Ja,Lilka,wróciłam i razem z Kath stworzyłyśmy bardzo długą notkę.
Mamy nadzieję,że Wam się spodoba.
Lilka i Kath.
*************
Muzyka
Lily otworzyła leniwie oczy. Od razu poczuła na swojej szyi oddech Jamesa. Uśmiechnęła się szeroko. Odwróciła głowę w stronę swojego ukochanego i uśmiechnęła się jeszcze szerzej. James był bez koszulki, delektowała się tym widokiem. To nic, że widziała go tak multum razy, nadal robiło jej się gorąco i miała wrażenie, że już zawsze tak będzie.
Dopiero teraz zorientowała się, że Rogacz nie ma na sobie koszulki, dlatego że to ona ma ją na sobie. Przejechała ręką po jego wiecznie rozczochranych włosach. Pamiętała jak zaledwie rok temu wystarczyło, żeby to on przejechał po włosach ręką, a ona już była wściekła. Teraz ją to bawiło. Jak mogła się tak denerwować? Przecież on tak słodko wygląda, gdy czochra te swoje kudły. Zaśmiała się pod nosem.
James poruszył się i otworzył jedno oko. Ja jego twarz od razu wpłynął firmowy uśmieszek. Przeciągnął się i objął rudowłosą w pasie.
- Dzień dobry – przywitał się i pocałował ją w czoło.
- Bardzo dobry – wymruczała wtulając się w jego pierś.
- Z czego się śmiałaś? – zapytał – Gadałem przez sen?
- Nie – Ruda odchyliła się, żeby spojrzeć na twarz swojego chłopaka – A zdarza ci się?
- Ta… Syriusz mi mówił, że kiedyś przez sen wyśpiewałem cały hymn Hogwartu – Lily parsknęła śmiechem.
Rudowłosa podciągnęła się na łokciach i rozejrzała po namiocie. Był troszeczkę zdemolowany. Po podłodze walały się ich ubrania, łóżko stało trochę krzywo, wieszak na ubrania leżał przewrócony. Lily wstała z łóżka, żeby poszukać swojej różdżki. Gdy ją znalazła wymruczała odpowiednie zaklęcie i wszystko wróciło na swoje miejsce. Spojrzała na Jamesa i zorientowała się, że ten obserwuje każdy jej ruch.
- No i co się tak patrzysz? – zapytała i teatralnie położyła dłoń na biodrze.
- Uważam, że powinnaś częściej chodzić w moich koszulkach – uśmiechnął się tak, że większość dziewczyn w Hogwarcie już piszczałoby jak opętane. Na Lily też ten uśmiech działał, ale zachowała obojętną minę.
- Przemyślę to – odpowiedziała i ruszyła w kierunku swojej torby. Zapowiadał się ciepły dzień, więc postanowiła założyć coś lekkiego. Usłyszała, że James podnosi się z łóżka i odwróciła głowę w jego stronę. Natychmiast tego pożałowała, ponieważ chłopak był w samych bokserkach. Serce Lily przyśpieszyło, odwróciła się gwałtownie i przygryzła wargę. Cała noc nieprzespana, a jej jeszcze mało. Oblała się rumieńcem.
- Widziałaś moje okulary? – zapytał Rogacz. Ruda zerknęła na niego kątem oka i upewniła się, że ma już na sobie spodnie. Zgarnęła jego okulary z komody i podeszła z wyciągniętą ręką chcąc mu jej podać. Potter jednak wykorzystał sytuację, złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie. Bez żadnego ostrzeżenia zaczął ją namiętnie całować. Pod Lily ugięły się kolana. Wspięła się na palce, jedną rękę trzymała mocnao na jego plecach, drugą zanurzyła w miękkich kruczoczarnych włosach. Po kilku chwilach rudowłosa przerwała pocałunek chcąc złapać oddech. Założyła Rogaczowi okulary i cmoknęła go w policzek.
- Promienieje pani dzisiaj bardziej niż słońce, panno Evans – James przybrał minę arystokraty.
- Ach, panie Potter jestem po prostu szczęśliwa – posłała mu uroczy uśmiech – Co pan powie na śniadanie?
- Najpierw muszę sprawdzić co tam u Syriusza – odpowiedział Rogacz odsuwając się trochę od Rudej.
- Ale po co? – zdziwiła się – On i Dorcas pewnie … no wiesz.
- Jeśli Łapa ją wczoraj znalazł.
- Jak to znalazł?
- Oni chyba się pokłócili. To znaczy Dor się trochę na niego wściekła.
- Co się stało? – Rudowłosa zmartwiła się. Ona przeżyła cudowną noc i miała nadzieję, że jej przyjaciółka bawiła się chociaż w połowie tak dobrze jak ona.
- Na moje oko to Dorcas po prostu chciała wiedzieć na czym stoi. Zapytała go czy mu na niej zależy. A Łapa jak to Łapa. O uczuciach to on nigdy nie potrafił gadać. Jeszcze jej nie powiedział, że ją kocha, chyba trochę za długo zwlekał. No, ale lepiej będzie jak sama ją o to zapytasz.
- Tak masz rację. Chodźmy ich poszukać – ruszyła w stronę wyjścia z namiotu.
- Eee… Lily? – zaczął wyraźnie rozbawiony James – Naprawdę zamierzasz chodzić w mojej koszulce? TYLKO w mojej koszulce?
Lily walnęła się otwartą dłonią w czoło. Podbiegła do swojej torby po drodze ściągając z siebie własność Jamesa. Teraz to oddech chłopaka przyśpieszył. Potrząsnął jednak głową. Lily mu przecież nie ucieknie. Teraz musiał sprawdzić jak się ma jego najlepszy przyjaciela. No i dobrze też by było wiedzieć co tam u Remusa.
James i Lily weszli do namiotu chłopców trzymając się za ręce. Gdy tylko przekroczyli próg, Lily mało co się nie przewróciła. Wnętrze namiotu wyglądało jak po przejściu huraganu. Największą uwagę jednak przykuwały dwa nagie ciała, splątane ze sobą na łóżku. Evans i Potter szybko wycofali się na zewnątrz.
- A to głumochłony, ja się zamartwiam a tu proszę! – Lily udawała oburzoną, co nie wyszło jej za dobrze z powodu szerokiego uśmiechu na twarzy. James parsknął śmiechem.
- Czyli Łapcio potrafi przepraszać i to widocznie całkiem dobrze – mruknął pod nosem – Chodźmy wreszcie na to śniadanie.
******
Po zjedzonym śniadaniu udali się na plażę. Lily półleżała, półsiedziała czytając książkę. James dyskutował o czymś z Frankiem i Alicją. Syriusz i Dorcas jeszcze się nie pojawili. Natomiast między Remusem a Ann panowało jakby spięcie. Co chwilę zerkali na siebie, ale nic nie mówili. Remus był wyrazie smutny. Ann wyglądała na rozeźloną i rozczarowaną jednocześnie. Rudowłosa nie wiedziała jak spędzili te noc, ale miała pewność, że miło raczej nie było. Nie wiedziała jak pocieszyć przyjaciółkę. Już miała wypytać ją co dokładnie się wczoraj stało, ale w tej samej chwili usłyszała krzyk Syriusza:
- Ratunku ludzie! – darł się. Ruda spojrzała w kierunku wrzasku. Zobaczyła Syriusza uciekającego przed Dorcas z szerokim uśmiechem. Dziewczyna była czerwona na twarzy, ale również śmiała się radośnie. Cisnęła w jego stronę jakimś zaklęciem. Trafiło prosto w lewy pośladek Blacka. Wyglądało to tak jakby rzuciła w niego kulką z farbą. Spodenki Łapy były teraz opryskane zieloną substancją. Odwrócił się i rzucił w dziewczynę takim samym zaklęciem. Dostała w ramie, które teraz była całe w fioletowej mazi.
- Merlinie, oni się kiedyś pozabija – jęknęła Lily.
- Będą musiał to nagrać dla przyszłych pokoleń – powiedział ze śmiechem James.
Łapa właśnie dobiegł do swoich przyjaciół, dyszał ciężko. Uniósł ręce w geście pokoju w stronę nadbiegającej Dor.
- Chwilowy rozejm kochanie, muszę złapać oddech – śmiał się niemal bezczelnie.
- O co tym razem poszło? – zapytała Alicja.
- Schowałem jej … - zaczął Syriusz.
- ZAMKNIJ SIĘ, BLACK! – krzyknęła Meadowes – Bo inaczej śpisz dzisiaj na dworze!
- Dobrze Dorcuś, nie złość się już – chłopak uśmiechnął się tym razem przymilnie.
- Uuu Dor jakaś nowa tresura? – zapytał James – Łapcio jeszcze nigdy nie był takim posłusznym pieskiem – Frank, Alicja i Lily parsknęli śmiechem. Black natomiast rzucił w przyjaciela takim samym zaklęciem jak wcześniej w swoją dziewczynę. Trafił w brzuch Rogacza i teraz na jego koszulce znajdowała się ciemnoniebieska plama. Potter nie pozostał mu dłużny, posłał zaklęcie w jego stronę. Trafiło idealnie w twarz Syriusza, która teraz była różowa.
- No no, słodko wyglądasz w różowym – odezwała się Lily za co również dostała zaklęciem. Na jej piersi tkwiła pomarańczowa plama. Tak rozpoczęło się kolejne stracie. Wzięli w nim udział nawet Lunatyk i Ann, mimo słabych humorów.
Po 10 minutach roześmiani, w barwach wszystkich kolorów tęczy zawarli rozejm. Kiedy czyścili się nawzajem różdżkami Lily coś się przypomniało.
- Czy ktoś w ogóle obserwował wczoraj niebo? – zapytała - W sumie po to tu jesteśmy, będą nas z tego rozliczać.
- Nie wierzę – odezwał się Syriusz z nieodłącznym uśmiechem – Najlepsza uczennica, wybitna pani prefekt nie wykonała zadania danego przez nauczycieli? – zagwizdał – No Rogaty, gorszysz ją – Lily pokazała mu język.
- Ty zgorszyłeś mnie, teraz ja muszę zgorszyć kogoś innego, taki łańcuszek – powiedział James i obaj się zaśmiali.
- Ja obserwowałam – odezwała się Ann – Dam wam przepisać notatki.
- Czyli wy nie … ? – zapytała Dorcas, która doskonale wiedziała o nadziejach przyjaciółki. Blondynka tylko uśmiechnął się do niej smutno. Atmosfera momentalnie zgęstniała. Nikt się nie odzywał. Najbardziej nietypowe było to dla Jamesa i Syriusza, którzy zawsze mieli coś do powiedzenia. Teraz wysyłali sobie porozumiewawcze spojrzenia jakby czytali sobie w myślach.
- Fajnie byłoby popływać – odezwał się Frank do niemiłosiernie długiej chwili milczenia – Szkoda, że woda taka zimna.
- Zawsze można skorzystać z eliksiru rozgrzewającego – powiedział Remus, który widocznie bardzo się cieszył ze zmiany tematu – Pójdę zobaczyć czy Ślimak ma go ze sobą – podniósł się z miejsca.
- Nie! – krzyknęła Dorcas i również zerwała się na równe nogi – Ja pójdę – posłała Lily znaczące spojrzenie.
- Pójdę z tobą – Lily od razu zrozumiała o co chodzi. Dała kuksańca w bok Potterowi, żeby i on zrozumiał o co im chodzi. Pobiegła za swoją przyjaciółką.
- Ej, Łapa – James odchrząknął – Może pójdziemy powkurzać Ślizgonów?
- Jasne – gdy przechodził obok Lunatyka, poklepał go mocno po plecach.
- Ee… Frank masz ochotę na spacer? – zapytała Alicja niby od niechcenia, kiedy Rogacz i Łapa odeszli.
- Oczywiście, że mam – złapał dziewczynę za rękę i już ich nie było.
Remus przestąpił z nogi na nogę. Doskonale wiedział, że jego przyjaciele dawali mu do coś jasno do zrozumienia. Popatrzył na swoją dziewczynę. Przyglądała się swoim notatkom. Była smutna. Lunatyk zezłościł się na samego siebie. Tak nie może być, pomyślał. Wypuścił powietrze z płuc z westchnieniem i usiadł koło Ann.
- Nie chcę żebyś była przeze mnie smutna – odezwał się żałośnie. Blondynka nie patrzyła na niego. Remus pochłaniał wzrokiem jej śliczną twarzyczkę. Delikatne rozwiane włosy.
- Dlaczego wczoraj do mnie nie przyszedłeś? – zapytała nadal na niego nie patrząc.
- Wiedziałem, że oczekujesz ode mnie czegoś więcej niż zwykle – opowiedział, delikatnie dobierając słowa.
- Bo tak było. Ale przecież bym nie nalegała. Nic na siłę. Nie zmuszałabym cię, skoro nie chcesz.
- Ann, to nie oto chodzi, że nie chce. Ja…
- To o co chodzi? – dopiero teraz spojrzała mu w oczy.
- Ja nie mogę.
- Dlaczego?
- Wiesz, jeszcze tego nie robiłem i nie wiem czy… - zaczął.
- No przecież ja też nie! Chcę przeżyć …
- Ale ty nie jesteś potworem! – tym razem to on jej przerwał – To ja nim jestem.
- Słuchaj Lupin – jej głos był stanowczy – To nic nie znaczy rozumiesz! To nic nie zmienia! W niczym nie przeszkadza! Zrozum, kocham cię…
- Ja ciebie też, Ann. Tylko, że … - nie zdążył powiedzieć nic więcej, bo dziewczyna złożyła na jego ustach delikatny pocałunek. Od razu go odwzajemnił, pragnął tej bliskości. Całowali się coraz mniej delikatnie. Blondynka w pewnej chwili upuściła swoje notatki. Zaczęła się kłaść. Remus również się położył, podpierając się jedną ręką, żeby nie przygnieść dziewczyny.
- Obiecaj mi, że dzisiaj spróbujemy – Ann patrzyła prosto w oczy swojego chłopaka.
- Ann…
- Obiecaj – powtórzyła.
- Obiecuję – pocałował ją w nos. Oboje uśmiechnęli się szeroko.
*****
Złapała go za rękę i uśmiechnęła się delikatnie. Wiatr rozwiał im włosy, ale nie przejęli się tym zbytnio. Plaża była pusta, gdyż James zaprowadził ją na małą zatoczkę, otoczoną skałami,o której wiedzieli tylko oni. Rozłożyli koc jak najbliżej wody. Była przyjemnie ciepła, gdyż zdążyła się już nagrzać.
- Posmarujesz mi plecki? -spytała Lily z niewinnym uśmiechem. Kiwnął ochoczo głową. Dziewczyna ściągnęła sukienkę, ukazując zielone bikini. Położyła się na plecach, a on delikatnie usiadł jej na lędźwiach i sięgnął po olejek do opalania. Zaczął rozsmarowywać płyn po jej plecach, niekiedy zahaczając o żebra i o piersi.
- Ciekawe co u Petera i Penelopy? - wymruczała Lily.
- Mam nadzieję, że bawią się równie dobrze, jak my - odparł. Zszedł z niej i położył się na brzuchu - Teraz ty!
Rudowłosa zaśmiała się cicho, ale usiadła na nim i prosto z tubki wyleciało kilka lodowatych kropel.
- Zimne! - jęknął. Zachichotała cicho i przejechała dłońmi po jego umięśnionych plecach. Każda kobieta zabiłaby za takiego chłopaka, a on wybrał ją! Później przeszła na równie umięśnione ramiona, które tak wspaniale potrafiły dodać jej otuchy i przyjemności.
Zeszła z niego i przewróciła na plecy. Z cichym westchnieniem z powrotem usiadła,tym razem nieco poniżej brzucha.
O tak,to była jej ulubiona część jego ciała. Wspaniały brzuch, z tak zwanym kaloryferem. Mogła godzinami go tam masować i napawać się samym widokiem.
- Cieszę się, że znalazł dziewczynę - przyznał James- Przynajmniej nie będzie się złościł, że my ciągle znikamy. Wciąż nie mogę uwierzyć, że znalazł dziewczynę...
- James, każdy zasługuje na miłość - skarciła go dziewczyna - i cieszę się, że i Peter ją znalazł.
- Ja też, w końcu to mój przyjaciel. Wiesz, możesz częściej robić mi takie masaże - stwierdził.
- Ty mi też!
-No to szykuj się na drugą rundę wieczorem! - zaśmiał się. Wstał gwałtownie i wziął ją na ręce. Nie zdążyła nawet pisnąć, a już byli oboje zanurzeni w wodzie.
- Osz ty! - krzyknęła i chlusnęła go wodą. Nie pozostawał jej dłużny. Plaża wypełniła się ich krzykami i śmiechami. W pewnej chwili, gdy James szykował się na kolejny atak, Lily wskoczyła na niego, oplatając jego miednicę nogami. Pocałowała go namiętnie. Jego ręka sięgnęła do zapięcia góry jej bikini.
Na pocałunkach się nie skończyło.
***
Po obiedzie znowu postanowili wybrać się na plażę. Tym razem wszyscy w wyśmienitych humorach. Lily i Dorcas szły na przedzie trochę narzekając. Lily robiła sobie wyrzuty z powody tego, że tak mało czasu spędzała na słońcu. Dorcas natomiast narzekała na to, że przy Syriuszu, który w kąpielówkach wygląda jak grecki bóg ona wygląda szaro i poniżej przeciętnej.
- Ej, co to za dziwna piłka? – zapytał nagle James. Przebiegł kawałek i podniósł z ziemi piłkę do siatkówki.
- Oo to piłka do siatkówki – odpowiedziała Lily – Taki mugolski sport – dodała widząc zdezorientowane spojrzenia części przyjaciół.
- Dziwna – mruknął James.
- Uwielbiam grać w siatkówkę! – krzyknęła Alicja – Brat mnie nauczył! Ha! Wreszcie coś w czym będę od was lepsza! – tu spojrzała na Jamesa i Syriusza.
- Pewna jesteś? – zapytał Syriusz z zaczepnym uśmieszkiem – Pokaż nam jak się gra!
***
Frank, Remus, Ann, Dorcas i Lily grali w Eksplodującego Durnia. Alicja, Syriusz i James grali w siatkówkę. Oczywiście od razu się okazało, że chłopcy są stworzeni do tej gry.
- Na pewno gracie po raz pierwszy? – zapytała Ala, kiedy pokazywała im jak odbijać, a im szło świetnie. Odpowiedzieli jej jedynie pewnymi siebie uśmiechami.
***
- Może by tak zagrać na dwie talie? – zapytał Frank – Macie drugą?
- Jasne, przyniosę – Dor pobiegła do swojej torby. Miała na sobie krótką sukienkę. Gdy nachylała się po karty była zwrócona tyłem do trójki stojącej nieopodal Krukonów. Ci jak ja komendę odwrócili się w jej stronę. Wręcz pożerali ją wzrokiem.
Syriusz, który oczywiście przyglądał się tej sytuacji, zakipiał ze złości. On też patrzył na Meadowes pożądliwym wzrokiem. Ale on miał do tego pełne prawo! Była jego dziewczyną do cholery! Kiedy Rogacz odbił do niego piłkę, ten niby przypadkowo skierował piłkę w stronę grupki Krukonów. Piłka trafiła prosto w głowę blondyna stojące najbliżej.
- Sorry chłopaki! Mój błąd! – krzyknął do nich Łapa. Oni tylko mruknęli pod nosem coś złowrogiego i odrzucili mu piłkę. Dorcas, która już się wyprostowała patrzyła spod mrużonych oczu na swojego chłopaka. James, który dobrze znał ton i wyraz twarzy przyjaciela parsknął śmiechem. Podszedł do niego i zabrał mu piłkę.
- Co to miało być, Syriuszku? – zapytał.
- Ci kretyni gapili się bezczelnie na tyłek Meadowes – w odpowiedzi Potter znowu parsknął śmiechem.
- No co? To moja dziewczyna do cholery!
- Zazdrośnik z ciebie Łapciu – pokręcił głową z rozbawieniem i odszedł kawałek. Wznowił grę odbijając piłkę w stronę Alicji.
****
Nadszedł wieczór i wyczekiwana impreza. Lily i Dor szykowały się w swoim namiocie. Evans miała na sobie granatową sukienkę przed kolano. Włosy rozpuściła i delikatnie zakręciła. Dorcas postawiła na czerwień. Miała czerwoną sukienkę również przed kolano, usta i paznokcie pomalowane na krwiście czerwony kolor.
- Jak myślisz będzie Ognista? – zapytała brunetka malując rzęsy.
- Proszę cię, impreza z udziałem Huncwotów bez Ognistej? – odpowiedziała pytaniem na pytanie Ruda. Dor się jedynie zaśmiała.
- Gadałaś z Ann? – zapytała po Lily.
- O czym? O tym co działo się na plaży jak zostawiliśmy ich samych? Czy o tym co się działo, a raczej nie działo w nocy?
- I o tym i o tym.
- Gadałam przez chwilę, chyba była przybita, ale już jest dobrze.
- Czyli możemy się spodziewać, że ona i Lunio za długo na imprezie nie zabawią, hę?
- No ja mam nadzieję.
- Nadzieję w związku z czym? – zapytał Syriusz, który właśnie wszedł do namiotu.
- Nadzieje, że mój chłopak nie zrobi mi dzisiaj obciachu – odpowiedziała zadziornie.
- Obciachu? Ja? Nie mam pojęcia czego ty się obawiasz.
- Tego, że po nastym kieliszku Ognistej zapomnisz o bożym świecie i będę cię musiała potem holować do łóżka.
- Ha ha, lubię twój cięty język kochanie, ale nie bądź taką złośnicą, bo sobie rozmażesz ten perfekcyjny makijaż – Black uśmiechał się drwiąco.
- Coś ci się nie podoba w tym jak wyglądam? Będziesz musiał to przeżyć – zatkała tusz do rzęs i rzuciła do w stronę Lily, która ledwo go złapała.
- Ależ skąd. Wyglądasz jak milion galeonów – przywołał ją do siebie ręką.
- Ta sama droga – Dor pozostawała niedostępna.
- W takim razie czekam na ciebie na zewnątrz, ty najseksowniejszy i najbardziej uparty osiołku na świecie – puścił jej oko i wyszedł na zewnątrz.
****
Muzyka płynęła znikąd. Lily nie miała czasu zastanawiać się jakie ktoś rzucił zaklęcie, żeby tak się działo. Tańczyła właśnie w rytm jakiejś skoczniej piosenki z Jamesem, który był urodzonym tancerzem. Bawiła się świetnie. Jej przyjaciele również. No może z małym wyjątkiem.
Syriusz i Dorcas podeszli do stolików z jedzeniem. Dziewczyna nalała sobie do szklanki piwa kremowego. Syriusz wybrał Ognistą. Gdy skończył nalewać sobie obok zobaczył drugą szklankę. Trzymała ją jakaś blondynka, chyba Puchonka.
- Mógłbyś? – zapytała i zatrzepotała rzęsami. Syriusz nalał jej whisky. Dziewczyna wzięła od niego szklanką. Ewidentnie do niego wzdychała. Dorcas, która się temu uważnie przyglądała, aż kipiała ze złości. I jeszcze ten uśmieszek Łapy, jakby … zalotny? O nie tego już za wiele, pomyślała.
- Złotko – zwróciła się do blondyny – A czy ty mogłabyś się gdzieś ulotnić? Zaburzasz nam przestrzeń osobistą – uśmiechnęła się uroczo.
Puchonka spojrzała na nią ze złością. Posłała pełne nadziei spojrzenie w stronę Blacka. Ten jednak nie zaszczycił ją nawet sekunda spojrzenia. Wypatrywał się jak w obrazek w swoją dziewczynę. Blondynka odeszła zrezygnowana. Meadowes zadowolona z siebie pociągnęła duży łyk kremowego.
- Nie musisz być taka zazdrosna – Syriusz chciał ją objąć, ale się odsunęła.
- Ja? Zazdrosna?
- No a co to przed chwilą było?
- Och, a może powiesz mi co ty była dziś po południu? Tak jakoś niechcący wcelowałeś w głowę tego Krukona?
- Tak, niechcący.
- Jesteś beznadziejnym kłamcą, wiesz? – odstawiła z impetem szklankę – I daruj sobie komentarze na temat tego, że jestem zazdrosna, bo sam nie jesteś lepszy.
- Ja wcale nie jestem zazdrosny! Preferuję trochę wolności w związku!
- Czyżby? Czyli nie masz nic przeciwko temu, żeby tego podeszła do jakiegoś typa i zaczęła robić do niego maślane oczy?
- Oczywiście, że nie!
- No to super! Żegnam! – I odeszła w stronę stojącego niedaleko Krukona, jednego z tych z plaży. Syriusz prychnął. Wcale nie był zazdrosny. Ani trochę. Spojrzał na swoją dziewczynę uśmiechającą się słodko do jakiegoś już lekko wstawionego kolesia. Zacisnął dłoń w pięść. No dobra, może był odrobinę zazdrosny. W końcu ją kochał, to chyba normalne. Jeszcze ona wyglądała jak… jak chodząca seksbomba. Przełknął głośno ślinę. Był zazdrosny. Był cholernie zazdrosny. Trudno jego duma trochę ucierpi. Ale Dorcas jest jego i nikt nie będzie patrzył na nią w tej sposób. Pociągnął łyk ognistej i ruszył przerwać tą sielankę.
Szedł pewnym siebie krokiem. Kiedy doszedł do Dor i nieznanego mu chłopaka, mruknął w jego stronę „Przepraszam” tak jakby chciał, żeby zszedł mu z drogi. Kiedy jednak wszedł pomiędzy nich, błyskawicznie obrócił się w stronę Dorcas i bez ogródek pocałował ją w usta. Tak jak się spodziewał, dziewczyna od razu odwzajemniła pocałunek,odsuwając się od oniemiałego Krukona.
Nikt nie zauważył,jak Anni Remus znikają i Alicja i Frank oddalają się plażą.
*****
Głośny, dziewczęcy śmiech poniósł się w powietrzu, znikając wraz z szalejącym wiatrem. Na niebie już od paru minut widniały gwiazdy. Para zakochanych wspinała się coraz to wyżej,na wysoko położony taras widokowy,na który nikt jakoś chętnie nie wchodził. Może właśnie dlatego, że wędrowało się tam aż cztery godziny?
- Nareszcie! - wykrzyknęła z ulgą Alicja, siadając na ławeczce, postawionej blisko krawędzi wydmy.
Frank usiadł obok niej, a ona położyła mu głowę na ramieniu.
- Ślicznie tu...- szepnęła i splotła ich dłonie.
- Ty jesteś śliczniejsza...
Zarumieniła się wdzięcznie. Mimo, iż są parą już dość długo, nadal reaguje na jego słowa i gesty tak samo jak na początku znajomości.
Retrospekcja
Alicja zdenerwowana szła szybko korytarzem. Książki co chwila wymykały jej się z rąk. Nagle wpadła na jakiegoś chłopaka i wszystko, co miała w rękach wysypało się na posadzkę. Podniosła wzrok i ujrzała ciepłe oczy, wpatrujące się w jej z zakłopotaniem.
- Przepraszam, Frank. Nie zauważyłam Cię-powiedziała cicho i uśmiechnęła się niepewnie.
- Nic się stało, ja też mogłem patrzeć gdzie idę. To może w ramach przeprosin zaproszę Cię na kawę, co? - nie wiedzieli, czemu szeptają. Może nie chcieli zniszczyć magii?
Serce Alicji zatańczyło szalony taniec szczęścia. Kiwnęła głową mocno zarumieniona. Gdy sięgali po tą samą książkę i nie chcący ich dłonie styknęły się, przeszedł ich bardzo przyjemny dreszcz.
Frank rozłożył koc na gorącym piasku i wyciągnął z plecaka termos.Gdy dziewczyna nie patrzyła, wyczarował biały baldachim i kilkanaście świeczek. Alicja zachęcona wizją ciepłego napoju usiadła szybko obok niego. Westchnęła, gdy zobaczyła blask świeczek. Uśmiechnęli się do siebie ciepło i wzięli łyka napoju.
- Pamiętasz, jak się poznaliśmy? - spytał znienacka Frank.
- Oczywiście. Wpadłeś na mnie i wyrzuciłeś mi książki! - zachichotała.
- Jasne, to ty na mnie wpadłaś. Ale nie o to chodzi.
- A o co? - spytała dotykając jego policzka.
- Wiesz, długo już jesteśmy razem. Ale przetrwaliśmy właśnie takie wypadki, kłótnie i inne rzeczy, których inni nie zdołaliby przezwyciężyć. A nam się udało. Kto wie, co będzie po Hogwarcie? Czy zerwiemy kontakt...
Serce Alicji mocniej zabiło. Czyżby...?
- I wiem jedno, Ala. Nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kocham Cię i chcę dzielić z Tobą reszte życia - klęknął na jedno kolano i wyciągnął z kieszeni małe, aksamitne pudełeczko- Czy ty, Alicjo Breaks, wyjdziesz za mnie? Obiecuję, że codziennie na śniadanie będę robił ci twoje ulubione naleśniki z jagodami.
Po policzkach dziewczyny zaczęły spływać słone krople. Uśmiechnęła się przez łzy i objęła chłopaka jak najmocniej potrafiła.
-Tak...-wyszeptała wprost do jego ucha.
Frank wsunął na jej serdeczny palec śliczny złoty pierścionek z brylancikami, ułożonymi w dwa łuki.
- Kocham Cię! -zdążyła wykrzyczeć, gdy zamknął jej usta gorącym pocałunkiem.
******
Remus i Ann (:
Syriusz i Dorcas :D
James i Lily :)
Alicja i Frank : )
rzygam tęczą :DDDDD ale słodko...ale ja lubie takie notki ^^ cieszę się że jednak wróciłaś !!!!!aaaaa :D
OdpowiedzUsuńCałuski ~Nox
AH...kocham kocham kocham to.
OdpowiedzUsuńWięcej, więcej i jeszcze raz więcej.
Czy mi się wydaje czy na tym gifie Lily kopnęła Rogacza w krocze? xd
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, a te zaręczyny *o* Jejku, słodko ;p
Czekam na kolejny!
Super,super , super. Czy ja już wam mówiłam , że jestem uzależniona od waszego bloga? Czekam na next i życzę weny!
OdpowiedzUsuńJeny jeny jak się cieszę że wróciłaś ^^ od razu jakoś tak humor mi się poprawił . Notka jak zawsze extra tak słodko :D Jeny jak ja kocham połączenie Doscar i Syriusza ^^ i ta zazdrość ^^ fajnie pomyślane . Nie mogę doczekać się następnej notki . Wesołych świąt ^^
OdpowiedzUsuńRzeczywiście jakiś taki słodki, ale czasem trzeba trochę posłodzić! Genialna była ta sytuacja z Syriuszem i Dorcas. 'Przepraszam' Super!
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę Wam dużo weny!
słodko do bólu......za słodko........
OdpowiedzUsuńA gdzie tam! xD Idealnie, wcale nie za słodko, końcowy fragment i gify the best, nadal czekam na pierwszy raz luńka xD
Kocham jak chłopcy są zazdrośni ;) A w wykonaniu Syriusza staję się to jeszcze bardziej śmieszne. No, muszę przyznać, że poprawiłaś mi humor. Uwielbiam twoje opowiadania i czekam na kolejny rozdział.
OdpowiedzUsuńHehe. :D Boska część. A Syriusz jaki zazdrosny :D Jestem ciekawa co dalej się wydarzy na wyjeździe :D
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i życzę Wesołych Świąt ;**
Z jakiego filmu pochodzi gif z Syriuszem i Dorcas? :3
OdpowiedzUsuńPolcia!
UsuńGif pochodzi z super filmu pt. : "Dziewczyna z sąsiedztwa"
Miłego oglądania!;)
Lilka.
WIĘĆĘJ TAKICH< OK??? :D :D
OdpowiedzUsuńTo była zajebista notka . Ta akcja z Syriuszem i Dorcas to było świetne tak samo z Lily i Jamesem. Alicja i Frank oraz Remus i Ann to było słodkie i delikatne. Poprostu żyć nie umierać. Widać że wszyscy się kochają i to co wieczór doprowadza mnie do łez. Kocham ten blog i piszcie tak dalej. Zgadzam się z Tonks oby było ich więcej.
OdpowiedzUsuńPS.: Nie piszcie że notka wg was jest zła bo wiem że tak nie jest. Macie wrodzony talent i nie marnujcie tego. Każda notka jest zajebista i każdą z nich przeżywam równie mocno co poprzednią. Kocham was bo dzięki wam jestem szczęśliwa. No może trochę przesadziłam ale żądzicie.
Love W.M
Jejku jak słodko! *.*Już domyślam się od kogo ten komentarz! Moja romantyczko <3
UsuńLilka.
Z jakiego filmu jest gif z Remusem i Ann ? :D
OdpowiedzUsuńSzczerze nie mam pojęcia :)
UsuńWygląda jak Błękitna Laguna, chociaż nie oglądałam, to mi się tak wydaję :)
Lilka.
Widział ktoś seksownego osiołka :D
OdpowiedzUsuń