Strony

poniedziałek, 31 grudnia 2012

30.Mówiłam,że jesteś słaba z zaklęć!

I jest 30 notka! Nawet nie wiecie jak się cieszę!Bardzo dziękuję tym,którzy wciąż to czytają i komentują.To dodaje mi nowych sił.
WYSTRZAŁOWEGO SYLWESTRA!
Lilka;)
Dużo dzieje się w tej notce,ale w następnych będzie tego rozwinięcie.
Miłej lektury,mam nadzieję,że wystarczająco długiej!;)
***************

-Ale się zdziwią!Przecież nigdy mnie nie widzieli na miotle!No i reszty też,oprócz Ciebie,Dor!-krzyknęła podekscytowana Lily.
-Doskonały element zaskoczenia!
Wybuchły perlistym śmiechem dokańczając ubieranie się.
-Szczęście,że jest tylko jeden widz i do tego komentator,Frank.
-Okej-zaczęła Dorcas-Ja z Lily jesteśmy ścigającymi,Ann szukającą,a Alicja obrońcą.Lily,spróbuj tego,czego ćwiczyłyśmy.Ann to samo,mam nadzieję,że Ci się uda.Alicja,Syriusz rzuca najczęściej w prawą pętle i środkową.Do dzieła,Huncwotki!
-Ale się zdziwią...
Dziewczyny usiadły na miotły i wystrzeliły w niebo.Tak jak się umówiły,zrobiły kilka okrążeń,a na koniec efektownego fikołka.
-Evans!-krzyknął mocno zszokowany James.
Podlecieli do nich,a dziewczyny znów zaniosły się śmiechem na widok ich min.
-Tak,kochanie?
-Przecież ty boisz się wsiąść na miotłę!-krzyknął oburzony.
-Naprawdę?-spytała z miną niewiniątka.Huncwotki parsknęły śmiechem.
-Okej.Ja i Lily jesteśmy ścigającymi.Ann szukająca i Alicja obrońca-oświadczyła Dorcas.
Huncwoci uśmiechnęli się kpiąco.Nie mają szans!
-Ta.Ja i Remus jesteśmy ścigającymi.James szukający,a Peter obrońca-powiedział Syriusz-No cóż,powodzenia.Przyda wam się.
***
-Wystartowali w górę.Kafle zostały puszczone i znicz poleciał.Evans wraz z Meadowes tworzą świetny zespół.Potter chyba musi być dumny,skoro ma taką dziewczynę,będąc kapitanem Gryfońskiej drużyny.I jest!Pierwszy gol dla dziewczyn!Evans!To było świetne!
Tymczasem James spojrzał wściekły i na Petera,za to,że stracił punkty i na Lily,za to,że mu nie powiedziała!I była dobra,cholernie dobra!
Ann skupiła wzrok i przeczesywała wzrokiem boisko.
-Lily!Już!-krzyknęła Dorcas.Ruda skupiła się maksymalnie.Przyśpieszyła i w pewnej chwili widząc za sobą Blacka,rzuciła kafla przez ramię,trafiając idealnie w ręce Dorcas,która zdobyła kolejne punkty.
-NIE WIERZĘ!-krzyknęli równocześnie James i Syriusz.-Wykonała PRZERZUTKĘ!
Lily podleciała do Dorcas i przybiła jej piątkę zadowolona.Tymczasem Remus trafił bramkę.Na razie wynik meczy wskazywał 50:80 dla Huncwotek.Ann spojrzała nagle za siebie i od jej oczu odbił się blask znicza.
-Pamiętaj,czego uczył cię Paul!-powiedziała sama do siebie i zanurkowała w dół.James widząc to,poszybował za nią.Niebezpieczni zniżali się do ziemi.Ann była pewna,że uda jej się to zrobić,jednak wiedziała,że James zdąży poderwać się w górę.W ostatniej chwili podniosła miotłę i wystrzeliła jak proca w górę.James doznał kolejnego szoku i już mocno wkurzony podleciał wyżej.
-One są nienormalne!Najpierw ta robi Przerzutkę,później ta Zwód Wrońskiego!
Ann już nie słyszała,co mówi James.Jak rakieta mknęła za zniczem.Potter wreszcie dostrzegając,że naprawdę go zobaczyła,poleciał za nią.Niestety,James był o wiele bardziej doświadczony,więc wyminął ją sprawnie i pochwycił znicza.
-TAK JEST!HUNCWOCI WYGRALI!150:280!-ryknął Frank,a widownia,która zdążyła się już zebrać,zatrzęsła się od braw.-PROSZĘ PAŃSTWA!EVANS WYKONAŁA PRZERZUTKĘ,A LAVERTY ZWÓD WROŃSKIEGO!CHYBA WSZYSCY SIĘ ZGODZIMY,ŻE SĄ LEPSZE NIŻ NIE JEDNA DRUŻYNA!JEDNAKŻE WIADOMO,BLACK I POTTER TO PROFESJONALIŚCI!NO CHŁOPAKI,MUSICIE BYĆ DUMNI!
Na trybunach od połowy meczu siedział Dumbledor,McGonnagal,Sprout i Hagrid.Byli mile zaskoczeni i klaskali dziewczynom.Każdy myślał coś innego.
Dumbledore:"a może zrobić jakieś zawody?Ciekawe co bedzie dzisiaj na obiad"
McGonnagal:"no,będziemy mieć w tym roku puchar!"
Sprout:"no i to jest gra!Mamy takich zdolnych uczniów!O nie!Nie podlałam mandragor!"
Hagrid:"cholibka,jakie to są niesamowite dzieciaki!"
Huncwoci zadowoleni,lecz wciąż źli wpadli do szatni.
Za to dziewczyny roześmiane przebrały się szybko i rozpromienione przeszły do szatni chłopaków.Nie przeszkadzało im,że oni są w samych ręcznikach.
-Gdzie James?-spytała Lily.
-W szatni kapitana-odpowiedział Remus.Nie był jakoś specjalnie załamany,ale zszokowany.
****
-James?
Spojrzała na chłopaka,który siedział w ręczniku na wiklinowej kanapie i z twarzą w dłoniach.Podniósł głowę i uśmiechnął się gorzko.
-Jak?-spytał tylko.
-Ćwiczyłam z Dorcas w nocy.Później doszła Ann i Alicja.
-Nikt nas jeszcze tak nie ośmieszył-wymruczał spod rąk.
-Ale chyba nie jesteś na mnie zły?-Lily zmarszczyła brwi-Przecież wygraliście!
-Oczywiście,że jestem,ale za to,że mi nie powiedziałaś,że umiesz wsiąść na miotłę!A poza tym wygraliśmy tylko dlatego,że złapałem znicza!Zrobiłaś Przewrotkę,a wcześniej w ogóle nie chciałaś nawet słyszeć o quidditchu!
-Nie krzycz na mnie!Chciałam zrobić niespodziankę Tobie!Poczuć jak to jest,gdy wisi się nad ziemią,a nie zapomnij,że to wy wymyśliliście ten idiotyczny zakład!A ja jak głupia myślałam,że będziesz się cieszyć,że nie boję się wsiąść na ten pieprzony kawał drewna!Dla Ciebie!-dodała jeszcze raz.
Zostawiła go wkurzonego.Nie miał zamiaru robić jej żadnych wyrzutów i co?Cholera!
*****
-Wspaniale!Jest na mnie zły!-warknęła Dorcas wrzucając torbę w kąt pokoju-Przecież to był ich pomysł!Na mnie Black się wścieka,ale Remus na Ann nie!Gdzie tu sprawiedliwość!?Ughrrr!
-No to witaj w klubie!Jak oni mogą być takimi egoistami!?
-Dokładnie!Jak może być zły,że mu nie powiedziałam,że umiemy grać!?Pieprzony idiota!
Wzburzone usiadły na łóżkach z założonymi na piersi rękami.
-Ja rozumiem gdybyśmy wygrały-mruknęła po jakimś czasie Lily.
-Mało brakowało!Widziałaś co zrobiła Ann?A w ogóle nawet nie wiesz,jak się cieszę,że Tobie się udało!Bomba!-zawołała Szatynka,a złość się ulotniła-Gdyby nie to,że Potter to profesjonalista,Ann na bank złapała by znicza!
-Sama nie mogę w to uwierzyć!Ale co mi z tego,to miała być zabawa!A oni są obrażeni!Jak dzieci!
***********
Przez następny tydzień prawie wszyscy byli obrażeni.Mówiąc prawie,mam na myśli oczywiście Lily,Dorcas i Jamesa,Syriusza.Peter wciąż znikał gdzieś z Penelopą,a Ann i Remus wymyślali bezowocne pomysły na pogodzenie przyjaciół.Za to Alicja zajęta była o dziwo nauką,chociaż i tak wszyscy wiedzieli,że spotyka się w Bibliotece z Frankiem,a nic z tego dobrego wyjść nie mogło.
Pewnego dnia Lily siedziała na trybunach stadionu.Co robiła?Rozmyślała o przyszłości i nie tylko.Za dwa dni są Walentynki,a ona siedzi sama jak kołek i myśli,co On może teraz robić.Bolało ją to,że zachowuje się,jak gdyby nigdy nic.Znów podrywa dziewczyny,a na nią spogląda tylko ukradkiem.Ona jakoś się trzymała,bo wiedziała,że ją kocha,ale co ma powiedzieć Dorcas?Jej Syriusz ani razu tego nie powiedział,więc ma teraz powód do zamartwiania.Raz jest wściekła i rzuca czym popadnie,a raz wpada w histerię i krzyczy,że "zasada trzech Z" jednak się spełniła,bo już mu się w całości oddała.A Lily nie potrafi jej pomóc.Najgorsze w tym wszystko jest to,że chłopcy obrazili się i kompletnie nie rozumie dlaczego.Nie dość,że to oni wymyślili ten bezsensowny zakład,to teraz są źli,że chciały walczyć.Przecież nie muszą o wszystkim wiedzieć!A ona jak głupia chciała zrobić Jamesowi niespodziankę!A on znów zachowuje się jak rozkapryszony dzieciak,który musi wszystko wiedzieć.Głupia,głupia,głupia!
-Hej,co taka piękna dama robi tu sama?
-Myśli-odburknęła niemiło.Jeszcze jakiegoś kolesia jej brakuje!
-Wiesz,obserwuję Cię od jakiegoś czasu i chętnie wziął bym od Ciebie małe korepetycje z Eliksirów-ciągnął niczym niezrażony chłopak.Lily spojrzała na niego i poznała go.
-Błagam.Mówi to chłopak,który jest lepszy ode mnie?-prychnęła.
-No cóż,nie zaszkodziło spróbować-westchnął.-Damocles Belby-wyciągnął ciepłą dłoń.
-Lily Evans-odpowiedziała i nagle wpadł jej do głowy świetny pomysł-Słyszałeś kiedyś o Eliksirze Tojadowym?
-No pewnie,ale nikt go jeszcze nie uwarzył.
"Raz kocie śmierć!",pomyślała Lily.
-Musisz mi pomóc!-pociągnęła go za rękę i wypadli z trybun.
****************
-NIE!-krzyknął.
Lily zamarła z łyżeczką w ręku.Spojrzała na niego wystraszona.
-Co jest?!
-Lily!Nie wiesz,że cukier niszczy większość eliksirów!?Bez niego uwarzyłaś poprawny eliksir Tojadowy!Rozumiesz!Lily!On jest gotowy!
Lily wstrząsnął szok.Zrobiła to....zrobiła!Rzuciła mu się na szyję.
-Dziękuję!Merlinie!Udało się!
-Trzeba to wyjawić światu!Wiesz ile ludzi przestanie cierpieć!Tak właściwie,to po co zrobiłaś ten eliksir?
-Mam znajomego,który pilnie go potrzebuje do szpitala,no i pomyślałam,że spróbuję go uwarzyć.Dzięki!-skłamała gładko.
Podeszła do drzwi z przepisem i zabezpieczonym kociołkiem w ręku.W ostatniej chwili odwróciła się jeszcze.
-Wyjaw ten sekret światu.Podaj,że to ty go uwarzyłeś.
-O nie,Lily!To przecież twoja zasługa!-zaprotestował.
-Dla mnie będzie to mój osobisty sukces.Cieszę się,że pomogłam tym ludziom.Nie chcę nagrody.W razie czego możesz kopsnąć mi trochę kasy-mrugnęła do niego i wyszła z klasy.
***********
-Dyniowe paszteciki.
Kamienna chimera odsunęła się,a Lily szybko wskoczyła na schody.Zapukała.
-Proszę-z wnętrza gabinetu dobiegł ją głos profesora Dumbledora.
-Dzień dobry,profesorze.
-Ah,witaj droga Lily.Co Cię do mnie sprowadza?
-Myślę,że udało mi się uwarzyć Eliksir Tojadowy-opowiedziała dyrektorowi wszystko-dlatego chcę,aby to on wyjawił sekret światu.Mi nie potrzebne są takie rzeczy,bo zrobiłam to tylko dla Remusa Lupina.
Dumbledor patrzył na nią przez chwilę.W jego oczach zalśniły łzy wzruszenia.
-Droga Lily,zawsze wiedziałem,że jesteś wybitną czarownicą.Myślałaś nad jakimś zawodem?
-Uzdrowicielki,a konkretnie Mistrza Eliksirów-odpowiedziała niepewnie.
-Oczywiście.Sam napiszę im list pochwalny,aby zyskali tak wyśmienitą rękę do warzenia eliksirów.Myślę,że możesz iść już do Pana Lupina,gdyż eliksir jest uwarzony w 100% dobrze.
Lily kiwnęła głową uradowana i wybiegła z gabinetu.Dobiegł ją tylko jeszcze chichot Dumbledora,ale nie przejęła się tym zbytnio,tylko popędziła do Pokoju Wspólnego.
**************
Rudowłosa wpadła do Pokoju Wspólnego i prawie biegiem dotarła do dormitorium Huncwotów.Weszła i nie zwracając na nic uwagi rzuciła się na Remusa.
-Zrobiłam to!Remus!Udało się!
-O co chodzi?-spytał zbity z tropu James,który właśnie wyszedł z łazienki.
-Merlinie,nie wierzę.Zrobiłam to,słyszysz?!Uwarzyłam Eliksir Tojadowy dla Remusa!
W dormitorium zapadła cisza.Chłopcy patrzyli na Lily z ogromnym zaskoczeniem.Nie przejęła się nimi.
-Okej-zaczęła-codziennie masz brać po jednej buteleczce przez tydzień,poprzedzający pełnię.A,nikomu ani słowa.Zrobiłam to tylko dla Ciebie.-kiwnęła głową do Remusa,postawiła kociołek na biurko i wyszła.
-Lily!Zaczekaj!-usłyszała jeszcze krzyk Jamesa.Zacisnęła zęby i zatrzasnęła drzwi od damskiego dormitorium.
-Dziewczyny,właśnie patrzycie na dziewczynę,która uwarzyła Eliksir Tojadowy dla Remusa.
Huncwotki wytrzeszczyły oczy,a po chwili przytulały ją mocno.W oczach Ann zalśniły łzy.
-Lily,nie wiem jak mam Ci dziękować-wyszeptała jej do ucha.
-Nie zostaw go nigdy samego-odpowiedziała.
-Nie mam takiego zamiaru.Kocham go.
Uśmiechnęły się do siebie i mocniej ścisnęły.
-EVANS!Złaź na dół!Natychmiast!
-Sam tu przyjdź!-odwrzasnęła.
****!****!*
Ze sklepienia padały czerwone i różowe konfetti w kształcie serduszek.Czemu?Dziś były walentynki.Dla niektórych piękny dzień na zakochanie,czy flirtowanie.Dla niektórych był to kolejny normalny dzień.Dla innych był to dzień,który wywoływał u nich mdłości przez nadmiar słodkości.Dla Severusa Snape był to dzień tragiczny.Ze złością wpatrywał się w rude włosy Lily,siedzącej obok Pottera.Dla Sarah Newston dzień ten był również koszmarny.Zrezygnowana obserwowała Jamesa,jej Jamesa,jak siedzi obok Evans i śmieje się z czegoś.Obok niej siedział Joel,który również wpatrywał się w tę parę,ale z odrazą.Jeszcze tylko trochę ponad cztery miesiące i będzie koniec tej ich obrzydliwej sielanki.
Cała paczka przyjaciół siedziała przy stole.Czworo z nich wciąż nie było skore do rozmowy,lecz mimo to siedzieli obok siebie.Nagle do Jamesa i Syriusza podeszło stado wytapetowanych dziewczyn,od drugiej klasy począwszy.Zaczęły prosić o autografy i wręczać kolorowe kartki z imieniem,nazwiskiem i nazwą domu.Lily i Dorcas zagotowały się,widząc,jak ich chłopacy podpisują im się na bluzkach.Nagle Dorcas wpadł do głowy wspaniały pomysł.Szepnęła coś do Lily i uśmiechnęła się złowieszczo.Pokazała kciuk w górę i równocześnie wypowiedziały zaklęcie,machając różdżką pod stołem.Wszystkie kartki od wielbicielek Pottera i Blacka wzniosły się w górę,postrzępiły się i spaliły.
-Dorcas!Mówiłam Ci,że jesteś kiepska z zaklęć!I co teraz?Te wszystkie tandetne karteczki się spaliły!
-Och Lily!Zawsze byłam kiepska z zaklęć.A niech to!-lamentowały.Remus,Ann i Alicja wybuchli śmiechem,a wściekłe Blondynki odeszły od stołu Gryfonów.
-Merlinie,od razu lepiej się oddycha!-westchnęła Lily.Poczuła ciepły oddech przy uchu i przeszły ją ciarki.
-Czyżby panna Evans była zazdrosna?-wyszeptał jej do ucha.Miał dość tej kłótni,którą zresztą sam uwarzył.
-Śnisz Potter-odpowiedziała słabo,czując jego rękę na talii.
-Możemy pogadać?-spytał z nadzieją.
-A będziesz się na mnie wydzierał?
-Nigdy.
Wstali od stołu i wyszli z Wielkiej Sali.
-No Dorcas!Chodź porozmawiamy...-wymruczał jej do ucha-A później zabiorę Cię do PŻ!Trochę pogrzeszymy,w koncu Walentynki są.-obiecał.Dorcas jęknęła.Merlinie,jak on na nią działał!
-Masz minutę!
Tak jak ich poprzednicy,wyszli z Wielkiej Sali odprowadzeni zazdrosnymi,lub wściekłymi spojrzeniami.
******
Lily siedziała na ławce i machała nogą.James stał nad nią i patrzył się to na jej nogę,to w oczy.
-No dobra.Przepraszam.
Nic,dalej machała nogą.
-Za to,że na Ciebie krzyczałem.
Dalej nic.
-Lily!-krzyknął już zdenerwowany.Dziewczyna drgnęła lekko.
-Miałeś już nie krzyczeć.Wiesz co mnie najbardziej zabolało?To,że zrobiłam to dla Ciebie,żebyś miał dziewczynę,która nie boi się wsiąść na ten kawałek drewna!-wstała gwałtownie,patrząc mu w oczy.Wyglądali dość śmiesznie,mierząc się spojrzeniami,gdy Lily głową dosięgała mu do piersi.
-Kochanie...nawet nie wiesz,jak byłem szczęśliwy,ale zdziwiony!Zrobiłaś przewrotkę!-dodał,jakby to miało potwierdzić jego racje-Nie chcę się z Tobą kłócić,wybacz mi.
James nie mógł uwierzyć,że kaja się przed dziewczyną.Nigdy nie robił tego w stosunku do żadnej.Nigdy!
-Kocham Cię-powiedziała tylko i przytuliła się do jego umięśnionego torsu.Odsunął ją od siebie kawałeczek i pocałował ją w zimny nos.
-Ja Ciebie też.
***********
-Kochanie moje!Wybacz mi!
A ona siedziała niewzruszona.Nigdy nie przepraszał nikogo.Podszedł do niej szybko i położył ręce po obu jej stronach na ścianie.Wiedział,jak na nią działa,ale nie zapominał też,że ona również na niego działa.
-Przepraszam,nie chciałem na Ciebie krzyczeć.To nie twoja wina.Chodź,pójdziemy do Pokoju życzeń i nie wyjdziemy do  wieczora...-szeptał jej do ucha,po czym pocałował ją lekko w skroń.
-No dobrze-jęknęła-Wybaczam.Chodźmy już!
Wybuchnął śmiechem,a ona zrobiła obrażoną minę.Pokręcił głową i przerzucił ją sobie przez ramię.Zaczął biec na siódme piętro.
-BLACK!MATOLE!PUSZCZAJ!

10 komentarzy:

  1. Jest słoki!(James i Łapa, bardziej Łapa ;))Piękna nota, Pisz książke, czekam do soboty ;)
    Happy new year!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówcą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisz dalej! !!! ~Kim

    OdpowiedzUsuń
  4. Droga Lili !!
    NA początku miałam zamiar posypać kąśliwymi uwagami i analizą. Jednak chyba za bardzo spodobał mi się ten blog , aczkolwiek pracuj dalej :) Podziwiam wytrwałość

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle świetnie! głupi chłopacy, jak można się o coś takiego obrazić?? :O normalnie nienormalne... ale dumna z nich jestem! niech się jeszcze do drużyny dostana to będzie świetnie! :) i w ogóle to świetnieee!!!!!! Tylko mam mały problem... Jak kończysz zdanie, piszesz kropkę i bez spacji zaczynasz nowe. Trochę trudno mi się czyta bo słowa mi się w jedno zlewają. Ale ogólnie to jest super :P

    OdpowiedzUsuń
  6. cholera, znowu mam ochotę napisać Syriusz i Dorcas i seduszko ze znaku mniejszosci i trójeczki, o takie: <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Rakcja Dumbledora na mecz ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Super!!! zapraszam na mój bloga harrymione, i o lily i jamesie :)))


    lily--i--james.blogspot.com harrymi.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Cząstkę "by" z czasownikami piszemy razem! Powinno być Dumbledore a nie Dumbledor. Tak na marginesie to uwielbiam Ciebie i tego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Boskie!!! Twój/Wasz blog zaliczam do najlepszych! ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!