Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

środa, 20 listopada 2013

46. Krok ku dorosłości...

No to dedykacja dla Kasi, która ma dziś urodziny :)
Wszystkiego Najlepszego!

Nie jestem bardzo zadowolona z tej notki, ale na szczęście chyba nie jest aż taka zła.
Miłego czytania kochani!
Lilka.

****
- To co? Wszyscy razem? - spytała się Lily, odgarniając włosy z twarzy. James objął ją od tyłu i kiwnął głową.
- STO LAT, STO LAT, NIECH ŻYJE NAM! KTO? KASIA!
Zaśmiali się radośnie. Syriusz uszczypnął Dorcas w pupę, a ona z udawanym oburzeniem zaczęła gonić go po błoniach. Ann i Remus machali wesoło, Penelopa właśnie zdzieliła za coś Petera po głowie.
Alicja i Frank nieśli wielki prezent. James i Lily krzyczeli coś i śmiali się na przemian.
Te prawdziwe chwile radości nie zdarzały się często.
Szczęście, że nadal takie istnieją.

- Buziaki dla Kasi! - krzyknęła Dorcas.



*********

Przytrzymała jej włosy, by nie wpadły do ubikacji.
- Nie mówcie Syriuszowi - sapnęła Dorcas. Lily spojrzała pytająco na Ann, która wzruszyła ramionami.
- Dasz radę iść na testy? - spytała Alicja.
- Muszę! - odpowiedziała Dorcas, ledwo kończąc, znów pochylając się nad muszlą.
- Jest siódma. Damy ci eliksir wzmacniający i idziesz z nami - zadecydowała Rudowłosa. Ann przejęła trzymanie włosów Dorcas, a Lily poszła poszukać eliksiru.
- Musiało ci coś zaszkodzić. Widziałam, jak krzywisz się jedząc tamtą zapiekankę na kolację. Sama spróbowałam, nie była zbyt dobra - Alicja pogłaskała Ciemnowłosą po głowie.
- Tak - szepnęła Dorcas, zamykając oczy - To na pewno to.
****
MUZYKA!
****
Pierwszym testem dzisiaj były Eliksiry. Test teoretyczny był bardzo prosty, co było dość dziwne, zważając na oceny uczniów w ciągu roku, każdemu poszło dobrze. Tylko Remus co jakiś czas odkrywał kartkę, a wtedy Syriusz bezczelnie to wykorzystywał.
Za to test praktyczny to była wyższa szkoła jazdy. Lily siedziała obok Remusa, co było dla niej dobre, gdyż on nie próbował ani ściągać, ani nie był Rogaczem, który na pewno by ją rozpraszał. No i, tak, jak to robi, siedząc dwie ławki w bok, ściągał od niej to, co możliwe.
Dorcas co jakiś czas zerkała na to, co robi Ann. Była średnio skupiona, wciąż myślała o tym, jak jej niedobrze. Przypomniała sobie, jaką barwę miał mieć eliksir i z ulgą stwierdziła, że podołała zadaniu.
- Pięć minut do końca! - poinformował profesor Slughorn, uśmiechając się ze zdenerwowaniem do egzaminatora.
Uczniowie wpadli w popłoch, większość jednak spowodowany tym, czy aby na pewno dodali wszystko, co powinni.
Gdy czas się skończył, ponury, wysoki egzaminator wskazał im drzwi. Huncowci najpierw spojrzeli na niego spod brwi, a później zanim zdążyli coś zrobić, zostali pociągnięci przez swoje dziewczyny.
****
- Dorcas.
- Lily? - Meadowes nie podniosła wzroku znad książki.
- Miałyśmy z tym poczekać, Dorcas! - mówiła szeptem, ale jej głos był mocny.
- Z czym?! - Szatynka spojrzała w końcu na Lily.
- Z ciążą! Pamiętasz? Nasze dzieci miały iść razem do Hogwartu! - Ruda opadła na siedzenie obok - A to by znaczyło, że albo ja muszę zajść w ciążę, albo ty musisz urodzić drugie dziecko!
- Lily! - Dorcas spojrzała na nią. Przez chwilę mierzyły się spojrzeniami, a później zgodnie wybuchnęły śmiechem - Pamiętam. Nie wiem, czy jestem w ciąży, ale nawet jeśli, dla ciebie urodzę drugie dziecko. No, chyba, że zaczniesz pracować z Jamesem i nagle takie pyk! - pstryknęła palcem - James, zostaniesz tatusiem!
Zaśmiały się.
- Dzisiaj przyjdź do Pokoju Życzeń po ostatnim egzaminie.
****
Egzamin z zaklęć był banalnie prosty. Opłaciło im się uczyć razem zaklęć. Robili to bardzo prosto: siedzieli  w kółku, z czapki losowali zaklęcie. Trzeba było omówić dane zaklęcie oraz zademonstrować. I tak kilka rundek.
Na egzaminie pojawiły się takie zaklęcia, jak Wingardium Leviosa, Lumos, czy chociażby Oppugno.
Wszyscy, co do jednego, wypełnili każdą lukę w zadaniach. Nawet Peter, który nigdy z zaklęć dobry nie był, pewien był swoich odpowiedzi.
Gdy wyszli z Wielkiej Sali, odetchnęli z ulgą. Nagle Lily i Dorcas spojrzały na siebie, i ruszyły.
****
Biegły, by zgubić chłopaków. Od Pokoju Życzeń dzieliło je dwa piętra. Było wiadome, że oni będą pierwsi, zważając na to, że to są w końcu Huncwoci, znający wszystkie tajemne przejścia oraz posiadający Mapę Huncwotów.
- No, no, no. A gdzie się wybieramy? - spytał Syriusz, stając przed dziewczynami.
I to akurat teraz, gdy były jakieś kilka metrów od ściany.
Dziewczyny zaczęły iść w ich stronę, a oni cofali się.
- Tam, gdzie was nie ma - odpowiedziała Dorcas i pokazała im język. Black uśmiechnął się rozbawiony dziecinnością swojej dziewczyny.
Nagle, zupełnie niespodziewanie rzuciły coś w ich stronę. Wykorzystując ich dezorientację, Dorcas przeszła trzy razy przed ścianą, w myślach powtarzając tę samą formułkę. Wokół chłopaków zebrał się śmierdzący dym, a one szybko wbiegły do Pokoju Życzeń.
****
- Nie wiem, Lily. Boję się - Dorcas patrzyła na zegarek. Jeszcze tylko dwadzieścia sekund.
- Dor, nie ważne, co się okaże, będę z tobą, a w razie czego również postaram się o dzidziusia - zachichotały.
- Już! - Szatynka wciągnęła głęboko powietrze. Sięgnęła po prostokątny test i spojrzała na wynik.
- Lily... - przytuliła Rudą.
- Dorcas, jesteś...?
Meadowes zaprzeczyła ruchem głowy, a Lily odetchnęła z ulgą. Położyła się na wielkim łóżku i spojrzała w sufit. Obok niej rzuciła się Dorcas.
- Nastraszyłaś mnie - zaczęła zielonooka.
- Samą siebie również. To było dziwne uczucie. Z jednej strony nie chciałam dziecka, jestem młoda, powinnam spełniać marzenia, a z drugiej strony...pokochałabym je...
Lily przytuliła przyjaciółkę, kładąc jej głowę na swoim obojczyku.
- Wiem, Dor, wiem.
****
- Łapcia, patrz! - James kiwnął w stronę ściany, przy której trzymał złożone palce. Cień na ścianie ukazywał pysk psa.


- Phi! Patrz na mnie! - Syriusz usiał na skos do ściany i ułożył sobie na głowie coś na kształt rogów.
Lunatyk wybuchnął śmiechem, Peter zakrztusił się czekoladową żabą.
Rogacz prychnął, ale po chwili zaśmiał się, widząc jak Black pokazuje zęby i udaje, że kopie kopytem o ziemię.
- Co to jest? - spytał nagle Peter, zsuwając się ze swojego łóżka i zaglądając pod Jamesa. Po chwili wyciągnął małe pudełeczko.
Syriusz wciągnął gwałtownie powietrze.
- Czyś ty oszalał!? - wydarł się. Remus spojrzał na niego zaskoczony.
- O co ci chodzi? - spytał się Szukający. Wywrócił oczami i schował pudełeczko do szuflady.
- Żartujesz? Chcesz się oświadczyć Rudej!? Mieliśmy grać w reprezentacji, cokolwiek, ale nie się żenić!
- A ja myślę - Remus oparł się o swoją kolumienkę - Że Syriusz jest zazdrosny!
James spojrzał na niego zaciekawiony, a Black zaczerwienił się lekko.
- Niby czemu?! - burknął wreszcie.
- Przez te wszystkie lata nie musiał się z tobą dzielić. A teraz, gdy ożenisz się z Lily, to ona będzie cię miała na wyłączność.
- Łapciu, ja też cię bardzo kocham - wychlipał James i rzucił się na przyjaciela. Tamten odepchnął go od siebie.
- Po prostu uważam, że to nie czas!
- Czy ty myślisz, że ja chcę wziąć z nią ślub już teraz? W czerwcu? Chyba zwariowałeś! - Łapa zrobił niepewną minę - Co najwyżej za dwa lata. Muszę przyzwyczaić się do tej rudej jędzy. Zobaczymy, czy dobrze gotuje,pierze...
Zarobił poduszką od Lunatyka.
- Męski szowinista!
****
Ciche chichoty zakłócały ciszę zamku. Grupka osób przemieszczała się szybko w stronę Pokoju Życzeń. Po chwili jedna przemaszerowała przed ścianą trzy razy, a wtedy pojawiły się wielkie drzwi.
Ich oczom ukazała się plaża.


 Było jasno, słonecznie i ciepło, było słuchać szum fal, obijających się o brzeg.
- Jak tu ślicznie! - krzyknęła Lily i rzuciła koc na piasek. Dziewczyny podążyły za jej przykładem. Pościągały stroje i wbiegły do wody. Pewnie domyślacie się, jaka była reakcja panów. Jednak zamiast dołączyć do swoich dziewczyn, oni rozłożyli się na kocach i wzięli po Kremowym Piwie. Jak jeden mąż wzięli łyka, odstawili kufel i położyli się, zamykając oczy.
Nagle James poczuł, że zimno mu w brzuch. Otworzył oczu i ujrzał swoją dziewczynę. Rude włosy lśniły w słońcu i powodowały, że wyglądała jak anioł. Chwilę później zaprzeczył swoim wcześniejszym myślom, czując zimną wodę na całym ciele i swoją dziewczynę na nim.
- O nie! - krzyknął. Poderwał się do góry, przerzucił ją sobie przez ramię i wbiegł do wody. Lily śmiała się jak opętana, reszta dziewczyn próbowała go zatopić.
W końcu Rudowłosa ze śmiechem złapała chłopaka za ramiona i podciągnęła do góry. Objęła go i wzniosła się na palce. James niby to obrażony czekał na przeprosiny. Zachichotała i cmoknęła go. Już chciała się odsunąć, gdy ten przyciągnął ją jeszcze bliżej siebie i pocałował ją o wiele namiętniej. Jęknęła w jego usta.


- Hej! Jestem za młody na takie sceny! - usłyszeli krzyk Syriusza i z lekkim ociąganiem odsunęli się od siebie. Dorcas i Ann zaśmiała się z rozanielonej miny Rudowłosej.
Ta, w zamian za ich śmiechy rzuciła się w ich stronę i ochlapała wodą.
Bawili się jak dzieci, choć jutro czekały ich ostatnie egzaminy.
Może właśnie dlatego tu przyszli?
****
MUZYKA
Wszyscy zgromadzili się przy ognisku. Ich zegarki wskazywały dopiero siódmą wieczorem, więc ze spokojem mogli jeszcze siedzieć. Wcinali pianki, kiełbasy i niektórzy popijali to Kremowym Piwem.

- Nie chcę stąd odjeżdżać.
Wszyscy spojrzeli na Penelopę.
- Wiadomo - odparł jej James - Eh, tyle lat tutaj i nagle bum! Żegnaj na zawsze...
- No, chyba, że będziesz pracował jako nauczyciel - powiedział Remus.
- Chyba ty - Rogacz wyszczerzył zęby - Ja sobie ciebie wyobrażam jako nauczyciela od Historii Magii. Byłbyś jedynym nieśpiącym na lekcji.
- A ty nadawałbyś się do nauczyciela quidditcha.
Pokiwali głowami w zgodzie.
- Lily byłaby kolejną profesor McGonnagall - stwierdziła Dorcas, a Ruda aż zakrztusiła się swoją pianką.
- Dzięki wielkie! Nie chcę być starą panną! I mieś tylu zmarszczek...- jęknęła, a reszta wybuchnęła śmiechem. James uśmiechnął się do siebie.
- Syriusz byłby od Zielarstwa. On przecież lubi RÓŻNE zioła, nie ? - Frank poklepał Blacka po plecach, a reszta pokiwała głowami.
- Doruś byłaby od...Zaklęć. Tak, zna wiele praktycznych zaklęć - stwierdziła Lily. Meadowes uśmiechnęła się z dumą.
- A Peter byłby kucharzem w kuchni, dyrygowałby skrzatami. Mielibyśmy najlepsze torty i ciastka na świecie - Ann uśmiechnęła się do czerwonego Petera.
- Penelope byłaby od Eliksirów.
- Nigdy w życiu! - jęknęła czarnowłosa.
- No przecież masz same wybitne! - zdziwiła się Lily.
- Ale nie lubię eliksirów, włosy mi się od nich puszę.
Ann poklepała ją po plecach ze zrozumieniem.
- Frank byłby od Obrony Przed Czarną Magią.
- Taak! - odpowiedziała paczka.
- Ann...oczywiście Astronomia, ale mogłabyś prowadzić kursy kosmetyczne - stwierdził Peter.
Lorens pokraśniała.
- A Ala Numerologia. Jedna z niewielu ogarniała to wszystko - James podrapał się po głowie.
Siedzieli jeszcze chwilę, tuląc się do siebie i wspominając dawne lata.
Ile to kawałów zrobili Filchowi, ile szlabanów zarobili.
Przez te siedem lat każde z nich do czegoś doszło, znalazło swoje powołanie...
I nagle po tych siedmiu latach muszą pożegnać się ze swoim drugim domem, iść w świat, dorośli, piękni, młodzi.
*
Syriusz spojrzał na Jamesa, a ten kiwnął głową.
- No, ferajna! Zbieramy się, jutro ostatni dzień egzaminów!
Wszyscy z żalem zaczęli pakować koce i wstawać z miejsc. Lily podniosła się, ale złapał ją Rogacz.
- Zostańmy jeszcze chwilę - wymruczał jej do ucha. Poczekali, aż reszta wyjdzie z Pokoju Życzeń.
Wtedy James złapał dziewczynę za rękę i zaprowadził ją brzegiem morza do małej zatoczki.

 Ściany kamienne były obwieszone lampkami choinkowymi, dawały rozkoszny półmrok.
- James? O co chodzi? - zapytała się Lily, rozglądając się z zachwytem dookoła.
Objął ją w pasie.
- Może nie jesteśmy długo razem, ale wiem, że jesteś tą jedyną. Kocham Cię o wiele dłużej, niż odkąd zaczęliśmy ze sobą chodzić...
- Ja też - szepnęła. Patrzyli sobie głęboko w oczy. Każde z nich z pamięci wyrecytowali rozkład plamek na oku tego drugiego.
- Wiem, że to ciebie najbardziej kocham i nie nigdy się to nie zmieni.
Uklęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni małe, czerwone pudełeczko. Dziewczyna wciągnęła gwałtownie powietrze.
- Nie chcę nic przyśpieszać, ani na nic cię namawiać, chcę mieć pewność, że kiedyś, za parę lat będziesz na prawdę moja. Więc, Lilyanne Evans, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Dorosłość? Witaj!