Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

wtorek, 1 kwietnia 2014

50. Rocznik 1960



Dawno mnie tu nie było, aż się wstydzę. 
Myślę, że pojawi się jeszcze jedna albo żadna notka aż do egzaminów, ze względów oczywistych.
Ta notka zadowala mnie jakoś w połowie, gdyż długo nad nią siedziałam i pisałam kawałkami, więc każdego dnia miałam inny humor do pisania, a i sama notka nie jest długa, bo w mojej 50 notce (!) chciałam zawrzeć tylko szczęśliwe momenty, bo niedługo sielanka się skończy. 
Dziękuję blogu, a konkretniej notce, jej początkowi, który mnie dzisiaj tak rozbawił, że szok!



"Moja mała, kochana kuleczka…
Malutki Książę…
Kropka w kropkę Pan Tata…
Przerozkoszne niedające w nocy spać stworzonko…
Mój Wielki Maluszek…
Cholera! Moje tygodniowe dzieciątko nadal nie ma jakiegoś normalnego PRAWDZIWEGO imienia! Nie mogę do końca życia wołać do niego „ty mój mały pulpeciku”. Zaraz by mnie zabił…
Od rana do wieczora nie robiłam nic innego, jak tylko myślałam nad IDEALNYM imieniem dla  naszego synka.
Denerwowałam tym już samą siebie. Miałam przecież na to dziewięć miesięcy! Średnio licząc wychodziło na to, że przez dwieście siedemdziesiąt dni nie umiałam się zebrać w sobie i zdecydować się na JEDNO imię.
Jedno imię i dwieście siedemdziesiąt dni.  Cholera!
-To wcale nie jest takie proste!- krzyknęłam zdenerwowana i rzuciłam w kąt opasły leksykon  sławnych czarodziejów.
Wiedziałam, że MÓJ syn jest wyjątkowy… Tyle, że wiedziała to, wie i wiedzieć będzie każda matka po mnie i za mną. Tak już jest i nic się na to nie poradzi.
-Może Mercy?- zaproponował James pogodnie.
-Mercy?- obróciłam głowę w jego stronę i teatralnie popukałam się w czoło.-Idź lepiej spać. Może TWOJE dziecko potrzebuje litości, ale MOJE raczej będzie umiało sobie radzić w życiu..
Z kim ja dzielę sypialnię? No z kim?
Z osłem.
-Miałem kiedyś kolegę i się tak nazywał- James wzruszył ramionami.- Równy gość.
-Na pewno nasz syn kiedyś by ci podziękował za takie MIŁOSIERNE imię.
Miłosierny ojciec się znalazł…
-Z jednej strony jest taki śliczny i kochany i wyjątkowy i wspaniały….- zaczęłam wyliczać, chodząc w koło stołu w salonie.-Nie potrzebuje jakiegoś wymyślnego imienia, żeby być niepowtarzalnym i jedynym. Ale z drugiej… AŻ MNIE SKRĘCA, ŻEBY MU DAĆ JAKIEŚ STAROGRECKIE IMIĘ!
Teraz to James pokręcił głową.
-Masz obiekcie co do Mercy’ego, ale  nie widzisz nic złego w mieszkaniu pod jednym dachem z Arystotelesem czy innym Sokratesem?
-To była luźna propozycja….- zrobiłam obrażoną minkę, wydymając usta.- Myślałam, że to burza mózgów i wolno rzucać propozycjami.
Potter przyjrzał mi się uważnie i nie wytrzymał. Chwilę potem i ja dołączyłam do niego chichocząc jak złośliwy chochlik.
Eh… świetni z nas rodzice. Nazwijmy syna Kabanos i będzie po sprawie."

TEN KABANOS MNIE ROZWALIŁ HAHAHHAHAH

*******************
MUZYKA 1 - FATALNE JĘDZE



Black uśmiechnął się, patrząc na swoją dziewczynę.
Jak zwykle ostra, pomyślał.
Dorcas miała na sobie krótką, czerwoną sukienkę, przewiązaną w pasie czarnym paskiem, bez ramiączek. Na jej dekolcie lśniło czarne oczko, podobnie jak w uszach. Jedynym mocnym akcentem na jej twarzy była czarna kreska na oku.
- Wyglądasz seksownie, kocie – mruknął do niej Black i nie mogąc się powstrzymać, przycisnął na moment swoje usta do jej. Meadowes z szerokim uśmiechem starła z jego ust swój błyszczyk.
Lily zeszła z ostatniego schodka i podeszła do Jamesa.
- Właśnie dlatego szłyśmy wcześniej – mruknęła kąśliwie, ale zaraz uśmiechnęła się na widok jego ogłupiałej miny – Tak, James, ty też ślicznie wyglądasz, możemy iść – pocałowała go w policzek i pociągnęła za rękę. Potter otrząsnął się i nachylił do niej, zatrzymując się.
- Wyglądasz przepięknie – wyszeptał do jej ucha i na koniec pocałował jej skroń.
Droga do Wielkiej Sali mijała im bez żadnych przeszkód. Co dziwniejsze szli w ciszy, zapamiętując każdy szczegół zamku pod osłoną nocy. Za dużo teraz o tym myśleli, a te myśli rozsadzały im głowy.
Co teraz? Co będzie? Jak będzie? Z kim?
Lily wyprzedziła Jamesa i nachyliła się do Dorcas.
- Myślę, że teraz to dobry moment – wyszeptała – Nie chcę, żeby ten wieczór skończył się kłótnią, wolę go tak zacząć.
Ciemnowłosa pokiwała głową i zatrzymała ręką swojego chłopaka.
- Musimy wam coś powiedzieć – odchrząknęła i stanęła między wszystkimi dziewczynami, jakby to miało ją obronić.
- Jesteś w ciąży? – spytał przerażony nie na żarty Syriusz.
- Zwariowałeś?! – oburzyła się Dorcas, chwilę potem wymieniając z Lily spojrzenia – Chodzi o to, że wyjeżdżamy.
- Wspaniale, a gdzie? – spytał James.
- Bez was – odpowiedziała szybko Alicja.
- Jak to: bez nas ? – Frank zrobił zdziwioną minę.
- Jedziemy na wakacje, nie będzie nas około miesiąc – powiedziała Ann i odwróciła się na pięcie, ruszając za dziewczynami do Wielkiej Sali. Zostawiły chłopców samych, dając im kilka minut na dyskusję.
Gdy stanęły przed salą, aż otworzyły buzie ze zdziwienia. Było przepięknie. Na ścianach wisiały zdjęcia z wycieczki nad morze, wszystkich uczniów kończących szkołę, pokazanych w śmiesznych sytuacjach. Nad nimi powieszone były lampki. Muzyka już głośno dudniła z wielkich głośników.
Lily wbiła się w tłum uczniów, podążając za dziewczynami. Jej zdaniem naprawdę było lepsze pokłócenie się wcześniej i pogodzenie, niż pokłócenie się na sam koniec pięknego wieczoru.
Po kilku minutach poczuła ciepłą dłoń na ramieniu. Odwróciła się z niepewną miną i napotkała usta Jamesa. Zaskoczona oddała pocałunek, wczepiając palce w jego włosy.
- Muszę się tobą nacieszyć, w końcu znikasz mi na cały miesiąc – wyszeptał jej do ucha.
- Dziękuję – odparła i pocałowała go jeszcze raz, krótko.
Uśmiechnął się i okręcił nią dookoła. Muzyka grała coraz głośniej, już nikt nie siedział przy stołach. Nawet nauczyciele dali się ponieść zabawie. No, ponieść do za duże słowo. McGonagall ledwo dotrzymywała kroku Dumbledorowi, a profesor Slughorn nieudolnie obkręcał profesor Sprout.
Nazwa ‘bal’ nie pasowała do tego, co działo się na sali. Słowo ‘balanga’ byłoby o wiele trafniejsze. Na scenie gościła rockowa kapela, młodzież szalała.
Po dwóch godzinach większość nauczycieli zniknęła. Na Sali pozostał tylko profesor Dumbledor oraz profesor Sprout, którzy teraz razem tańczyli do wolniejszego rytmu, gdy większość uczniów pochłaniała jedzenie.
Kapela „Fatalne Jędze” dawała z siebie wszystko. Po nazwie można było się zdziwić, widząc na scenie osiemnastoletnich chłopaków. Większość Hogwartczyków znała ich z widzenia na korytarzach, a teraz byli sensacją. W końcu zaczęli wolną piosenkę.
- Mogę prosić? – James podniósł się z miejsca i pociągnął Lily na parkiet. Tańczyli wolno, wtuleni w siebie i każde z nich myślało o czymś innym. Rudowłosa zastanawiała się, co będzie, jak wrócą do Anglii po wycieczce, a Szukający co będą robić bez dziewczyn. Chodziło mu po głowie, aby również wybrać się w podróż, którą zawsze wyobrażali sobie z Syriuszem, po obejrzeniu filmu w domu sąsiadki – mugolki. I właśnie po zobaczeniu go, zamarzyli sobie o wyciecze autostopem.
- Kiedy wrócimy z wycieczki, jadę do Grecji – postanowiła – I chciałabym, abyś pojechał ze mną – podniosła głowę z jego ramienia.
- Cudowny pomysł – zgodził się, zastanawiając się, ile będzie trwała ich wycieczka.
- Jesteś tu? – spytała się, gdy zauważyła jego nieobecny wzrok.
- Chciałbym jechać z Huncwotami na małą wycieczkę – powiedział.
- Och – zaskoczyło ją to – Gdzie?
- Nie wiem – zaśmiał się – Przed siebie!
- Ymm, okej – mruknęła i dała się obkręcić – To nasz ostatni taniec tutaj, w tym zamku – wyszeptała mu do ucha.
- Lily, mam wspaniały pomysł – przeprosił ją i zostawił. Patrzyła za nim wzorkiem, jak idzie do Dumbledora i mówi mu coś na ucho. Dyrektor spojrzał po Sali i coś odparł. Oboje odwrócili się z uśmiechami na twarzach.
Rogacz wbiegł na scenę i odebrał na chwilę mikrofon Myronowi Wagtailowi.
- Siódma klasa za godzinę na błoniach! – krzyknął – Przebierzcie się w coś wygodniejszego!
Zdziwieni siódmoklasiści pokiwali głowami.
- Co ty kombinujesz? – spytała podejrzliwie Lily, gdy chłopak do niej dołączył, wymieniając spojrzenia z Huncwotami.
- Coś, co zawsze chcieliśmy zrobić na zakończenie roku – uśmiechnął się – Wiesz, w głębi naprawdę potrafię być sentymentalny i czuły – zaśmiał się – Przekonasz się. Nigdy nie wyobrażałem sobie, że siedem lat szaleństw, skończę balem, więc…zobaczysz – cmoknął ją krótko.
Na balu jednak bawili się świetnie. Fatalne Jędze nie dawały wytchnienia, cały czas nie sposób było zejść z parkietu. Na dworze dopiero zachodziło słońce, choć było już po dwudziestej drugiej. Większość uczniów już odpadła, ale najstarsi zostali, by zobaczyć, co przygotowali dla nich Huncwoci.
- Proszę o ciszę – usłyszeli głos Dumbledora, który stanął na scenie – Chciałbym powiedzieć ostatnie słowa do was samych, zanim panowie Huncwoci was stąd wyprowadzą. Muszę przyznać, że dziękuję wam za ostatnie siedem lat, bo wszyscy z was powodowaliście, że na naszych nauczycielskich twarzach pojawiały się uśmiechy. Teraz stajecie przed ważnymi wyborami. Jestem pewien, że każde z was dokona poprawnego. To one ukazują, kim naprawdę jesteśmy, o wiele bardziej, niż nasze zdolności. Bo nie jest ważne, kto kim się urodził, ale jakim się stał. Cóż mogę więcej powiedzieć, miłego życia i powodzenia!
Na Sali wybuchły ogromne oklaski. Dyrektor Hogwartu zszedł ze sceny i został zgarnięty przez tłum uczniów.
- Dalej ludzie, macie dwadzieścia minut i widzimy się na błoniach! – wydarł się Syriusz ponad tłum i wyszedł z Wielkiej Sali ciągnąc za sobą Dorcas.
****

Chwilę potem dziewczyny wyszły w sukienkach do Pokoju Wspólnego. Większość siódmoklasistów już tam była.
Wyszli z wieży i skierowali się na błonia, po drodze rozmawiając. Im dalej, tym większą grupa szli, dołączyło się do nich nawet kilku Ślizgonów. Wszyscy byli ubrani w wygodne, letnie rzeczy. Doszli do wrót i pchnęli je. Całą grupą wyszli na błonia, gdzie już z daleka było widać ogromny płomień.
- Ognisko! – krzyknął jakiś chłopak i wraz ze swoimi przyjaciółmi pobiegli w tamtą stronę.
- Zorganizowaliście ognisko – wyszeptała Lily i zaśmiała się – Jakie to ckliwe, Huncwoci!
James uszczypnął ją w pośladek, a ona ze śmiechem zaczęła biec w stronę jeziora, nad którym rozpalone było ognisko. Dookoła stały ławki i stoły, dalej było kilka namiotów, śpiworów i koców.
- Tak właśnie wyobrażałam sobie zakończenie roku – oznajmiła Dorcas, gdy dostała Kremowe Piwo i wraz z dziewczynami usiadła przy stole. Huncwoci byli rozproszeni w tłumie, gadając ze znajomymi. Muzyka grała w tle, widać było tylko cienką kreskę nad jeziorem, która jeszcze chwilę temu była słońcem.
- Postarali się – uśmiechnęła się Ann – Odwalili kawał dobrej roboty, mogłabym tak do końca następnego roku!
- Masz rację – zgodziła się Alicja i odebrała od Franka kiełbaskę. Wkrótce coraz więcej dziewczyn dosiadało się do Huncwotek i chwilę później zrobiło się wielkie koło.
- Dacie wiarę? – powiedziała Mary McDonald – To już koniec, zupełnie – w jej oczach zaczęły lśnić łzy.
- Hej, bez płakania! – krzyknęła jej przyjaciółka – Nowe życie stwarza tyle możliwości! Teraz możemy podróżować, używać czarów gdzie tylko chcemy – rozmarzyła się.
- Masz rację – poparła ją inna – Teraz możesz kochać się do woli, nie jesteś w szkole!
Całe grono zaśmiało się.
- Możesz nawet się żenić! – powiedziała inna – Bylebyś tylko nas zaprosiła!
Wzniosły kubki z piwem i wypiły. Nagle muzyka przybrała na sile. Rudą, która siedziała na ławce, ktoś podniósł do góry i wydostał ją z babskiego kręgu. Odwróciła się do Pottera i od razu musiała przygotować się na obrót w rytm piosenki. Wkrótce przy ognisku było coraz więcej par, nie tylko damsko-męskich.
Był to ostatni wieczór, gdzie mogli się tak wyluzować w murach swojej szkoły. To był jedyny wieczór, w którym mogli pić do oporu, nie przejmując się, że nauczyciele przyjdą i odejmą punkty. To był koniec, koniec ich szlabanów, odejmowania punktów.
Z daleka ich zabawę można było uznać za jakiś taniec Indianinów wokół ogniska, ale oni nie przejmowali się dzisiaj, że ktoś nie umie tańczyć. Po prostu szaleli. Ognista Whiskey i Kremowe Piwo lały się strumieniami. Dziewczyny wybrały Skrzacie Wino, ale znalazły się też amatorki piwnych zabaw z chłopakami.
- Skąd pomysł na takie coś? I skąd wytrzasnęliście te kubeczki? – spytała się Lily, wskazując na czerwone, papierowe kubki z białymi brzegami.
- W zeszłym roku odwiedzałem przyjaciółkę – odpowiedział, obkręcił nią dookoła – W collegu. Ich imprezy to niebo! Kiedyś na taką pójdziemy – obiecał.
Wszędzie słychać było śmiech i głośną muzykę. Uczniowie tańczyli, śpiewali, niektórzy już drzemali pod drzewem na kocach. Kilka osób weszło do wody.
- Lily…? – Dorcas spojrzała na przyjaciółkę, a później na jezioro. Rudowłosa pokiwała energicznie głową. Złapała Ann za rękę, która pociągnęła Alicję. Weszły na plażę i ściągnęły z siebie sukienki.
Chłopcy stojący przy ognisku patrzyli na nie ze śmiechem. Wyglądały jak małe dzieci, które dostały prezent. Ich oczy błyszczały, prawie zdzierały z siebie sukienki.
Zrzuciły buty i na trzy wbiegły do wody. Po chwili wynurzyły się, odgarniając włosy.
- Dalej, chodźcie do nas! Wody jest super! – krzyknęła Alicja i ochlapała stojące obok niej dziewczyny. Chłopcy po chwili wyrzucili puste kubki i pobiegli do nich. Weszli na pomost i każdy po kolei wpadał do wody na bombę.
Może się to wydawać małym szaleństwem, ale dla nich było to coś wspólnego, co będą mogli wspominać latami, opowiadać swoim dzieciom (oczywiście cenzurowaną wersję ).
Księżyc zaczął świecić, uformował się piękny rogalik. Lily dostała już gęsiej skórki, więc wyszła na brzeg. James szedł za nią, a po chwili odbił w bok i po chwili wrócił z kocami. Usiedli na jednym, a drugim okryli się. Ognisko dawało mnóstwo ciepła, dodatkowo wzięli sobie herbatę, która stała obok butelek piwa i whiskey. Reszta poszła za nimi i po chwili cała plaża wypełniła się kocami wraz z siedzącymi na nich parami, przyjaciółmi.
Obok Lily i Jamesa rozsiadła się reszta. Błonia wypełnił gwar rozmów i śmiechów, muzyka grała ciszej, a na drzewach zapaliły się lampki.
- Och, możesz robić mi takie kolacje w wakacje – szepnęła Lily na ucho Jamesowi, a on pokiwał głową i zaśmiał się. Otoczył ją ramionami.
- Nie żebym był jakiś ckliwy, czy coś, ale jest mi tutaj dobrze – powiedział – Z tobą, z Huncwotami, z takim widokiem…idealny ostatni dzień szkoły.
- Rogaczu, jesteś ckliwy – poinformował go Syriusz i kiwnął głową, obejmując Dorcas.
- A ty za to nigdy – powiedziała Szatynka – Przydałoby się czasem coś romantycznego – stwierdziła i podniosła głowę do góry, odwracając ja od Łapy, który wywrócił oczami, ale z uśmiechem pocałował ją w szyję i po chwili wylądowali na plecach w piachu.
Nagle zrobiło się cicho, a następnie słychać było eksplozję. Dziewczyny spojrzały na niebo, na którym teraz co chwila błyskały fajerwerki.
- Merlinie, jak pięknie – jęknęła Lily i w jej oczach zalśniły łzy. Reszta zaśmiała się z jej reakcji, ale byli niemniej zachwyceni. Całe niebo nad jeziorem zaszyte było różnobarwnymi fajerwerkami, a po kilku minutach na niebie ułożył się wielki napis: ROCZNIK 1960.
Ileż było łez wzruszenia, śmiechów, przytulania, całowania.
Po chwili niektórzy zeszli z plaży, by ogrzać się bliżej ogniska. W tej garstce znaleźli się Huncwoci i dziewczyny. Stanęli nad ogniem, wyciągając ręce.
- A pamiętacie, jak zrobiłyśmy wam kawał? – Alicja zaśmiała się – Peter chciał was zabić, myśląc, że zabraliście mu słodycze – wybuchła jeszcze większym śmiechem, a za nią poszła reszta, wraz z zarumienionym Glizdogonem. Uśmiechnięta Penelopa poklepała go po ramieniu.
Siedzieli jeszcze długo, wspominając i śmiejąc się. Po kilku godzinach rozmawiania porozsiadali się, niektórzy położyli i siedzieli tak do wschodu słońca, czasem wymieniając się jakąś uwagą czy wspomnieniem. 

Siedzieli do końca, patrząc, jak wschodzi ich ostatnie słońce w Hogwarcie.



*****************





38 komentarzy:

  1. OMG. OMG.
    jejku, wróciłaś. ja tu skomentuje później, klepię miejsce sobie. musze się pozbierać, żeby skleić porządny komentarz, oczekuj. ;3
    tak bardzo nowa czytelniczka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dobra, to już. :D
      wzięłam się i komentuje.
      jejku, jakie to takie...ckliwe. xd takie ostatnie chwile w zamku, aż no trudno sie pogodzić.
      kiedy ten Łapa tak szybko 'dorósł'. och, Dor, wychowaj mi go tam!
      swoją drogą ciekawa jestem jaki bedziesz mieć pomysł z nimi. hihi, musiała cudownie wyglądac w tej sukience.
      nono, jest Jily <333 jak ja ich uwielbiam *,* taka najlepsza para. ever. tacy uroczy są. i te wszystkie pomysły. c:
      tylko błagam, zacznij robić akapity, łatwiej się czyta. a żadna sztuka, no nie?
      czekamy, czekamy.
      sielanka się skończy. smuteczek. ;ccc
      Powodzenia na egzaminach! Trzymam kciuki!

      Pozdrawiam,
      Kliii.

      Usuń
  2. Jejku... super rozdział, po prostu bomba. Sama chciałabym przeżyć taki ostatni dzień szkoły, nawet nie wiesz jak mi się podoba, pozdrawiam i powodzenia na egzaminach
    keti

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie *.* Nie spodziewałam się takiej końcówki :) No to czekam na następny rozdział i życzę dużo weny :3
    K.K

    OdpowiedzUsuń
  4. JEJU WCZORAJ WŁAŚNIE ZAJRZAŁAM NA BŁOGA ZASTANAWIAJĄC SIĘ DLACZEGO NIC NIE WSTAWIASZ A DZISIAJ PROSZĘ NOWA NOTKA!
    Super, że wróciłaś i to jeszcze z takim cudownym rodziłem normalnie płakałam czytając go. Koniec Hogwartu dla rocznika 1960 :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Jjeciu jak zwykle genialne. Ech to już 50 rozdział gratki!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Koniec? Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! :<
    Cudowna Notka :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Lilka!!! <3 Cudowny rozdział, świetnie się go czytało. Idealny! :*
    Powodzenia na egzaminach, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  8. oby ci dobrze sprawdziany poszły ;* rozdział piękny, ale oczekuję na więcej ;> podasz linka do bloga ze wstępu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutro napiszę, ale myślę, że jak napiszesz fragmentvw wyszukiwarce to znajdziesz :)
      Lilka.

      Usuń
  9. O mój boże jakie cudowne <3 Wzruszyłam się <333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny aż mnie łezka poleciała, gdy skończyłam czytać. Niby jakaś głupia nierealna historia a jednak to kawał mojego dzieciństwa i czasem wyobrażam sobie, że jestem ze swoimi przyjaciółmi na miejscu huncwotów i reszty. Genialny rozdział! Taki no.. nie moge tego ując w słowa! Po prostu cudowny! Życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetna notka. Płakać mi się na końcu chciało... :') Życzę weny!
    Karaoli

    OdpowiedzUsuń
  12. Chlip, Chlip to takie chlip wzruszające ;-C

    OdpowiedzUsuń
  13. Dobra,popłakałam się,eh jestem zbyt uczuciowa,ale to było PIĘKNE ♥
    Raajciu,nie mogłam się już doczekać nowej notki,codziennie wchodziłąm i sprawdzałam i BUM jest wreszcie.
    Niech to sie nie kończy,nigdy,aż mnie serce boli gdy o tym myśle ;c
    Czekam na kolejną notkę,życzę weny no i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. Śliczny rozdział, bardzo fajnie opisałaś ten ostatni dzień. Jest wzruszająco, ale nie ckliwie. Weny :D
    dot

    OdpowiedzUsuń
  15. Wstęp znam, kiedyś gdzieś go czytałam, też mnie rozbawił, zwłaszcza kabanos:D
    Rozdział bajkowy, cudowny, miałam łzy w oczach jak go czytała, czułam się jakbym była wśród tych ludzi, wśród Huncwotów, dziewczyn..... aż brak słów żeby opisać:)
    Powodzenia na egzaminach:)
    Pozdrawiam Rogata z huncwot-rogata.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  16. BOOOOOSKIEEEEEEE <333
    Jezu ciesze się że jest kolejna notka !
    Popłakałam się ; (
    Smutno że to już koniec, też mam egzaminy ! Trzymam kciuki ; )

    OdpowiedzUsuń
  17. Chociaż czytam twoje blogi (tak oba xD) od dawien dawna... to nie jestem pewna, czy kiedykolwiek skomentowałam któryś post! Jeśli tak to na 100% na innym koncie... ale nie jestem pewna... SKANDAL!
    Wracając do samej notki...
    Świetne *.* Czytałam już wiele blogów o Czasach Huncwotów i jestem ciekawa jak ty poprowadzisz ich życie po Hogwarcie.
    Powodzenia na egzaminach :3

    Pozdrawiam, A.Moony :)

    OdpowiedzUsuń
  18. O jejciu! Jakie to piękne! Ostatnie dni w Hogwarcie muszą być niezapomniane i takie je właśnie zrobiłaś! A także delikatne!
    Pozdrawiam
    Wiatr:*
    P S Wybacz, że tak krótko...

    OdpowiedzUsuń
  19. Czy to już koniec bloga?? ;( Czy może będziesz pisać co się z Huncwotami działo dalej?? Twój blog mnie wciągnął aż normalnie prawie zawaliłam naukę heh :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że nie koniec!
      Jak mogłabym porzucić te dramaty i miłości?
      Jeszcze nie teraz, jednakże robię sobie przerwę do egzaminów gimnazjalnych ;)
      Lilka.

      Usuń
    2. Oh, to dobrze ;) Życzę pomyślnie zdanych egzaminów :*

      Usuń
  20. wreszcie się doczekałam :*

    OdpowiedzUsuń
  21. Chyba najlepszy rozdział jaki napisałaś :D;* Bardzo mi się podobał :) Najlepsza była oczywiście akcja na plaży :D
    Mam nadzieję że to nie koniec bloga :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  22. Heeej
    Rozdział jest cudny!!!!!!!!
    I tu się zgadzam z Doruś. Syriusz jest za mało ckiliwy xd.
    Czekam na nn
    Elizabeth

    OdpowiedzUsuń
  23. Kolejna świetna notka, nawet po dłuższej przerwie.
    Za to milczeniem pominę ten fragment o mniejszej ilości wesołych zdarzeń.
    Weny, jak zawsze - i powodzenia na egzaminach :)
    Merill

    OdpowiedzUsuń
  24. Genialny rozdział, jak zawsze zresztą :) Z niecierpliwością czekam na NN

    ***
    Na http://lily-james-i-ja.blogspot.com/ pojawił się nowy rozdział!
    Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  25. http://lily-james-i-ty.blogspot.com/ a to mój blog :D zachęcam do czytania i komentowania :) od razu zaznaczam, że jest to mój pierwszy blog :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award :*
    Szczegóły u mnie : http://moonlightmemoriesbymeganlunarismoony.blogspot.com/2014/05/nominacja.html

    Megan Lunaris Moony

    OdpowiedzUsuń
  27. Nominowałam Cię do Liebster Blog Award ! :*
    Więcej u mnie:
    http://druga-polowka-lily.blogspot.com/2014/05/liebster-blog-award_4.html

    OdpowiedzUsuń
  28. Nominowałam cię do Liebster Blog Award! :D Zapraszam do mnie po więcej :P http://lily-james-i-ty.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  29. Anonimowy06 maja, 2014

    Cudowny blog! Jestem oczarowana. To dzięki Tobie założyłam swojego. Rozdział wspaniały, tylko smutno, że wyjeżdżają :c Zapraszam na http://historiaroczniku1960.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  30. Anonimowy13 maja, 2014

    Lilka, czy mozna sie z Toba jakoś skontaktowac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu, ale można również na fb ( Era Huncwotów ) :)

      Lilka.

      Usuń
  31. Wzięłam się za czytanie i normalnie nw czemu ale ryczę :) Dlaczego nie ma tak w naszym świecie? Dlaczego?!

    OdpowiedzUsuń
  32. To znowu ja, po dłuższej przerwie :) Ech, płakać się chce... dobra, zanim się rozkleję chcę przeczytać resztę.

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!