Strony

poniedziałek, 5 listopada 2012

14. Z pamiętnika Lily 1


Wiem,że normalna młodzież nie ma takich problemów,ale nie chcę słodzić.Po za tym,oni nie są normalni,a MAGICZNI.
Miłego czytania,Lilka.

~~~
Gdy po sześciu godzinach podróży wreszcie wysiedliśmy,aż nie mogłam uwierzyć gdzie się znajduję.Wylądowaliśmy na małej polanie otoczonej wierzbami płaczącymi.Za dyrektorką  Beauxbatons kroczyłam powoli po miękkiej trawie.Jeszcze w powozie,w małej łazience odświeżyłam się,gdy przystojny pomocnik Madame Maxime oznajmił mi,że za chwilę będziemy na miejscu.Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się w uniwersalną sukienkę-szatę Beauxbatons.Kreacja ładnie podkreślała moje atuty,więc na pewno zrobię dobre pierwsze wrażenie.Remus miał czarne spodnie,nieskazitelnie białą koszulę i błękitną kamizelkę.Muszę przyznać,że wyglądał całkiem przystojnie.W końcu minęliśmy ostatnie drzewa i znaleźliśmy się na brukowanej uliczce.Było to coś na kształt Hogsmeade.
-Jesteśmy w Faluare.-szepnął mi do ucha Remus.-To francuskie Hogsmeade.
Mijaliśmy kolejne sklepy z różnymi ubraniami,gadżetami i kolejne barwne kawiarenki i restauracje.W pewnej chwili znów wyszliśmy na chodnik,którym szliśmy tylko przez chwilę.Doszliśmy do schodów.Ale tych schodów było z milion!Jęknęłam cicho i zaczęłam się wspinać.W pewnej chwili poczułam,jakbym leciała.Obok mnie Remus również wyglądał na zdziwionego.Schody były zaczarowane tak,jak w Galeriach Handlowych,że stawałeś na nich,a one jechały do góry.Przyjęłam z wielką ulgą,że jednak nie będę musiała wchodzić taki kawał.Po minucie wysiedliśmy na żwirowanej dróżce.Zamek był piękny.Cały w kolorze kości słoniowej.Uśmiechnęłam się i pomyślałam,że jednak nie będzie tak źle.Pod wielkimi dębowymi drzwiami stała dziwnie znajoma mi osoba.Ona chyba również mnie poznała,bo podeszła szybko.Przywitała się grzecznie ze swoją dyrektorką i zamieniła z nią kilka słów.Madame Maxime skinęła nam głową i odeszła razem ze swoim pomocnikiem.W końcu dziewczyna rzuciła mi się w ramiona.Gdy zobaczyłam jej uderzająco niebieskie oczy,wreszcie ją poznałam.
-Chloe!-krzyknęłam i odwzajemniłam uścisk.
-Lily!Ile to lat!-zapiszczała moja przyjaciółka z Privet Drive.Miała długie brązowe włosy i piękne białe zęby schowane za pełnymi ustami.
Oderwałam się od niej i powiedziałam:
-Chloe,oto Remus.Remus poznaj moją przyjciółkę z piaskownicy,Chloe Ennims.
-Hej,Remus.-przywitała się dziewczyna i strzeliła buraka.Zachichotałam cicho.
-Witaj,Chloe.
-Cieszę się,że to ty jesteś na wymianie.Na moje szczęście pojechała tam dwójka znienawidzonych przeze mnie ludzi.-powiedziała,a w jej głosie pobrzmiewała złość.
-Czemu znienawidzonych?-spytał Remus marszcząc nos.
-Opowiem wam wieczorem.U nas biblioteka czynna jest przez cała dobę.Muszę was oprowadzić,a później pokaże wam wasze pokoje.Ty Remusie będziesz w pokoju z moim przyjacielem,a ty ze mną!
-Wspaniale!-ucieszyłam się i podążyłam za nią.Przeszliśmy obok rzeźb skrzydlatych koni i w końcu znaleźliśmy się w wielkim hallu.Tak ja podejrzewałam,wszystko było błękitne,białe i szare.Na ścianach nie widniały obrazy,lecz w rządku stały białe posągi.
-Dzisiaj jest dzień wolny,więc rzadko spotkamy się z jakimś uczniem.
Co kawałek były jakieś klasy i schowki.Minęliśmy gabinet dyrektora i gabinety nauczycieli.Nie było tu lochów tak jak w Hogwarcie,ale było tu o dwa piętra więcej.Mimo wszystko czułam się tu jakoś dobrze.Panowała miła i ciepła atmosfera.Może nie będzie tu tak źle?W pewnym momencie Chloe zatrzymała się tak,że prawie na nią wpadłam.
-Nie będziecie przydzieleni do domów.U nas w jednej części zamku są sypialnie chłopaków,a w drugiej dziewczyn.Są po dwa domy.Ja należę do Róż-Gdzie króluje miłość oraz uczciwość i spryt.Jednak kłamstwa tu się nie toleruję,więc masz być szczera,powiadam Ci.-zacytowała z uśmiechem.-Poczekaj tu Remusie.Hasło to odwaga!
Ku mojemu zdziwieniu posąg odkoczył ukazując przejście zakończone łukiem.Nie pewnie przekroczyłam próg uważnie stawiając stopy.Wszystkie głowy w "Pokoju Wspólnym" zwróciły się ku mnie.Patrzyli na mnie z ciekawością,niektóre dziewczyny z zazdrością,a jeszcze inne z wyższością.Chloe uśmiechnęła się szeroko i pociągnęła mnie na klatkę schodową.Szłyśmy marmurowymi schodami,aż Chloe zatrzymała się przy czerwonych drzwiach.Widniała na nich drewniana tabliczka:
                                                         CHLOE ENNIMS
Otworzyła drzwi i wepchnęła mnie do środka.Panował tu lekki bałagan.Łóżka były o wiele większe niż w Hogwarcie.Przykryte były niebieskimi narzutami.W rogach znajdowały się szafy i toaletki.Było też wejście do łazienki i do garderoby(!).
-Garderoba?-spytałam patrząc na rozpromienioną Chloe.
-Och,tak.Jest tam lustro i kącik krawiecki.A poza tym,ja tam trzymam rzeczy,które nie mieszczą mi się do szafy.-wyszczerzyła białe zęby i rzuciła na swoje łóżko.
-Może zadam dziwne pytanie,ale jesteś tu lubiana?
-O,tak.No właśnie jestem.Mimo iż nie jestem willą,to uchodzę za jedną z najładniejszych dziewczyn w szkole.Na brak chłopaków nie narzekam.Ogólnie wszyscy są tu mili i życzliwi.Jedynie te cholerne wille uważają się za nie wiadomo kogo.Chociaż i tak większość jest spoko.-paplała wesoło.
-Aha.Nie zapomniałaś o kimś?-spytałam przypominając sobie,że przed wejściem czeka pewien chłopak.
-Remus!-krzyknęła i wybiegła trzaskając drzwiami.Ja westchnęłam cicho i podeszłam do wielkiego okna.Mimo,iż była to zwykła ucieczka,nie żałuję.Spotkałam się z dawną przyjaciółką no i jest tu naprawdę bajecznie.Kiedyś na pewno odwiedzę Francję.Ciekawa byłam reszty zamku,ale nie chciałam sama włóczyć się po tak wielkiej powierzchni.A poza tym nie miałam ochoty schodzić do "Pokoju Wspólnego",chociaż jak to się może nazywać?Otworzyłam białą szafę i wpakowałam tam swoje rzeczy.W łazience ustawiłam na długiej półce swoje kosmetyki i w garderobie ustawiłam swoje buty.Usłyszałam cichy trzask i po chwili obok mnie stała Chloe.
-Masz sukienkę balową?
-Tak,mam.Po co?
-Co roku organizowane są dwa bale.Na Boże Narodzenie i Halloween.
-To fajnie.Masz chłopaka?-spytałam niespodziewanie.
-Nie,nie mam.-warknęła krótko,ale widząc moje spojrzenie znów uśmiechnęła się szeroko i ku mojemu zdziwieniu usadowiła mnie na toaletce.
-W  Beauxbatons każda dziewczyna ma makijaż.
-Ale ja nie lubię!-powiedziałam naburmuszona.
-Cicho.Zakładaj.-powiedziała i podała mi buty na średnim obcasie.
-Zabiję się w nich.-syknęłam.Założyłam je i stwierdziłam,że idealnie przylegają do mojej stopy.
-Dobra,dobra.Zamknij oczy.
Po chwili spojrzałam w lustro.Byłam pięknie umalowana.Na szczęście lekko.
-Idziesz ze mną na kolację,a nie mogę być widziana w towarzystwie sieroty.
-Ej!
-Żartowałam!-wybuchła perlistym śmiechem.-Idziemy.
Nie pewnie wyszłam,a przez "Pokój Wspólny" przebiegł szmer.Wszystkie dziewczyny zbierały się na kolację.Chloe chwyciła mnie pod rękę i razem z nią wymaszerowałam na kolację.Wciąż czułam na sobie czyiś wzrok.Mimowolnie uśmiechnęłam się,gdy zauważyłam,że męska(bardzo przystojna!) część szkoły nie może oderwać ode mnie wzroku.W pewnej chwili podszedł do nas Remus z...eee no właśnie tego nie wiem.
-Jestem Gaston Errard.Umim mówić po angielsku,ale czasem się zapominam.-chłopak podał mi dłoń,zupełnie jakby czytał mi w myślach.
-Lily Evans.-odpowiedziałam i uśmiechnęłam się.Weszliśmy do jadalni.Była to ogromna sala z płótnami na ścianach,które jak podejrzewam przedstawiały herby domów.Wreszcie mój wzrok skierował się na stoły.Jęknęłam.Jak ja nienawidzę żab!



3 komentarze:

  1. Bardzo fajnie wymyśliłaś z tą wymianą ;) Aczkolwiek James'owi nie powinna się ,,znudzić" Lily. W książce J.K Rowling było pisane, że starał się o nią aż do ukończenia szkoły, lecz zawsze to coś nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kostka Czekolady28 czerwca, 2015

    Teraz bardzo mi sie podobało. Było dużo opisów i mam nadzieje że tak bedzie już w każdym rozdziale ;)

    OdpowiedzUsuń

Zapraszam do komentowania!