Strony

piątek, 12 października 2012

10. Miłość jest głupia.


Jej oczy....Severusie...Zawsze razem...

- Expecto Patronum ! - krzyknął, a z jego różdżki wyleciała srebrna łania.
Przebiegła przez pustą klasę i zniknęła za ścianą. Upadł na kolana i schował twarz w dłoniach. Nigdy nie będzie jego. On to zniszczył.
To wszystko jego wina.
To głupie słowo...tak wiele zniszczyło.
Jedno głupie słowo - szlama...

***

- Hej, masz ochotę na spacer ?
- A nie masz czasem treningu ? - spytała dziewczyna podnosząc brwi do góry.
- Przepraszam,kochanie. No chodź...
Christy cmoknęła go w policzek i wzięła go pod ramię.
- Skoro tak dużo trenujecie, to mam nadzieję, że następny mecz będzie wygrany ?
- Oczywiście. Moja drużyna jest w wyśmienitej formie !
James uśmiechnął się do Christy. Spojrzał w jej oczy. Były tak bardzo inne od Jej oczu...
- To co, idziemy nad jezioro ?
- Uciekaj ! - krzyknął, a ona pisnęła i zaczęła uciekać.
Związał się z Christy, jednak czuł, że oboje nie są w tym związku tak szczęśliwi jakby chcieli.
Dlaczego musiał kochać inną dziewczynę ?
Dlaczego tym kimś musiała być osoba, która go nienawidzi ?
Dlaczego !?

Odpowiedź jest prosta. Bo życie to ciągły labirynt, w którym czasem trudno się odnaleźć.

***

Dorcas siedziała na fotelu przy kominku. Była zapatrzona w skaczące płomienie.
To ostatni rok nauki, w tym magicznym miejscu. Już nigdy nie będzie tak samo. Skończą się beztroskie lata, a zacznie się prawdziwe życie. Czemu to tak szybko minęło ? Doskonale pamięta swój pierwszy rok w Hogwarcie. Poznała Lily, Ann i Alicję.
Później zakolegowała się z Huncwotami. Z każdego dowcipu się śmiała, ale gdy to jej coś zrobili, to aż kipiała ze złości.
Ostatni rok sporo zmienił. I zmieniła się ona. Postanowiła, że z wrażliwej dziewczyny zmieni się w dziewczynę, której będą pożądać wszyscy chłopcy. I udało jej się. W szkole uchodziła za jedną z najpiękniejszych dziewczyn. Długie,opalone nogi, jędrne ciało, długie lśniące włosy. Ale nie tylko o wygląd chodziło.
Zmienił jej się pogląd na świat. Już nie uważała, że miłość to tylko hormony. Wierzyła w przeznaczenie. Popracowała trochę nad sobą. Cięty język wypracowała specjalnie dla Blacka.
Niech sobie nie myśli, że będzie kolejną dziewczyną, która padnie mu do stóp. Tylko czy to już się nie stało?
- No hej, Meadowes.
- Hej, Black - mruknęła udając obojętność.
- Co tam ?
- Właśnie zastanawiałam się, czym cię otruć.
- Bardzo śmieszne - odpowiedział i stanął za oparciem jej fotela.
Nachylił się i jego oddech owiał jej kark. Przeszły ją dreszcze, co nie uszło uwadze Syriusza. Uśmiechnął się triumfalnie i szepnął jej do ucha zmysłowym głosem.
- Nie chciałabyś porobić czegoś ciekawszego ?
- N-nie - odparła dzielnie.
- Szkoda. Wiesz gdzie mnie szukać, Meadowes.
Syriusz z bezczelnym uśmiechem zniknął na klatce schodowej. Dorcas nadal siedziała w jednej pozycji. Opuszkami palców musnęła kark. Mimo, iż wiedziała, że to koszmarny podrywacz, wieczny huncwot, wierzyła, że się zmieni.
Chociaż jeśli kogoś kochasz, to akceptujesz jego wady...
- Miłość jest głupia.

***

Przecież nie może pozbyć się choroby. No i musi powiedzieć dziewczynom. Dlaczego życie musi być tak okrutne ?!
Czy nie zasługuje na odrobinę szczęścia ?

***

Ósemka przyjaciół siedziała przy kominku. Lily skryta była za książką. James pisał coś w zeszycie, co chwilę przygryzając dolną wargę. Reszta pogrążona była w rozmowie. Nagle do okna zapukała sowa. Lily rozpoznała w niej swojego domowego puchacza. Odwiązała list i zagłębiła się w jego treści. Z każdym następnym zdaniem jej oczy robiły się coraz większe.
- A to krowa ! - krzyknęła i rzuciła list do kominka.
Opadła na fotel i schowała twarz w dłoniach.
- Lily ? Co się stało ? - spytała łagodnie Dorcas.
- Co się stało ? A to, że Petunia wychodzi za mąż !
- Że co !? - krzyknęły równocześnie Ann, Dorcas i Alicja.
- Po tym co się stało, ona chce wziąć ślub ?! Kiedy !? - zbulwersowała się Alicja.
Chłopcy przerwali swoje czynności i patrzyli szeroko otwartymi oczami na dziewczyny.
- W czerwcu - powiedziała krótko Lily - Nie wiem po co ona to robi. Kto ją chce ?
- Bo przecież ty jesteś najlepsza, co nie, Evans ? - spytał James patrząc na nią wyzywająco.
Zaległa cisza, a wszyscy wybałuszyli oczy na tą dwójkę.
- Słucham ?
- Przecież nikt nie może pokochać siostry wspaniałej Lily, czyż nie ? A może znalazł się ktoś, kto ją pokochał z każdą wadą ? Nie wpadłaś na to ? Och, oczywiście ! Nie widzisz nic poza czubkiem własnego nosa - oznajmił James.
Sam nie wiedział, dlaczego tak nagle ją zaatakował. Może wreszcie wypowiedział swoje wszystkie żale, zbierane przez sześć lat ?
- Przynajmniej nie jestem napuszonym kretynem - Lily zaczęła walczyć.
- Wolę być napuszonym kretynem, niż rudą egoistką ! Nic nie wiesz o życiu, a zachowujesz się, jakbyś zjadła wszystkie rozumy!
Lily zabrakło słów. Drżącymi rękami wyciągnęła różdżkę. Przyjaciele spojrzeli na nią przerażeni. James wpatrywał się w nią z nienawiścią w oczach. Tą, której nigdy nie chciała zobaczyć...tą, którą pewnie on widział kiedyś w jej oczach.
- Ja nic nie wiem o życiu ? Nie przeżyłeś żadnej  wielkiej straty ! Nigdy ! No chyba, że była jakaś dziewczyna, która rzuciła wielkiego Jamesa Pottera ! Nie mów mi, że znasz się lepiej na życiu ! Nie mów tak ! I to ja wiem, co to oznacza ból ! I na jakim ty się życiu znasz, co ? Właśnie dlatego zawsze ci odmawiałam ! Jesteś rozpieszczonym jedynakiem, który myśli, że świat kręci się wokół niego ! Ale ja nie będę za tobą latać ! Twoje życie jest idealne ! A moje nie ! Siostra mnie nienawidzi , a ojciec umarł kilka tygodni temu ! Jak kogoś stracisz, dopiero wtedy mów mi, że znasz się lepiej ! Na prawdziwym życiu ! - krzyknęła i wycelowała w niego różdżką - Imaginemmeam devobis !
James upadł na podłogę. Wszyscy nagle wybuchnęli śmiechem, oprócz Lily, która pobiegła ze łzami w oczach do dormitorium. Potter zmienił się nie do poznania. Kruczoczarne włosy zamieniły się w rude, a na twarzy pojawiły się piegi i pryszcze.
- Remus ! Zrób coś ! - krzyknął James, patrząc na swoje odbicie w lusterku Dorcas.
- Zasługujesz na karę, po tym jak ją potraktowałeś.
- Właśnie, Rudzielcu ! - wykrztusił Syriusz.
Brakło mu tchu ze śmiechu.
- Ktoś w końcu musiał ją uświadomić, że nie jest idealna - powiedział stanowczo.
Dorcas ukucnęła przed nim i spojrzała na niego z żalem. Dotknęła jego policzka i powiedziała cicho :
- I to musiałeś być ty, James ? Akurat ty ? Nie pomyślałeś, że może zmieniła zdanie ? Nie. Ty nie myślisz. I właśnie w tym jest twój problem - uśmiechnęła się smutno, po czym wraz z dziewczynami udała się do dormitorium.
James walnął się dłonią w czoło i jęknął :
- Miłość jest głupia !