Strony

środa, 7 listopada 2012

+ Wspomnienia Syriusza


-Dobrze wiesz,że nie pochwalamy tego,z kim się spotykasz.
-Nie jestem taki jak wy.Nie uważam,że moi przyjaciele to zdrajcy krwi i szlamy!Są takimi czarodziejami,jak my!
-Nie waż się tak mówić!Oni mają brudną krew,a ty należysz do jednego z najstarszych rodów!
-I co z tego!Nie obchodzi mnie to!Zrozumcie!
-W takim razie nie masz tu czego szukać!Wynoś się zdrajco!
-A proszę bardzo!Jesteście chorzy!
-Wynocha!Nie jesteś godzien,aby nazywać się Black!Dobrze,że Regulus nie jest taki!
-Uwierzcie,że wcale nie chciałem się tak nazywać!To powinna być obelga!
-Wynoś się i nigdy nie wracaj!Crucio!
Czarnowłosy chłopak umknął przed zaklęciem i szybko przywołał różdżką swój kufer.Wyszedł z domu trzaskając drzwiami.Przeszedł szybko przez uliczkę,po czym zniknął z cichym pyknięciem.
~
Syriusz stanął niepewnie przed dużym,wiejskim domkiem w Dolinie Godryka.Zapukał lekko,doskonale zdając sobie sprawę,że jeśli nikt nie usłyszy,będzie musiał spędzić noc na dworze.Zapukał jeszcze raz,tyle,że mocniej.
-Już!Kogo niesie o tej porze?
Drzwi rozwarły się szeroko.Przed Syriuszem stanął przystojny szesnastolatek z rozczochraną czupryną.
-Łapa?Wchodź!
Syriusz wszedł do domu i usiadł przy kuchennym stole.
-Zatęskniłeś za mną,Łapciu?
Black parsknął śmiechem i pokiwał głową,udając uwielbienie.
-Wyprowadziłem się z domu.Trzasnąłem drzwiami i tyle mnie widzieli.
Zapanowała krótka chwila,aż drugi chłopak nie odezwał się.
-No to chyba oznacza,że zamieszkasz u mnie!-wyszczerzył do niego białe zęby.
-Co?-spytał Syriusz zdziwiony.
-Łapa!Zawsze chciałem mieć brata,a poza tym,nudzę się tutaj!Zamieszkasz ze mną!Starzy nie będą mieli nic przeciwko,chyba...
-Oczywiście,że nie.-odezwał się kobiecy głos,a chwilę potem do kuchni weszła ładna,starsza kobieta,a za nią mężczyzna w średnim wieku,łudząco podobny do syna.
-Na prawdę?Nie chcę sprawiać kłopotu...
-Syriuszu,i tak zawsze traktowaliśmy cię jak syna.Musisz tu zostać.
-Zgadzam się.I tak większość czasu spędzasz u nas.-powiedział mężczyzna.-Nie żebym miał ci za złe,wręcz przeciwnie!-dodał,widząc minę chłopaka.
-No to postanowione!Dzięki!Chodź,pokaże ci twój pokój.-James Potter poklepał go po plecach i pchnął w stronę schodów.
***
Tak,tych wspomnień on,Syriusz Black,nigdy nie zapomni.Do dziś nie umie uwierzyć,że ma tak wspaniałego przyjaciela jak Rogacz.Chociaż nie wyznają sobie uczuć,jak baby,to doskonale wiedzą,że nie umieliby bez siebie żyć.
-Co tam,stary?-spytał James,siadając obok niego.
-Wszystko dobrze.Zastanawiałeś się kiedyś,jak to będzie po Hogwarcie?
-No jasne.
-I?
-Myślę,że jeszcze za wcześnie,na planowanie przyszłości,mimo tego,że wyobrażałem ją sobie tysiąc razy.A ty?
-Podobnie.-odpowiedział krótko i odprowadzony zdziwionym spojrzeniem Rogacza,wyszedł z Pokoju Wspólnego.Co by zrobił,gdyby nie poznał Rogacza?A gdyby nie trafił do Gryffindoru!?
*
Uroczy,czarnowłosy chłopczyk z dumną miną wchodzi na podwyższenie i siada na stołku.Profesor McGonagall nakłada mu na głowę Tiarę Przydziału.Już dawno wiedział gdzie chce być.Na pewno nie tam,gdzie wszyscy,no prawie wszyscy,Blackowie trafiali.Nie uważa poglądów rodziny za słuszne.
-No tak,powinieneś trafić do...ale nie.Czuję w Tobie coś innego.Coś jakby odwaga,troska i zdolność do kochania...-szeptała mu do ucha Tiara,a on gorączkowo myślał-tylko nie do Slytherinu!Błagam,tylko nie tam!|-Dobrze wiem,gdzie Cię przydzielić,co będzie dość dziwnie od wielu pokoleń...no,ale niech będzie.....GRYFFINDOR!
Syriusz odetchnął z ulgą.James pokazywał mu kciuk w górę.Jego kuzynka,Bellatriks patrzyła na niego z szokiem i z nienawiścią.Spojrzał na McGonnagall,która szeptała:
-Black w moim domu,niemożliwe!
Jedynie Dumbledor uśmiechał się wesoło.Wiedział,że tak będzie.
*
Tak,zdecydowanie wtedy był najszęśliwszym jedenastolatkiem w świecie.Już nawet nie chciał przypominać sobie,jakie piekło zgotowali mu wtedy rodzice.No,ale nic na to nie poradził.Jedynymi normalnym ludźmi w jego pokręconej rodzinie byli wuj Alphard i Andromeda,która w zeszłym roku została wypalona z rodu Blacków,ponieważ wyszła za mąż za mugola,którego zresztą bardzo lubił.Wiele razy w te wakacje gościł zarówno u niej jak i u swojego największego sojusznika,wuja Alpharda.Kochał przebywać w jego willi i oglądać różne eksponaty z wycieczek.Wuj nigdy nie miał żony,ale żyło mu się wspaniale.To właśnie wtedy postanowił,że nie będzie się na stałe wiązał.Teraz jednaj zapomniał o tym i bardzo chciał wreszcie być z kimś dłużej niż tydzień.

Słodko-gorzkie wspomnienia.








2 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. Cóż za zdrobnienie ;D Ahahaha xd Nie, żeby było złe czy coś, ale od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy :)

      Usuń

Zapraszam do komentowania!