Przyjaciele są jak ciche anioły,które podniosą nas,kiedy nasze skrzydła zapomną,jak latać...

sobota, 8 listopada 2014

55. Merlin jeden wie, jak oni się kochają.

Na wstępie chciałabym podziękować wszystkim, którzy cierpliwie ( bądź niecierpliwie ) czekali na nową notkę i którzy mimo wszystko ją przeczytają.
Nie będę znowu się usprawiedliwiać, bo dobrze znacie moje powody, którymi w sumie są albo problemy z komputerem, albo szkoła. Może nawet większość z Was ma to samo.
Mniejsza o to, jest nowa notka i mam wielką nadzieję, że Wam się spodoba :)

Miłego długiego weekendu ! <3

Lilka.


************

MUZYKA !


Cios.
Zanim kolejny.
Kolejny cios.
Jęk.

- Co jest z tobą nie tak ?! - krzyknął, odsuwając się od Ryana. Z jego wargi i nosa leciała krew.
- Jedyne czego chciałem, to Dorcas - wysapał chłopak, ocierając brodę.
- To ty napisałeś tamten list - James założył ręce na piersi - Jesteś nienormalny.
- To nieważne - Ryan poprawił bluzę - Nie siedziałem w tym sam.
- Tego się domyśliłem - warknął Potter - I ciesz się, że wyciszyłem dół, bo Black zaraz by mi pomógł. Teraz grzecznie proszę o szczegóły.
- No więc... - zaczął Ryan, opierając się o blat w kuchni - Jakoś dwa dni przed zakończeniem roku Sarah włamała się do dormitorium Lily Evans i Dorcas. Ukradła szczotkę i czarną bieliznę. Słyszałem, jak Dorcas rozmawia z Syriuszem, że Lily miała ją, gdy pierwszy raz...
- Do sedna.
- Plan był prosty. Tylko ten idiota opierał się, żeby zrobić to później, więc zrobiliśmy to dopiero po zakończeniu roku. Eliksir Wielosokowy był gotowy, trzeba było tylko tych włosów ze szczotki i Sarah Parker mogła zamienić się w Lily. Wiem, że mnie nie znosisz, więc postanowiliśmy, że to ze mną rzekomo cię zdradzi. Sarah pomyślała, że dodatkowo zrani cię widok tych głupich majtek - Ryan wziął głęboki oddech - Po wszystkim  stwierdziła, że już nie jestem jej potrzebny, więc spakowała się i wyszła.
- Ładną sobie znalazłeś pomocniczkę - James prychnął, a później nagle zmarszczył czoło - Jaki idiota ?
- Snape - wykrztusił po chwili Ryan.
- Nie - James wstał z krzesła - Tym razem zabiję tę gnidę.
Nagle zabrzmiał dzwonek do drzwi. Potter odetchnął i poszedł je otworzyć.
- James, pomyślałam, że może chciałbyś... - zaczęła Sarah ze słodkim uśmiechem.
- Wynoś się stąd, bo przysięgam Merlinowi, że uderzę kobietę - odpowiedział ze stoickim spokojem.
- Przysięgam Merlinowi, że również to zrobię - odezwał się głos za dziewczyną.
- Lily... - zaczął James.
- Jak śmiałaś zrobić coś takiego !? - przed Evans wcisnęła się Dorcas i wycelowała różdżką w Sarah.
- Rogacz ? Gdzie jesteście ? Kim ty jesteś ? - usłyszeli głos Syriusza.
- Wejdźmy wszyscy do domu - zaproponowała Ann.
Posłuchali jej i wkrótce salon zapełnił się ludźmi. Na dół zdążyli zejść już Huncwoci i Frank.
- Ryan ? - zdziwiła się Dorcas, patrząc na pobitego chłopaka.
- Dorcas - chłopak zrobił kilka kroków w jej kierunku, ale drogę zastąpił mu Syriusz.
- Radziłbym ci się odsunąć - warknął i stanął obok swojej dziewczyny.
- Może jeszcze raz powiesz wszystkim, co się stało ? - spytał James.
- Ona mnie zmusiła ! - wskazał palcem na Sarah, która porzuciła minę błogiej nieświadomości i prychnęła.
- Mięczak. To był tylko żart - rozłożyła ręce.
- Żart ? - warknęła Dorcas - Jesteś chora !
- Naprawdę nie wiem, co on w tobie widzi - zaczęła Sarah, wskazując na Ryana - Ale był mi potrzebny. Widzisz, James - podeszła do chłopaka - Marnujesz się przy Evans. Jest nudna, przewidywalna, a do tego ruda - położyła mu rękę na ramieniu.
 James zerknął w bok. Lily założyła ręce na piersi, a jej policzki zrobiły się czerwone. Przeniósł wzrok na jej dłoń, na której widniał pierścionek.
- Ale jest sto razy lepszą osobą, niż ty - spojrzał na Sarah i zrzucił jej rękę.
- Jesteś pewny, że wolisz to - wskazała na Rudowłosą, a później na siebie - Od tego ?!
Zapadła chwila ciszy, gdzie przyjaciele wbili swoje spojrzenia na Jamesa. Lily opuściła wzrok.
- Jestem absolutnie tego pewien.
- A zatem jesteś również głupi - prychnęła Sarah, złapała swoją torbę i skierowała się do wyjścia - I to Ryan napisał ten list, Black. To on mi pomagał w tym wszystkim - rzuciła z uprzejmym uśmiechem i wyszła.
-  O nie - Dorcas złapała z komody swoją różdżkę i wybiegła za nią.
Usłyszeli kilka krzyków,pisk i wyzwisko, ale żadne z nich nie zdążyło zareagować, a Meadowes była już z powrotem. Rzuciła różdżkę na kanapę i teatralnym gestem otrzepała ręce.
- Należało jej się - podsumowała. Podeszła do Syriusza, ale ten odsunął się.
- To on napisał list ? - spytał, zaciskając jedną pięść.
- Tak, ale...
Kolejne co Ryan pamiętał, był dźwięk łamanego nosa.
Potem nie pamiętał już nic.

******

- Cholerny idiota - warknął Syriusz, nie trudząc się nawet by pomóc wstać Ryanowi na nogi - Nie chcę cię tu więcej widzieć.
Ryan rzucił ostatnie spojrzenie w stronę Dorcas i aportował się z głośnym trzaskiem.
 Byli sami w pokoju, reszta rozeszła się do innych pokoi zapewne by omówić swoje podróże.
Black powoli odwrócił się w stronę dziewczyny. Rozłożył szeroko ramiona, a Dorcas z uśmiechem podbiegła do niego i wtuliła się.
- Tęskniłam - wymamrotała cicho w jego koszulę.
- Wiem, mała - uśmiechnął się i podniósł jej twarz. Spojrzał w jej oczy i przybliżył się. Czekał, aż zamknie oczy, a gdy wreszcie to zrobiła, zbliżył się jeszcze odrobinę, ale nie pocałował jej.
- Nigdy więcej nie waż się mnie zostawiać w ten sposób - wyszeptał w jej usta i odsunął się.
Zawiedziona aż jęknęła.
- Wkurzyłeś mnie wtedy ! - założyła ręce na piersi.
- Wiem - odparł.
- Zachowałeś się jak palant !
- No, tu bym dyskutował - zaoponował.
- Merlinie, i tak cię kocham - jęknęła i skoczyła na niego, całując mocno.

******

- Lily, zaczekaj ! - James podszedł do Rudowłosej, która widocznie zbierała się do wyjścia.
- Na co, James ? - odpowiedziała i otworzyła drzwi.
- Chodź ze mną - poprosił i wziął ją za rękę, odciągając od wyjścia. Wyrwała mu się, ale posłusznie podążyła za nim do jego sypialni. Usiadła na łóżku i założyła ręce na piersi. Przez chwilę oboje milczeli.
- Chcesz ze mną pomilczeć ? - spytała zirytowana.
- Nosisz pierścionek - wykrztusił w końcu.
- Nie będę go ściągać tylko dlatego, że jesteś idiotą.
- Przepraszam - zaczął.
- Masz za co.
- Wiem. Zachowałem się głupio...
- Głupio ?! Nie dałeś mi się wytłumaczyć, choć i tak nie było z czego ! - warknęła, wstając gwałtownie.
- Teraz wiem, że tego nie zrobiłaś.
- Nie ufasz mi ! - znowu krzyknęła i zamachnęła się. Złapał ją za pięść.
- Po prostu widok ciebie z tamtym facetem była dla mnie nie do zniesienia - wyszeptał jej do ucha, obejmując ją szczelnie - Nie wyobrażam sobie, że ktoś mógłby zastąpić moje miejsce.
- Jeszcze jedna taka akcja, a ktoś na pewno to zrobi - burknęła, a on parsknął - Nie śmiej się ! Pozwoliłeś mi wyjechać, James ! - znowu chciała go uderzyć, lecz jego ręce skutecznie ją od tego powstrzymały.
- I bardzo tego żałuje - odpowiedział spokojnie - Kocham cię.
Spojrzał jej w oczy i potarł kciukiem jej wargę.
Rudowłosa jęknęła.
- Choć jesteś niesamowicie głupi, a także niedomyślny i nawet....
James przerwał jej pocałunkiem. Tak jak się spodziewał, zarzuciła mu ręce na szyję i oddała pocałunek.
Oderwała się od niego szybko i walnęła go w klatkę piersiową.
- Ałć - złapał się za serce, a ona prychnęła.
- Masz za swoje.
Pokręcił głową rozbawiony i przyciągnął ją z powrotem do siebie.

******

- No więc, my nie mamy pieniędzy - zaczęła Dorcas - Miałyśmy odwiedzić jeszcze Berlin, a na końcu Grecję.
- Nie widzę problemu - James uśmiechnął się - Możecie jechać z nami, ale musiałybyście porzucić wszelkie wygody. Żadnych hoteli, a na miejsca docieramy autostopem - spojrzał wyzywająco na dziewczyny.
- Nie wydaje mi się - Dorcas mrugnęła do przyjaciółek - Chodźcie za mną !
W podskokach wyszła z domu i przeszła na chodnik.
- Ta daam ! - stanęła obok niebiesko-białego vana.
Chłopcy wydali z siebie wszelkie odgłosy typu 'łoł'.
- Skąd go macie ?! - Syriusz zajrzał do środka.
- No więc, jakiś pajac ukradł nam pieniądze w Wesołym Miasteczku, więc my...
- Postanowiłyśmy ukraść mu auto - dokończyła Lily - Oczywiście wyczyściłyśmy wszystko w środku i wyrzuciłyśmy jego graty.
- Z tyłu jest malutka kuchenka i trzy łóżka. Powiększyłyśmy go, żeby każdy się zmieścił - Ann klasnęła w ręce.
- Która z was prowadziła ? - spytał zaskoczony Remus.
- Ja i Ann nauczyłyśmy się w zeszłym roku - odpowiedziała Dorcas.
- A ja i Ala nauczyłyśmy się wczoraj - Lily uśmiechnęła się z rozbawieniem.
- Dzięki Merlinowi, że dojechałyście bezpiecznie - Frank przewrócił oczami i zaśmiał się, gdy Alicja walnęła go w ramię.
- No, to kiedy wyjeżdżamy ? - spytał ucieszony Black, zacierając ręce.

*****

Parę razy teleportowali się wraz ze zmniejszonym samochodem, by przedostawać się przez wody, ale gdy był ląd, każdy chciał kierować vanem.
Tym razem prowadził James, podziwiając widoki zza okna. Od godziny byli już w Grecji, teraz jechali wzdłuż niej do miasta, w którym Lily miała teraz dom.
Po lowej były skały, a po prawej stronie rozciągał się widok na błękitne morze.
Chłopak obejrzał się na chwilę do tyłu i zaśmiał się bezgłośnie. Wszyscy spali porozwalani na łóżkach. Jechali przez cały dzień, zatrzymując się co jakiś czas, żeby każdy mógł porozciągać kości, załatwić to, co trzeba, a także zamienić się z kierowcą. Po drodze z tyłu zawsze było głośno, chyba, że ktoś spał. Grali w karty, robili coś do jedzenia i rozwiązywali krzyżówki.
- Co cię tak rozbawiło ? - spytała cicho Lily, otwierając oczy.
Siedziała na miejscu pasażera zaraz obok Jamesa.
Potter wskazał ręką za siebie. Rudowłosa obejrzała się i zachichotała. Wyciągnęła różdżkę i szepnęła zaklęcie w stronę łóżek.
- Co zrobiłaś ? - spytał James.
- Nie chcę ich obudzić - uśmiechnęła się delikatnie i podkręciła radio.
James wyciągnął jedną rękę, a ona złapała ją i splotła ich palce razem. Jechali pod górę w ciszy. Było między nimi o wiele lepiej, choć oboje wiedzieli, że tak łatwo tego nie zapomną.
- Jak już dojedziemy, pogadamy chwilę z mamą i Carmen, a później pójdziemy popływać, co ty na to ? - Lily oparła głowę o ramię Jamesa.
- Brzmi świetnie, ale jestem wykończony. Dopisz jeszcze godzinkę na spanie - uśmiechnął się przepraszająco.
- Mogę cię zmienić.
- Nie ma po co. Zdaje się, że już jesteśmy...
Wjechali na wielki podjazd, a chłopak zrobił wielkie oczy. Zatrzymał się przed wielkim, białym domem.
- Tu mieszkasz ? - spytał, nie dowierzając.
Lily zaśmiała się i pokiwała głową.
- Nie budźmy ich jeszcze - zadecydowała i wyszła z samochodu, łapiąc swój bagaż. Złapali się za ręce i weszli po schodach pod drzwi. Dziewczyna nacisnęła srebrny guzik. Nagle drzwi otworzyły się gwałtownie.
- Lily ! - wydarła się dziewczyna i jej świat przesłoniły ciemne włosy.
- Też cię miło widzieć, Carmen - Rudowłosa odwzajemniła uścisk.
- Wychodzę za mąż, Lily ! Za mąż ! - wydarła się Greczynka i pokazała pierścionek.
- Daj im wejść do domu - zganił ją ten sam wysoki brunet, którego widzieli na weselu Petunii.
- Noel ! - James uścisnął rękę chłopaka i zaraz weszli do domu, rozmawiając o czymś.
- On jest cudowny. Kocham go jak nie wiem, na prawdę ! - Carmen uśmiechnęła się, a jej oczy rozszerzyły się, gdy zobaczyła, jak Lily unosi dłoń i pokazuje jej palec z pierścionkiem.
- Jest mama ? - spytała w końcu Rudowłosa, gdy przyjęła już gratulacje Ciemnowłosej.
- Poszła z moją mamą na zakupy, powinny zaraz być. Chodź, pójdziemy pokazać Jamesowi jego pokój...
- Mieszka ze mną - przerwała jej Lily.
- No tak - zaśmiała się Carmen.
Pociągnęła kuzynkę do sypialni, klucząc korytarzami. Gdy weszła, uśmiechnęła się na znajomy widok. Jak ostatnim razem panowały tu barwy zieleni, w rogu widniało królewskie łóżko, obok ogromna szafa, toaletka, drzwi do łazienki, komoda, biblioteczka.
Wyciągnęła różdżkę i machnęła w stronę łóżka, a to powiększyło się.
- Też bym tak chciała - Carmen pokręciła głową - No nic, pójdę po Jamesa, a ty się rozpakuj.
- Poszłabyś też po resztę ? - spytała Rudowłosa, ściągając sandały.
- Jasne ! - odkrzyknęła Carmen i zamknęła za sobą drzwi.
Lily rzuciła torbę i ściągając z siebie dżinsową kurtkę padła na łóżko. Dopiero teraz poczuła, jak bardzo jest zmęczona. Nie mogła uwierzyć, że jej tata zawsze był taki żywy po całym dniu prowadzenia samochodu na wakacjach. Uśmiechnęła się smutno.
- Lil, jesteś tu ? - do pokoju wszedł James. Rozejrzał się ciekawie po pomieszczeniu, a w końcu jego wzrok padł na łóżko i na Rudowłosej, zakopanej w chłodnej pościeli.
Zamknął drzwi i rzucił zaklęcie, żeby nikt im nie przeszkadzał. Podszedł do łóżka i z błogim uśmiechem na nie opadł. Przeturlał się na drugą stronę i objął Rudowłosą w pasie.
- James ?
- Hm ?
Lily odwróciła się w stronę chłopaka i objęła jego policzki dłońmi.
- Obiecaj mi proszę, że już nigdy nie będzie takich akcji. Te kilka tygodni były dla mnie jak koszmar. Nie chcę więcej czegoś takiego przeżywać.
- Nie mogę ci tego obiecać - odparł smutno, przyciągając ją bliżej - Ale nie sądzę, żebym miał więcej psychicznych fanek.
- Nie o to chodzi, James. Musisz mi ufać.
- Wiem, ale w tamtym momencie wolałem wierzyć oczom. Nie przyszło mi na myśl, że to nie byłaś prawdziwa ty. Nie możesz mnie winić za to, że nie uwierzyłem tobie, że to nie byłaś ty. Choć za resztę możesz. Zachowałem się jak palant - uśmiechnął się przepraszająco.
- To prawda - pokiwała głową.
- Nawet nie wiesz jak często obiecywałem sobie, że zawsze będę stał za tobą, że nigdy cię nie zawiodę - odgarnął kosmyk włosów z jej policzka - Przepraszam, że mi się nie udało.
W oczach dziewczyny wezbrały się łzy wzruszenia, ale nie pozwoliła im popłynąć.
- Wiesz co ?
Spojrzał na nią pytająco. Zmieniła pozycję, kładąc się na niego.
- Masz jeszcze jedną psychiczną fankę - wyszeptała mu do ucha, a on zaśmiał się - Kocham cię - spojrzała mu w oczy.
- Ja ciebie też - pocałował ją mocno.

" This could be the end of everything
  So why don't we go
  Somewhere only we know ? "


************

* Dorcas *