Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

czwartek, 31 stycznia 2013

34.Nie jesteś już taka święta!


Jest obiecana notka,dla wszystkich niewyżytych Czytelniczek,hahahahaha.
Mam nadzieję,że wam się spodoba.
Lilka.
*******


Polecam do tego piosenkę: Sia-My love.
^

Do PŻ szliśmy w ciszy,ale raz po raz James uśmiechał się delikatnie.Byłam spięta i zestresowana-nigdy nie byłam ideałem,a miałam pokazać się przed idealnym mężczyzną.Co jeśli się nie uda?Nie będę zbytnio dobra?
Patrząc na Jamesa odrobinę się rozluźniałam,bo próbował mnie rozbawić.Nawet mu to wychodziło,ale tylko przez pięć sekund.Później znów się zamartwiałam.Już od dawna czułam co więcej,gdy go całowałam,niż tylko motylki w brzuchu.Dziś miało znaleźć to w końcu ujście.W końcu doszliśmy do Pokoju Życzeń.James zrobił się poważny i trochę spięty.Chyba wiedział dlaczego go tu przyprowadziłam i przez to jeszcze bardziej zrobiłam się czerwona.
W myślach wyobraziłam sobie pokój i przeszłam trzy razy przed ścianą.Pojawiły się wielkie wrota,przez które natychmiast weszliśmy.Poczułam się odrobinę pewniej,ponieważ pokój,który wybrałam był podobny do mojej sypialni w Grecji.Jedyną zmianą były brązowe ściany i o wiele większe łóżko z mnóstwem poduszek.Odwróciłam się do Jamesa....
*
-Wszystkiego Najlepszego,spełnienia marzeń i wszystkiego,co najlepsze-wymruczała mi do ucha.Złapałem ją za delikatną dłoń i przyciągnąłem do siebie.
-Wszystko co najlepsze jest w tym pokoju i stoi przede mną-odpowiedziałem równie cicho.Uśmiechnęła się i złożyła na moim policzku pocałunek.A chciałem więcej!Tak niesamowicie pociągała mnie swoim strojem i samymi błyszczącymi oczami.Objąłem ją ramionami i pocałowałem w szyję…
*
Poczułam delikatne pocałunki na szyi i jego dłonie na moich biodrach.Krew zaczęła szybciej krążyć,a mój oddech lekko przyspieszał.Zaczęłam odpinać mu czarną koszulę,powoli każdy guzik.Gdy ściągnęłam mu ją,jak zwykle zakręciło mi się w głowie na widok jego „kaloryfera”.Jaki on był piękny!Stopniowo przesuwaliśmy się w stronę łóżka,by po chwili opaść na nie łagodnie.Rogacz jedną ręką majstrował przy suwaku sukienki,a drugą podpierał się,by mnie nie przygnieść.
*
Myślałem,że zemdleje!Moje krocze pulsowało i rozpaczliwie wołało o dotyk Lily.Wreszcie udało mi się zsunąć z niej sukienkę.Na widok jej koronkowej bielizny zakręciło mi się w głowie i chciałem coraz szybciej to skończyć,lecz chciałem dać jak najwięcej przyjemności Rudej.Leżała pode mną bezbronna i łaknąca moich pocałunków.Spełniłem jej niemą prośbę,rozpoczynając wędrówkę ustami po jej prawie nagim ciele.W końcu podniosła rękę…
*
Zaczęłam majstrować przy jego pasku,a było to trudne,gdyż działałam tylko jedną ręką.Musiał założyć pasek!?W końcu rozbawiony pomógł mi i sam ściągnął dżinsy.Jego męskość wyraźnie odznaczała się już w bokserkach.A jednak go podniecam! Ja!
Nie wiedziałam co dalej robić,a jego pocałunki mnie rozpraszały.W końcu odpiął stanik...
*
Odrzuciłem zbędny materiał i jęknąłem.Miała średnie,lecz idealne piersi,które zaraz zacząłem obcałowywać.Wiła się pode mną lekko,trzymając dłoń w moich włosach.Nagle poczułem,jak stopami zdejmuje mi bokserki.Przełknąłem głośno ślinę.Równocześnie sięgnęliśmy dłońmi do naszych najczulszych miejsc.Chciałem sprawić jej jak największą przyjemność,ale bałem się,że nie wytrzymam i w końcu za szybko eksploduję, a teraz jeszcze zaczęła mnie stymulować...Leciutko kciukiem zacząłem masować jej łechtaczkę,aż w końcu wsunąłem delikatnie palec w jej kobiecość...
*
Kolejny raz jęknęłam.Poruszał palcami we mnie,a ja cała byłam spięta.Sama chwyciłam jego męskość i zaczęłam ostrożnie masować.Do czego to doszło!Powstrzymałam parsknięcie śmiechem.Podniecenie rosło we mnie coraz bardziej i nagle przez całe moje ciało przeszedł ogromny dreszcz zaczynający się przy stopach,a kończąc na opuszkach palców.Było mi tak dobrze...
*
Tak!Ja,James Potter obserwowałem ułożoną i surową Prefekt Gryffindoru,jak oddycha płytko po ostatnich sekundach swojego pierwszego orgazmu.Nachyliłem się nad nią by złożyć na jej ustach pocałunek.Spojrzałem niepewnie w jej oczy.Uśmiechnęła się błogo i spytała:
-No na co ty czekasz?
*
Rozsunęłam lekko nogi i oczekiwałam w napięciu.Poczułam coś twardego na udzie.James wsunął się powoli we mnie.Złapałam go za barki i pociągnęłam,jednocześnie zamykając mu usta pocałunkiem.Chciałam,by wreszcie było po strachu,a on robił to za wolno.Przynajmniej mój jęk bólu stłumił pocałunek.Przerwał na chwilę i spojrzał na mnie chyba przestraszony.
-Nie przestawaj...-jęknęłam błagalnie i przyciągnęłam go do siebie.
Po kilkunastu sekundach jego męskość nie tarła się niemiło o ścianki mojej pochwy i wreszcie maksymalnie się rozluźniłam.
*
Po tym,jak pociągnęła mnie szybciej,myślałem,że zrobiłem jej krzywdę,ale zamknęła mi skutecznie usta.Jeszcze przez chwilę byłem delikatny,ale potem,już niezależnie ode mnie,a od moich rozszalałych hormonów,moje ruchy były coraz szybsze.Łóżko trzęsło się lekko od ruchów,ale zdawaliśmy się tego nie zauważać.Czułem,że zaraz dojdę,a Lily potwierdzała fakt,że ona rownież.Wiła się pode mną i jęczała cichutko.W końcu prawie równo oboje krzyknęliśmy z rozkoszy.Opadłem na nią bezwładnie.Orgazm rozlewał się po moim ciele,a ja z przyjemnością się mu oddawałem...
*
Przeżyłam kolejny cudowny orgazm i chciało mi się krzyczeć ze szczęścia.Wybuchłam śmiechem pełnym nieograniczonego szczęścia.James podniósł się na łokciach i spojrzał na mnie z czułością.
-Wszystkiego Najlepszego.Kocham Cię-wyszeptałam i cmoknęłam go w nos.Zawinęłam się w prześcieradło i sięgnęłam do szafki nocnej obok łóżka,z której wyciągnęłam tabletki.Pomyślałam o ciąży i pojawiły się od razu.
Odwróciłam się do Jamesa z powrotem i wtuliłam się w jego nagą pierś.Mogłam spokojnie podziwiać go w całości.I nawet dane mi to było na pewno jeszcze kilka razy!Zarumieniłam się.
*
Pogłaskałem ją po rumianym policzku.Czułem,że ze szczęścia aż uniosę się w powietrze.
-To były najlepsze urodziny w moim życiu.Ja też Cię kocham,Rudzielcu-mruknąłem w jej cudownie pachnące włosy.
-To co,idziemy się umyć?-spytała uśmiechając się filuternie.Wybuchnąłem śmiechem i porwałem ją na ręce.
*******^^^^******
Impreza w Pokoju Wspólnym skończyła się gdzieś około drugiej w nocy,z racji tego,iż solenizant zniknął w tajemniczych okolicznościach.Dorcas wraz z Syriuszem wybyli o wiele wcześniej do damskiego dormitorium.Ann zasnęła u Remusa na kolanach,więc poszedł z nią do siebie i zasnął obok niej.Peter odprowadził Penelopę i poszedł spać trochę wcześniej.W Hogwarcie panowała cisza,jak makiem zasiał,przerywana czasami jakimś chichotem zakochanej pary,błąkającej się po zamku.
*^^^
Lily otworzyła oczy.Jaskrawe słońce perfidnie raziło ją w oczy,budząc ją ze wspaniałego snu...przeżyła swój pierwszy raz z Jamesem,no i...Nagle usłyszała obok siebie oddech i odwróciła głowę.To nie był sen!Są nadal w Pokoju Życzeń,nadzy i uśmiechnięci.
-Dzień dobry-przywitał się James i objął Rudowłosą.
-Nie mogę uwierzyć,że to się stało.Czuję się tak...tak...
-Lekko?Wiem,mam te same objawy.Wiesz,to chyba miłość.-stwierdził James.Lily pokiwała głową i niespodziewanie położyła się na jego klatce piersiowej.
-Zniszczyłeś moją wzorową reputację.
-Już nie jesteś taka niewinna,panno Evans.
-I bardzo mi się to podoba.

loveloveloevelove! *.* 




sobota, 26 stycznia 2013

33.Kółko odrzuconych.


Luuuuuuuuuuuuudzie!
Ona usunęła całego bloga,czy tylko mi nie chce wyświetlić się strona?
Miałam na myśli,by usunęła tylko tą notkę,ale w sumie dobrze zrobiła,bo kto wie,czy w innych notkach nie były pomysły innych autorów.Oczywiście mam nadzieję,że nie i nie cieszy mnie jej porażka.
Dziękuje,że trzymaliście się ze mną i wielkie podziękowania dziewczynom,za to,że mnie wspierały.
Notka krótka,ale później dowiecie się dlaczego.Dopiero wróciłam z łyżew,więc dopisałam tylko krótką końcówkę.
Wdzięczna Lilka.
***^*************^**
Lily podbiegła do nich szybko i klepnęła dziewczynę w ramię.Ta odwróciła się do niej przodem i równocześnie krzyknęły swoje imiona.
-Carmen!
-Lily!
Uściskały się serdecznie.Lily wsparła ręce pod boki i spojrzała na Jamesa.
-No co?-spytał.
-Ładnie to tak mnie zostawiać i tańczyć z inną dziewczyną?
-Lily!No co ty!Gdzieś tu jest Noel-ostatnie słowa Carmen wypowiedziała cicho,przygryzając wargę.
-Muszę poznać wreszcie tego napuszonego idiotę!-zachichotała Ruda i przytuliła się do Jamesa.
-Carmen!A ja Cię szukam!
Obok Carmen stanął wysoki brunet,dość przystojny,lecz nie taki jak James czy Syriusz,ale miał coś przyciągającego w sobie-może uderzająco niebieskie oczy i idealne usta?
-Noel,poznaj moją kuzynkę Lily i jej chłopaka Jamesa.
-Miło mi.Noel-przywitał się wesoło.Uścisnął rękę z Jamesem i pocałował Lily lekko w wierzch dłoni.
-Zaraz,jaki Noel?-spytał James,patrząc podejrzliwie na chłopaka.
-Smith,a co?-odpowiedziała Carmen za niego.
-Czekaj,Potter?-chłopak wytrzeszczył oczy na Rogacza.
-Wow!Nie wiedziałem,że jeszcze kiedyś się spotkamy.
-Chyba się pogubiłam.To wy się znacie?-wtrąciła Lily.
-No cóż,kiedyś obaj byliśmy napuszonymi idotami,popisującymi się na każdym kroku-oznajmił Noel.Lily i Carmen zaczerwieniły się lekko.
-No,miło było znowu Cię spotkać.Pozwólcie,ale chcę zatańczyć z Evans-James pociągnął dziewczynę za rękę i objął szczelnie.
-Mówiłem Ci,że pięknie wyglądasz?-wymruczał jej do ucha.Zakręciło jej się w głowie.
-Dzięki-wymamrotała-Ty też nieźle się spisujesz-uśmiechnęła się.-A co to za akcja z Noelem?Należeliście do jakiegoś kółka odrzuconych,czy co?
James spojrzał na nią urażony i po chwili odpowiedział:
-Poznaliśmy się na wakacjach,byłem w Grecji z rodzicami.Szedł gdzieś ze spuszczoną głową i kwiatami w rękach,no to powiedziałem,że "na pewno kiedyś mu ulegnie".No i jakoś się zagadaliśmy.
-Ale mieliście temat-prychnęła Ruda.James pokręcił tylko głową i obkręcił dziewczynę wokół jej osi.Muzyka zwolniła i Lily oparła głowę na piersi chłopaka.Obserwowała gości-jakaś kuzynka dłubała w nosie,inna flirtowała z jakimś chłopcem.Z zadowoleniem stwierdziła,że to ona,Dorcas i Ann wyglądają najładniej.
*^*^*^*^*^*^*^*^
Po zjedzeniu tortu zabawa trwała jeszcze długo.Słowa "gorzko!" były wypowiedziane conajmniej pięćset razy tej nocy.W końcu zmęczona rolą druchny Lily zaprowadziła Jamesa,Syriusza i Remusa do pokoju dla gosci,a sama z przyjaciółkami poszła do swojego.Padły w minutę,zmęczone po całonocnej zabawie.
^^^^^^
Przepraszam,że tak śpieszę,ale jak już mówiłam,moja wyobraźnia śpieszy poza mury Hogwartu i chcę jak najszybciej to zakończyć.Wybaczcie!.-dop.aut.
*************************^^^^^^**********
-Czy ktoś może powiedzieć mi coś o bezoarze?-spytał profesor Slughorn.Ręka Remusa wystrzeliła w górę,przed Lily,ale dziewczyna nie przejęła się tym.Prawie usypiała na swoim podręczniku.Przez całą noc wraz z dziewczynami wymyślała co by tu zrobić na urodziny Jamesa.W końcu sama wpadła na dość drażliwy temat-a mianowicie ich pierwszy raz.
Bała się cholernie,nie wiedziała jak się przygotować.Pierwszy raz miała pokazać się przed kimś.Co jak mu się nie spodoba?Albo coś się nie uda?
Wiedziała jednak,że prędzej czy później i tak w końcu by to się stało,więc wolała to zaplanować.Do urodzin Rogacza został dzień.Pokoju Życzeń wydawał jej się najlepszy,gdyż mogła zażyczyć sobie jakie miejsce chce.
-Lily?-Dorcas szturchnęła ją w bok-Co jest?
-Nic.
-Nie stresuj się.Pomyśl sobie,że ja nie zdążyłam się przygotować,a mimo to,była to najlepsza chwila-rozmarzyła się Szatynka,a na jej twarz wypłynął błogi uśmiech.
-Jasne-prychnęła Ruda-ty to masz już za sobą.Zresztą nieważn,to dopiero jutro!
-No właśnie.Wyluzuj troszkę.
Zabrzmiał dzwonek.Uczniowie wypełzli na korytarze i wracali do Pokoi Wspólnych.
-Magiczne szachy!-Syriusz podał hasło Grubej Damie.
Na stoliku przed kominkiem leżała gazeta.Lily podniosła ją ciekawa i pisnęła z radości.
-Co jest?-obok niej pojawili się przyjaciele.
-Damocles dostał Order Merlina 1 klasy i sto tysięcy galeonów.Nieźle-oznajmiła.
-Ty byś to dostała-przypomniał James.
-Ale nie chciałam-odpowiedziała od razu-Tylko Remus się liczył.
*************
-Lily,nie denerwuj się.
-Wcale się nie denerwuję!-warknęła Ruda.Dorcas parsknęła śmiechem,a zaraz potem dołączyła do niej sama Lily.
Dziewczyna weszła to łazienki i stanęła przed lustrem.Powoli ściągnęła szlafrok,a zamiast tego założyła czarną bieliznę.Rozpuściła włosy i skręciła je w delikatne loki.Nałożyła na siebie fioletową sukienkę.Jeśli chodzi o makijaż,pozwoliła sobie tylko na tusz do rzęs.Zestresowana wyszła z pomieszczenia i okręciła się dookoła.
-No,no,Potter padnie,jak Cię zobaczy-zapewniła Dorcas,a Ann pokiwała twierdząco głową.
-To co,idziemy na imprezę!-zawołała Alicja i pociągnęła Huncwotki do Pokoju Wspólnego.Wszędzie było mnóstwo serpentyn,a nad kominkiem wisiał wielki transparent:

                                                                     JAMES POTTER
                                                      STO LAT I JEDEN DZIEŃ DŁUŻEJ!

Z balonów popłynęła muzyka i ludzie zaczęli tańczyć-był niesamowity tłok.Dziewczyny dopchały się do Huncwotów i zaczęły składać solenizantowi życzenia.Lily podniosła się na palce,a James zniżył trochę głowę.Wyszeptała mu do ucha:
-Myślisz,że zorientują się,jak znikniesz?
Pięęęękne! *.*

***********
Wybaczcie,że tak krótko.Mam nadzieję,że następna notka was zadowoli.
Skruszona Lilka.


wtorek, 22 stycznia 2013

32.Ślub Petunii.

Nie wyszło długo,sama się zdziwiłam,ale wiecie,byłam na obozie,nie miałam specjalnie dużo czasu,ale i tak mam nadzieję,że się spodoba.
Czytajcie!
***********


-Na śniadaniu było spokojnie.Do czasu.
-Przejście dla Proroka Codziennego!-wrzasnął niski człowiek z wielkim aparatem na szyi.-Przejście mówię!
Tłum uczniów rozproszył się ukazując Damoclesa Belby.Stał po środku wpatrując się w Lly.Uśmiechnęła się do niego pół zachęcająco,pół łobuzersko  kontynuowała jedzenie.Jej przyjaciele milczeli.
Belby miał zrobionych ponad dziesięć zdjęć,a to nie był jeszcze koniec.W między czasie odpowiadał na pytania,a na koniec,na zgodę Dumbledora,wraz z McGonnagal deportował się do Ministerstwa Magi,by Minister osobiście mógł mu progratulować.
Lily westchnęła i oparła czoło o ramię Jamesa.Ten od razu objął ją ramieniem  pocałował w czubek głowy.Fanki Pottera jęknęły.
-To co,idziemy się przygotować,nie?-spytał cicho Szukający i pogładził Rudowłosą po talii.Adoratorki Jamesa znów wydały z siebie ciche odgłosy.
Para wybuchła śmiechem.
-Zbieramy się ferajna!
***^*^*
Szóstka ludzi deportowała się na pustej ulicy.Na przedzie szła para-rudowłosa dziewczyna i przystojny chłopak;co chwilę wybuchali śmiechem.Gdy doszli do domu nr 4 uśmiech z twarzy Lily od razu zniknął.Zapukała lekko.James wywrócił oczami i walnął w drzwi mocniej.Po krótkiej chwili drzwi otworzyła Mary Evans,uderzając podobna do córki,na ktrą zresztą chwilę później się rzuciła.
-Lily!Jak dobrze,że jesteś!-zawołała.Chwyciła jej twraz w dłonie i przyjrzała się uważnie córce.-Wyglądasz o wiele lepiej niż ostatnio.Coś się zmieniło?
Lily uśmiechnęła się szczęśliwa i chwyciła Jamesa za rękę.
-James Potter!Wiedziałam,że w końcu tak będzie.NIby mówiłaś,że to taki idiota,a tu proszę!
Przyjaciele Lily zachichotali.
-Mamo!
-Och już dobrze.Wchodźcie kochani!
Już od progu powitały ich nieziemskie zapachy różnych potraw.Na horyzoncie pojawiły się kuzynki Rudej.Pociągnęła szybko Jamesa za rękę i biegiem ruszyli do jej pokoju.Dziewczyna zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie.
-Zapomniałam o Blacku!-przejechała sobie otwartą ręką po twarzy.
-O co chodzi?-spytał James siadając na łóżku i rozglądając się ciekawie.
-Moje kuzynki są koszmarne,ale na nieszczęście ładne.Nie chcę,żeby mi Cię sprzątnęły teraz,kiedy jesteśmy razem.-wyjaśniła.James uśmiechnął się i podszedł do niej.
-Nie dam się!Ale przyznaj się,Evans,już dawno ci się podobałem.
-Podobałeś mi się zawsze,ale tylko wtedy kiedy się nie odzywałeś.
***^^*
Weszła pod gorący prysznic,a na jej twarz  wypłynął błogi uśmiech.Przemyła się czekoladowym płynem i wyszła z parującej wody.Wytarła się puchowym ręcznikiem i założyła białą koronkową bieliznę.Jednym ruchem ręki z różdżką podkręciła włosy i zrobiła z nich wytwornego koka.Pomalowała oczy i usta.Sięgnęła po złotą sukienkę i włożyła ją na siebie.Jej ciało przeszły dreszcze i zrobiło jej się zimno.Wsunęła nogi w szpilki.
-Może być-powiedziała do siebie i wyszła z łazienki.Na jej dużym łóżku siedzieli przyjaciele.James zagwizdał na jej widok,a ona jak zwykle zarumieniła się.
-Trzymajcie kciuki-mruknęła tylko i już jej nie było.
**^*~~**
-No więc tak-wzięła głęboki oddech-Chciałabym,żebyśmy-przełknęły ślinę.Obie.-się pogodziły,siostro.
Lily wstrzymała oddech i wytrzeszczyła oczy na Petunię.
-Co Cię do tego zmusiło?-wykrztusiła.
-Słuchaj,Lily.Jesteśmy siostrami i nic tego zmieni.
-Późno to zauważyłaś!-wybuchła nagle Ruda-byłam mała,a ty się ode mnie odwróciłaś!Ja Cię kochałam i nadal kocham,byłaś wzorem,ale nawet nie wiesz jakie to było trudne bez Ciebie!
Nawet nie wiedziała,kiedy wstała.
-Boże,Liluś,przepraszam!-krzyknęła Petunia błagalnie,co było do niej kompletnie niepodobne.
Rzuciły się na siebie tuląc mocno.Jak one dawno tego nie robiły!
-Pomożesz mi?
Lily kiwnęła głową rozpromieniona.Posadziła siostrę na krześle i uwolniła jej włosy od wałków.Chwilę potem z długich,ciemnych włosów zrobiono pięknego koka,z którego wypłynęły dwa kosmyki.Odwróciła ją do siebie przodem i przyjrzała jej się-nieskazitelna,blada cera i duże brązowe oczy.
Przejechała jej powieki jasnym pastelowym cieniem i pociągnęła rzęsy tuszem.Usta pomalowała tylko błyszczykiem.
Uśmiechnęła się delikatnie.
-Zazdroszczę Ci-wymsknęło jej się i zaraz zaczerwieniła się.Niby jest za młoda,ale wie,że z nikim innym,niż z Jamesem,nie chce być.
-A ten chłopak?-spytała Petunia.
-Kocham  go.-odparła krótko-Pójdę po Charlotte.
Wyszła z pokoju i poprawiła fryzurę.Się moje kuzynki zdziwią,pomyślała.Zeszła ostrożnie ze schodów.
-O Lilka,kochana!-usłyszała głos jednej z kuzynek.Podeszła do niej ze sztucznym uśmiechem.
-Tak,Jane?
-Może przedstawisz nam swoichlegówspytała słodko i pociągnęła ją do Łapy i Rogacza,otoczonych wianuszkiem dziewczyn.Gdzieś na uboczu stała Dorcas z założonymi rękami.
-Wybaczcie kochane,ale moi koledzy są już zajęci-odpowiedziała chłodno i pociągnęła chłopaków za ręce.Razem z Dorcas,z dala od kuzynek,rzuciły 1/2 Huncwotów piorunujące spojrzenia,odrzuciły głowy do tyłu i zniknęły na schodach.
-No świetnie.Babski foch-skwitował Syriusz i szybko zwiał,widząc grupke kolejnych młodych dziewczyn zmierzających w ich stronę.
*~~~~~*******
-Wyglądasz pięknie,Petunio-powiedziała ruda patrząc,jak starsza siostra okręca się wokół własnej osi przed lustrem.
Dochodziła godzina 18.00,czyli pora ślubu Petuni Evans i Vernona Dursleya.
Lily wzięła bukiety kwiatów-jeden Petuni,z czerownych i różowych tulipanów i jeden dla druchen,z żółtych tulipanów.
Przechodząc przez korytarz zatrzymała się przy wiszącym lusterku.Wyobraziła sobie samą siebie w białej sukni.
Przymknęła oczy.
-Czy ty,Jamesie Charlusie Potterze,bierzesz sobie tu obecną Lilyanne Mary Evans za żonę?
-Tak.
-Czy ty,Lilyanno Mary Evans,bierzesz sobie tu obecnego Jamesa Charlusa Pottera za męża?
-Tak.
Poczuła męskie dłonie na talii i oparła głowę o ramię kruczoczarnego Szukającego.
-Czy pomyślałaś o tym samym,co ja?-spytał cicho.
-Może tak,może nie-odparła zadziornie.
-LILUŚ!-usłyszała głos Petunii.Uśmiechnęła się szczęśliwa.
-EJ!Tylko ja tak mogę do Ciebie mówić!
Pokręciła głową rozbawiona.James skradł jej całusa i zbiegł po schodach.
*
Tylko się nie wywal,pomyślała Lily,gdy wchodziła na długi dywan leżący przed ołtarzem.Popłynął Marsz Mendelsona.
Na dworze było ciemno,ale droga do miejsca,gdzie Petunia i Vernon mieli stać się małżeństwem była owietlona lampkami i srebrnymi lampionami.Nastrój był bardzo romantyczny,co bardzo zdziwiło Lily.
Stąpała powoli po miękkim dywanie,patrząc z uśmiechem na Jamesa,który siedział po prawicy pani Evans.Stanęła jakieś dwa metry od Vernona Dursleya,niskiego i pulchnego mężczyzny o wodnistych oczach.
Mrugnęła do zdenerwowanej Petuni,która właśnie pojawiła się obok.Przeniosła wzrok na pierwszą ławkę-jej mama chlipała cicho w rękaw Rogacza.Lily zażenowana zachowaniem matki posłała chłopakowi przepraszające spojrzenie,ale on tylko mrugnął do niej i uśmiechnął się łobuzersko.
-Ja,Vernon Dursley,biorę sobie Ciebie za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
-Ja,Petunia Meredith Evans,biorę sobie Ciebie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Na kościsty palec dziewczyny Vernon wsunął złotą obrączkę.
-Przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności,w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
Petunia wcisnęła na palec ukochanego połyskujący krążek.
-Na mocy prawa danego mi przez Kościół mianuję was mężem i żoną.Może pan pocałować pannę młodą!
Vernon cmoknął Petunię w usta.Rozległy się oklaski i wiwaty.
Lily otarła łzę z policzka i uśmiechnęła się do PETUNI DURSLEY.Chwilę potem złapała Jamesa za rękę i gestem nakazała przyjaciołom wejść do czarnego samochodu,a sama weszła do limuzyny wraz z rodzicami pary młodej.
Droga nie była długa,bo jechali zaledwie 10 minut.Auta zaparkowały przed ślicznym hotelikiem położonym obok wielkiego,czystego i niesamowitego Jeziora The Loe Lake.
Sala weselna średnio podobała się Lily-królowały serpentyny,kokardy oraz róż i błękit.
Państwo młodzi wypełnili obowiązek rzucenia kieliszka za siebie i jako pierwsi wyszli na parkiet.Skądś popłynęła muzyka.Tańczyli pięknie,biorąc pod uwagę jak wygląda Vernon,było to coś niewyobrażalnego.
Wkrótce potem na parkiecie pojawiło się więcej par.Lily zauważyła już przyjaciół,rodziców,ale zainteresowała ją tylko jedna para-James i.....
********************
I FIGA,NIE POWIEM!
Chcecie ten quiz?
Do zobaczona,łizardy!
Lilka.

niedziela, 6 stycznia 2013

31.Always.


Od razu mówię,że wiem,że Wielkanoc nie wypada w ten dzień,ale nie chcę nic zmieniać,więc nie gniewajcie się za taki odstęp od rzeczywistej daty Święta.Mam dla was stronę,dzięki której wyjaśnione jest,jak oni obchodzą tę datę.
http://englishblog.pl/wielkanoc-w-wielkiej-brytanii

********************
Od Walentynek minęło już dużo czasu.Drużyna Gryfonów coraz więcej ćwiczyła,a reszta zaglądał do książek,w końcu owutemy za pasem.
Rudowłosa szła właśnie z przyjaciółmi do Wielkiej Sali,gdy na przeciwko niej stanął Damocles.
-Torujesz przejście-syknął James i próbował go wyminąć.Lily pociągnęła go za rękę,by stanął z powrotem obok niej.Rzuciła mu piorunujące spojrzenie i zrobiła pytającą minę w stronę Damoclesa.
-Wczoraj wysłałem przepis do Ministerstwa.Ja już nie długo będę sławny,Lily.-oznajmił.
-To przecież Lily uwarzyła eliksir!-zbulwersował się James.
-Tak,ale nie chcę sławy-odpowiedziała Ruda.
-No w każdym razie na tą chwilę go badają.Wyniki dostanę wieczorem lub jutro rano.
-Nie ma sprawy.Na razie!-Lily pożegnała się,widząc minę Rogacza i odeszła w stronę swojego stołu.Gdy usiedli,od razu zaczęli na nią najeżdżać.
-Lily!Będziesz sławna!
-Nie chcę sławy!Zrobiłam to TYLKO I WYŁĄCZNIE dla Remusa,więc dajcie mi spokój!-zażądała.Przyjaciele posłusznie zamilkli.-Poza tym,wcale na tym nie stracę.Belby kopsnie mi trochę siana-wyszczerzyła się do nich.
********
Był już 10 marca.Dla nie których-nic specjalnego,jednak dla naszych przyjaciół miało to duże znaczenie.Za pięć dni pojadą do domu Lily Evans,na Privet Drive.Po co?Na ślub jej siostry.Lily już od kilku dni prawie szalała.Dlaczego?Po pierwsze:musiała wybrać się na zakupy po sukienkę,a z nią reszta dziewczyn,które jadą.Po drugie:strasznie bała się rozmowy między nią,a Petunią.
-Lily...-zamruczał jej do ucha James-Przestań się zamartwiać...
-Wcale się nie zamartwiam-skłamała,robiąc zbuntowaną minę.James zaśmiał się gardłowo i przyciągnął do siebie.Oparli się plecami o siebie i każdy robił coś innego.James rysował nową taktykę do gry,a Lily próbowała napisać wypracowanie na Zielarstwo.
-Dobra!Idziemy do Hogsmeade,bo ja z nią nie wytrzymam!-krzyknął nagle James,a przyjaciele podskoczyli-Macha tą nogą,jakby miała owsiki w tyłku.Dalej dziewczyny,ubierać się i za pięć minut widzimy was na dole.
-No to będziemy za dwadzieścia.
********
Od ponad godziny chodzili po wiosce.Chłopcy z minami męczenników włóczyli się za rozchichotanymi dziewczynami,które ciągnęły ich do coraz bardziej wymyślnych sklepów.Lily widząc,jak James ziewa szeroko,stanęła nagle,tak,że Dorcas prawie na nią wpadła.
-Dobra.Rozdzielamy się.Dziewczyny idą po sukienki i buty,a wy idźcie gdzie tam chcecie.Za dwie godziny spotykamy się w Trzech Miotłach.-Chłopcy uradowani pocałowali ją w policzki i pędem rzucili się do sklepu Zonka.Pokręciła głową z dezaprobatą.Nagle jej oczy przykuła złota suknia na wystawie.Czym prędzej pociągnęła dziewczyny do sklepu.
-W czym mogę służyć,drogie panie?-spytała pulchna kobieta w średnim wieku.
-Chciałabym przymierzyć tą złotą sukienkę z wystawy-powiedziała Lily,a dziewczyny odeszły,szukać czegoś dla siebie.
-Och!Idealny wybór,masz doskonałą figurę,włosy nie będą się gryźć z kolorem sukienki.Mam do tego jeszcze czarne szpilki,podać również?-spytała,nareszcie przestając trajkotać.
-Poproszę.
Kobieta przywołała różdżką sukienkę i buty,po czym prawie wepchnęła Evans do przymierzalni.Lily założyła sukienkę.Była wykonana z delikatnego materiału,idealnie przylegającego do ciała.Nie miała ramiączek,a pod biustem był przewiązany ciemno-złoty pasek,który uwydatniał piersi,na szczęście Lily.Długość średnio przypadła jej do gustu,ponieważ była do połowy ud,ale czego nie robi się dla urody?
Wyszła z przymierzalni i stanęła przed dziewczynami.Najpierw patrzyły na nią z otwartą buzią,a później zaczęły gwizdać z uznaniem.
-No,no,Lily.Potter padnie,jak Cię zobaczy-skwitowała Dorcas i uśmiechnęła się.Przyjaciółki pokiwały głową.
-Idealnie,kochanieńka.Zapakować?-wtrąciła się sprzedawczyni.Machnęła "magicznym patykiem",a Lily znów ubrana była w swoje rzeczy.
-Biorę!
****
Po około dwóch godzinach,wszystkie miały sukienki i buty.Dorcas posiadała czarną,zwiewną sukienkę,również do połowy ud,bez pleców.Buty miała fioletowe.Ann postawiła na błękit.Jej suknia była z lekkiego materiału,aż do ziemi,bez ramiączek,a do tego oczywiście czarne szpilki.Zakupy uważały za udane.
-To co,po kremowym?-zaproponował Syriusz,który wszedł z Huncwotami do baru z kilkoma siatami,bliżej nieokreślonych produktów.Kiwnęły głowami.Po pięciu minutach chłopcy przyszli z kuflami.
-To co,jaką kupiłaś sukienkę?-zagadał James.
-Nie powiem Ci.Nie chciałeś iść,to teraz zobaczysz dopiero na ślubie.
-No ale Lily...-jęknął.
-Nie-odpowiedziała twardo i uśmiechnęła się,gdy objął ją w pasie.
Sączyli powoli piwa kremowe,żartując i rozmawiając o wszystkim i o niczym.
***********
-LILY!Oddawaj mój stanik!-krzyknęła Dorcas.
-Ale ja go nie mam!
-A jaki?-spytała Ann,siadając na kufrze i próbując go zamknąć.
-Ten czarny z koronką!-krzyknęła i rozpaczliwie podniosła kołdrę.
-Ja go mam!-dobiegł ich głos z Pokoju Wspólnego.
-BLACK!JUŻ NIE ŻYJESZ!
***^^^^^
Uklęknął powoli przed lustrem,wpatrując się w twarz Rudowłosej dziewczyny.
-Spieprzyłeś to,spieprzyłeś!Ona ma Pottera,nie weźmie Ciebie!No co w czym jesteś lepszy?W niczym!Jesteś nikim!Spieprzyłeś to...-mamrotał do siebie,a po jego ziemistym policzku popłynęła łza.Nagle wstał gwałtownie z szaleństwem w czarnych oczach-Zapłaci za to!Oboje zapłacą!Za te lata upokorzeń!Zapłacą,choćby życiem!
"Gdy ktoś bliski Ci, odejdzie, wszystko straci blask. Ten ktoś jest dla Ciebie jak narkotyk. Bez jego głosy, dotyku, spojrzenia...powoli umierasz. Gdy widzisz, jak ktoś inny trzyma Go za rękę i całuje pragniesz umrzeć ale niestety śmierć nie chce do Ciebie przyjść. Chciałbyś jej pomóc ale nie masz na to odwagi."
Wyszedł z pustej klasy i skierował się do swojego Pokoju Wspólnego.W głowie układał mu się już niecny plac.O tak!Zapłacą!Obrońcy szlam,szlamy,wszyscy popamiętają.
Żyję z tym wiele lat.Z dnia na dzień jest to coraz silniejsze,a najgorsze jest to,że nigdy się tego nie pozbędę chodź bym próbował ze wszystkich sił.To nie zniknie...to,co tak bardzo siedzi mi w sercu i nie chce odejść,ale pogodziłem się z tym,bo tylko to trzyma mnie przy życiu.Wiesz co to jest?
"-After all this time?
-Always."
****
-Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
-Nie mam pojęcia-wyszczerzył białe zęby.Dziewczyna popatrzyła mu głęboko w oczy i zatonęła w nich.
-Kocham Cię...
-Ja Ciebie też.Nawet nie wiesz,jak bardzo.

**********************
Notka krótka i beznadziejna.Nie jestem z niej zadowolona.Może oprócz końcówki.Obiecuję poprawę,bo gdy wkroczę do sfery "Ślub Petunii",będzie lepiej.Muszę znaleźć sobie motywację.Nie będę zawieszać bloga,bo wiadomo,że mi nie wyjdzie:)
Pamiętajcie o moim drugim blogu!
Miłego dnia!