną dla ucha melodię.
Alicja pstryknęła parę fotek i patrzyła rozbawiona na zmierzającą w ich stronę postać.
Zaśmiały się, gdy czerwona ze wstydu Dorcas odebrała od kogoś przebranego za słonia czerwoną różę.
- Black będzie zazdrosny - zachichotała Ann.
- Nie musi o tym wiedzieć - mrugnęła do nich Meadowes. Chciała włożyć różę do torebki i nagle spojrzała na dziewczyny przestraszona.
- Co się stało ? - spytała Alicja.
- Zabrał je ! - krzyknęła, patrząc głową ponad tłum.
- Co takiego ? - Lily zmarszczyła brwi.
- Pieniądze ! Nie mamy pieniędzy !

******

- Potter ! - chłopak walnął pięścią w drzwi.
Po chwili otworzył mu niezadowolony James.
- Czego chcesz ? - warknął.
- Zanim mnie zabijesz, daj mi do końca powiedzieć....

********




Remus i Frank na Rock Festival '78



Dorcas.




Noc w Edynburgu. 



Lily, Ann i Dorcas w Wesołym Miasteczku.



Lily, Ann i Alicja.