Gwiazdy świeciły bardzo jasno i uśmiechały się do niej, ale dziewczyna zdawała się tego nie zauważać. Patrzyła tępo w dal nad jeziorem.
Dlaczego to jest takie trudne ? Dlaczego ona cierpi, a on nie ? Chociaż kto wie ? Przez tyle lat go poniżała, odmawiała mu. Skąd ona może wiedzieć, że nie cierpiał ? Mogłaby mu zrobić na złość, ale nie chce być z innym chłopakiem.
Zaśmiała się cicho pod nosem. Kto by pomyślał, że Lilyanne Evans jeszcze rok temu krzyczała, że go nienawidzi, a dziś nie potrafi się przyznać, że nie widzi nikogo innego u swego boku.
Spojrzała na księżyc. Właśnie przeistoczył się w wielką, świecącą kulę. Czyli dziś była pełnia.
Nagle jej wzrok przykuły cztery postacie biegnące przez błonia. Jedna w sekundę zmieniła się w coś rogatego, druga chyba w psa, a trzecia w coś bardzo małego, że nie mogła dostrzec. Czwarta za to zaczęła się trząść i upadła na ziemie. Po chwili usłyszała wycie wilka. Albo...wilkołaka.
- Pełnia. Lupin. Lunatyk. Rogacz. Łapa. Wyjazdy Remusa. Blizny...tajemnice - z Lily wydobywały się szeptem urywane słowa.
Oczy zrobiły się wielkie jak spodki.
Oni mu pomagają każdej pełni. Są animagami i teraz Lily wie, skąd wzięły się ich pseudonimy. Wszystko jasne ! A ona jak głupia wierzyła, że w każda pełnię Remus jedzie odwiedzać babcię, mamę, wujka czy kogoś tam jeszcze.
Była zaskoczona, że Huncwoci okazali się takimi wiernymi przyjaciółmi. Nie odwrócili się od Lupina. Zresztą, ona też nie miała takiego zamiaru. Zna go tyle lat, a on zna jej wszystkie tajemnice. No właśnie. Powie mu o...tym ? Chociaż on jej nie powiedział o tak ważnej rzeczy !
Lily zeskoczyła z parapetu, wzięła z kufra kilka butelek, różdżkę i po cichu pobiegła do pokoju Huncwotów.
Gdy weszła, udało jej się stłumić krzyk. Wszędzie panował bałagan, tylko łóżko Lupina było jako - tako wysprzątane.
Machnęła różdżką, a wszystkie ubrania z ziemi, łóżek i z łazienki powędrowały czyste i ułożone do szaf. Kolejny ruch, a podłoga zalśniła czystością. Lily machała jeszcze przez chwilę "magicznym patykiem".
Łóżka były zaścielone, a na wspólnym stoliku pod oknem stały eliksiry wzmacniające i kubki herbaty oraz kilka tabliczek czekolady.
Lily położyła jeszcze zwitek pergaminu, na którym było napisane :
Zjedzcie i wypijcie wszystko! W buteleczkach jest eliksir wzmacniający, więc jak tylko wrócicie to wypić cały! Mam nadzieje, że nie jesteście mocno poobijani. Dzisiaj zrozumiałam i nie martwcie się, nikomu nie powiem.
L.
Lily nie mogła się powstrzymać i usiadła na łóżku Rogacza.
Na jego szafce nocnej było zdjęcie jego i Syriusza. Nie powinna grzebać w jego rzeczach, ale ciekawość brała rozsądek i otworzyła szufladę. Był tam złoty znicz, jakieś pergaminy,czekoladowa żaba i jej zdjęcie. Było z szóstej klasy. Uśmiechała się szeroko do obiektywu, za którym stała Dorcas.
Jak Potter dostał to zdjęcie ?!
Lily westchnęła cicho i wyszła z czystego pokoju. Wkroczyła na palcach do swojego dormitorium. Nie miała siły już nawet myśleć, więc położyła się i prawie natychmiast zasnęła.
***
James wszedł do swojej sypialni i podobnie jak Black stanął jak wryty. Było posprzątane, a na stoliku leżała czekolada, herbata i jakiś eliksir.
Minął zdziwionego i oburzonego, że ktoś posprzątał w ich królestwie Blacka i podszedł pod okno. Wziął liścik, a gdy przeczytał, bez słowa podał go Łapie i usiadł na łóżku, zastanawiając się kto mógł to napisać.
- Myślisz, że to Evans ? - wyrwał go głos Syriusza.
James wzruszył tylko ramionami.
- Tak czy siak, kazała lub kazał nam wypić i zjeść to wszystko, a szczerze mówiąc mam na to wielka ochotę - mruknął Black z szerokim uśmiechem i po chwili zajadał się czekoladą.
James poszedł za jego przykładem.
Lily by tego chyba nie zrobiła. Nic co by zrobił i tak jej nie zaimponował.
Dość ! Koniec tego szczeniackiego zachowania. Od dziś nie popisuje się przed nią, co oczywiście nie oznacza, że nie robi żadnych dowcipów, bo przecież to jego obowiązek z racji bycia Huncwotem !
Koniec z Lily.
Choć czy jest w stanie patrzeć, jak inny ja trzyma przy sobie ? Jak całuje innego ? No właśnie...
James zjadł oraz wypił wszystko i od razu poczuł się lepiej. Wziął szybki prysznic i natychmiast zasnął, kładąc się do łóżka.
*
Lily kierowała swoje kroki do Skrzydła Szpitalnego.
Jak zwykle usłyszała wymówkę, że " Remus pojechał tylko do babci! Jest strasznie chora ! ". Akurat. Pchnęła wielkie wrota i wyszukała wzrokiem łóżko Lupina. Obok niego siedzieli Huncwoci. Podeszła do nich niepewnie i usiadła na wolnym krześle. James starał się na nią nie patrzeć, ale Syriusz i Peter wpatrywali się w nią zdziwieni.
- Jak się czujesz, Remusie ? - spytała i pogładziła go czule po policzku.
- Dobrze. Eee...ja ten...no spadłem ze schodów jak wracałem od babci - odpowiedział Lunatyk patrząc na Lily nieufnie.
Dziewczyna zagotowała się ze złości i prawie krzyknęła.
- Powinnam czuć się urażona ! Myślicie, że tak trudno się domyślić ? Czemu nic mi nie powiedzieliście !?Tacy z was przyjaciele ? - założyła ręce na piersi.
- E, to wiesz ? - spytał głupio Peter, a Lily tylko westchnęła.
- Och, na miłość boską ! Wyjeżdża do chorej rodziny w każdą pełnię i zawsze wraca z nowymi zadrapaniami. Błagam was. Nie jestem głupia.
- Nikt nie powiedział, że jesteś głupia. Po prostu nie chcieliśmy, żeby ten sekret wyszedł na jaw. Luniek bał się, że go znienawidzicie - powiedział mimo woli James i odważył się na nią spojrzeć.
Patrzyli na siebie chwilę, aż Lily spuściła wzrok i powiedziała :
- Jak mogłeś pomyśleć, że cię znienawidzę ? Jesteś moim przyjacielem od ponad sześciu lat i znasz wszystkie moje sekrety, tylko ja nie znam twojego najważniejszego. Zawiodłam się na tobie. Tak samo wy ! - dodała, żeby Lunatyk nie czuł się zbytnio winny - Jesteście animagami ! I nic mi nie powiedzieliście !
- Nie rób afery, Evans. Ja jestem pięknym psem, Rogacz jest jeleniem, a Glizdek jest szczurem - powiedział skromnie Syriusz.
- Jak tylko wyjdziesz, mówisz dziewczynom, albo sama im powiem. Wciąż nie mogę uwierzyć, że nam nie powiedziałeś - Lily zrobiła obrażoną minę.
- Rozumiem cię, Lily. Powiem im, ale boję się - powiedział beznamiętnie Remus, patrząc w jeden punkt.
- Dobra, ja spadam. Idę szykować następny atak - Lily zachichotała.
- A no właśnie ! Czy rano jak wstałaś, to czy nie zauważyłaś czegoś dziwnego ? - zawołał za nią Syriusz.
- Tak ! - Lily zaczęła udawać przejętą - Alicja miała niebieskie końcówki, ale pięknie w nich wyglądała. Nie pamiętam, żeby sobie farbowała włosy, ale w każdym razie w piątek ma randkę z Frankiem! Tym przystojnym Gryfonem! No, to ja lecę ! - Lily z szyderczym uśmiechem wyleciała ze Skrzydła - Ale głupki...
" Niemal wszystko zło na świecie ma swoje źródło w tym, że ktoś się czegoś boi. Nie ma nic okropniejszego, ani bardziej poniżającego, niż żyć w bojaźni. "