Strony

środa, 10 grudnia 2014

56. Czuli, że mają wszystko.

Witam !
Mam nadzieję, że znajdziecie czas, żeby przeczytać tą notkę.
Długo się nad nią męczyłam, naprawdę mam tyle spraw na głowie, że się nie wyrabiam i cieszę się, że mogę mieć chociaż kilka chwil w tygodniu, gdy siadam sobie przed komputerem/zeszytem i wymyślam, co by tu napisać :)
Dziękuję, że jesteście i komentujecie :)

Mam tylko malutką sprawę :
U mnie nie ma Voldemorta, także Snape nie jest podwójnym agentem, czyli nie jest dobry. Nie będzie pokazywany tutaj w dobrym świetle, gdyż najzwyczajniej w świecie go nie lubię.
Nie zmieniłam zdania nawet, gdy okazało się, że jednak jest dobry. Po prostu gościa nie trawię i nie lubię <choć szanuję zdanie innych> gdy ktoś pisze, że był biedny (!), bo się nad nim Huncwoci znęcali.

1 Musiał sobie czymś zasłużyć,
2 zadawał się ze Śmierciożercami,
3 którzy robili innym krzywdę ( np. Mary Macdonald )
4 fascynował się czarną magią,
5 nie był niewiniątkiem.

Huncwoci nie mówię, że byli niewinni, ale nie byli również aż tak zepsuci. James uratował Severusa pod Bijącą Wierzbą, to po pierwsze. W późniejszych klasach się zmienili na lepsze i może mieli inne powody, dla których go zaczepiali ( choćby jego zamiłowanie do czarnej magii, ale także jego kolegów ). No i na dodatek to był standardowy konflikt Gryffindor - Slytherin, a że padło na Snapa, to akurat mogło mieć różne przyczyny - wspomniane zamiłowanie do czarnej magii, czy to, że Jamesowi nie podobało się, że przebywa z Lily.

Się rozpisałam ! Wyraźcie swoją opinię w komentarzach, może otworzycie mi na coś oczy, ale i tak go nie polubię ;)

+ zapraszam na drugiego bloga :
http://jp-jego-historia.blogspot.com

Lilka.

**********

MUZYKA ;)


" Take my hand, I'll teach you to dance.
  I'll spin you around, won't let you fall down.
  Would you let me lead, you can step on my feet.
  Give it a try, it'll be alright. "


- Oh, James ! - Mary Evans uściskała chłopaka - Naprawdę miło mi cię widzieć !
- Mnie również, pani Evans - Potter uśmiechnął się i przy okazji walnął Blacka, który bezgłośnie powiedział " teściowo ".
- Lily, pokaż pierścionek !
Damska część towarzystwa skupiła się na Lily, a męska część odeszła na drugą stronę salonu. Po przywitaniu Noel podrapał się po głowie, patrząc na kobiety.
- Dwa dni temu było dokładnie tak samo - mruknął - Nie rozumiem co takiego jest w pierścionku. Chodzi raczej o uczucie, nie ?
Huncwoci spojrzeli na niego pobłażliwie.
- My to tak widzimy - zaczął Syriusz.
- Ale one nie - dokończył James.
- Wszyscy jesteście zaręczeni ? - spytał Noel.
- Coś ty - zaśmiał się Black - Ja nie jestem, Lunio również nie jest.
- Ja przynajmniej o tym myślę - Remus założył ręce na piersi - Skoro wytrzymała ze mną tak długo, a znamy się jeszcze dłużej, kochamy się, to chyba czas najwyższy.
- Tylko nie rób tego, " bo tak powinno być ". Musisz naprawdę tego chcieć, bo inaczej kaszana - Noel spojrzał na niego poważnie, a James i Frank poparli go.
- Się eksperci znaleźli - prychnął Syriusz - Choć i tak uważam, że kiedy nadejdzie najlepszy moment, będziesz o tym wiedział.
- O czym rozmawiacie ? - Doracas oplotła ramionami  Syriusza od tyłu.
- O... - zaczął Frank, ale Syriusz mu przerwał.
- O plaży. Fajnie by było wreszcie iść popływać. Co ty na to ?
Dorcas zrobiła zaskoczoną minę.
- Jasne - odparła  i dała poprowadzić się do wyjścia.
- Będzie miał przesrane - podsumował Noel, a reszta spojrzała na niego z ciekawością - Boi się.
Zapadła między nimi cisza, podczas której każdy zastanawiał się nad jego słowami.
James już dawno zauważył, że Dorcas miała ogromny wpływ na Łapę, jednak nie taki wielki, jakby się wszystkim wydawało. Wciąż niechętny był do aż takiego zobowiązania, jak narzeczeństwo. Potter podejrzewał, że nie podrywanie, nie spanie z innymi dziewczynami było dla niego dużym wyzwaniem, szczególnie jeśli robił to prawie że zawodowo. Nawet go za to podziwiał, że dla Dorcas porzucił swoje dotychczasowe zwyczaje. Musiał naprawdę darzyć ją dużym uczuciem.

******

Lily oparła się o ramię Jamesa i westchnęła cicho. Obserwowali zachodzące słońce, leżąc na dużym hamaku blisko linii wody.
- Wiesz, że Snape musi zapłacić za to, co zrobił, prawda ? - spytał w końcu chłopak.
- Nie lepiej zostawić go w spokoju ? Jeśli zobaczy, że ich plan zawalił, to może się odczepi ? - wtuliła twarz w jego pierś - Nie chcę kolejnych problemów.
Przez chwilę zapanowała cisza, zaburzana tylko szumem fal.
- Ale wyjdź za mnie - odezwał się nagle James.
- Że co ? - spojrzała na niego zaskoczona.
- Wyjdź za mnie - powtórzył.
- To jest szantaż ? - podniosła brwi.
- Tak - odparł - Wyjdź za mnie - powtórzył kolejny raz.
- Teraz ? - zaśmiała się.
- Choćby zaraz - mruknął, całując ją obok ust.
- To bardzo romantyczne, ale twoja mama by nas zabiła - uśmiechnęła się rozczulona i niezdarnie przemieściła się na hamaku, kładąc się na nim.
- Chyba masz rację - westchnął - To za tydzień.
- Wtedy moja mama cię zabije - zaśmiała się - Muszą wszystko przygotować.
Westchnął.
- Za miesiąc i ani dnia dłużej - złapał jej twarz w dłonie i spojrzał poważnie w oczy.
Pokiwała głową, a gdy to zrobiła, uśmiechnął się ucieszony i cmoknął ją w usta.
- Ostatnio tak sobie myślałam, co bym zrobiła, gdybyś nie przyszedł do mnie w Sylwestra - mruknęła cicho.
- Prawdopodobnie siedziałabyś teraz i wpatrywała w moje zdjęcie - odpowiedział pewnie.
- Z całą pewnością - zaśmiała się.
- Tylko, że ja bym nie pozwolił, żeby tak to się skończyło, więc koniec końców i tak bylibyśmy razem.
Parsknęła śmiechem i pocałowała go. Podciągnął wyżej i zjechał jedną ręką na jej pośladek, a drugą mocno objął ją w pasie. Wjechała ręką pod jego koszulkę i zamruczała, gdy ścisnął jej pośladek.
- Potter, przypominam, że w domu obok jest moja mama, za troszkę dalej siedzą Dorcas i Black.
- No ? - uśmiechnął się - Niech się przyzwyczajają.
Znów ją pocałował, tym razem w szyję. Westchnęła cicho i jęknęła, gdy zjechał ustami jeszcze niżej.
- Chodźmy do domu - wymruczała mu do ucha.
Zaśmiał się i spróbował szybko wstać. Hamak niestety nie działał po jego myśli i sekundę później leżeli na piasku. Lily zaśmiała się z niego, a on tylko oburzony przerzucił ją sobie przez ramię i ruszył do domu.
- Teraz bądź cicho - szepnął do niej, a ona posłusznie przestała chichotać.
- No gdzie są ci mężczyźni ? - usłyszeli rozeźlony głos ciotki Lily - Chłopcy ! James !
Potter jak na zawołanie zaczął biec po schodach i skręcił w pierwszy korytarz.
- James, nie ta strona - mruknęła Rudowłosa i zaśmiała się cicho, ale chłopak biegł dalej i w końcu okrążył całe piętro, wracając do miejsca gdzie skręcił i pobiegł w drugą stronę.
- James ! Syriusz ! Noel ! - dobiegło ich wołanie, a chłopak przyśpieszył.
Patrzył na wyryte na drzwiach imiona, aż w końcu zauważył 'Lily'. Nacisnął cicho klamkę i podbiegł do łóżka. Położył na nim dziewczynę, wygrzebał coś ze swojej torby i rzucił się obok niej.
Usłyszeli kroki przy drzwiach. Potter przykrył ich szybko Peleryną Niewidką i położył palec na jej ustach.
W ich pokoju pokazała się głowa cioci. Rozejrzała się i jej oczy spoczęły również na łóżku.
- Gdzie oni są, kiedy ich potrzebuję ? - mruknęła zła i wyszła, zamykając za sobą drzwi. James siegnął po różdżkę leżącą na stoliku nocnym i machnął parę razy w stronę drzwi. Ściągnął z nich Pelerynę Niewidkę i od razu pocałował Rudowłosą w usta. Ta, nie czekając dłużej ściągnęła z niego koszulkę i pocałowała go w obojczyki, w szyję, aż w końcu w usta. Przez chwilę nic nie robili, tylko całowali się namiętnie, odrabiając każdy spędzony bez siebie dzień przez ostatnie tygodnie.
- Brakowało mi tego - westchnął James, gdy ściągnął jej bluzkę.
- Mi też - jęknęła, gdy zaczął zaznaczać ustami ślad na jej dekolcie.

Czuła, że ma wszystko.

********

Dorcas od kilki minut próbowała wskoczyć mu na plecy. Tarzali się po piasku, śmiejąc się i bawiąc jak dzieci.
Syriusz zaśmiał się i poleciał do przodu. Podtrzymał zadowoloną z siebie dziewczynę pod nogami i po chwilowym namyśle wszedł do wody.
- Nie ! - zaprotestowała - Black... - wymruczała mu do ucha, gdy jej protest na nic się zdał.
Chłopak stanął, a woda sięgała mu już do brzucha.
- Tak ? - spytał, udając uprzejme zainteresowanie.
- Nie rób tego - szepnęła mu do ucha i na tyle ile jej się udało, zjechała rękami do jego klatki piersiowej.
- Czemu miałbym sobie odpuścić przyjemności patrzeć na twoje przemoczone ubrania ? - spojrzał na nią spod czarnej grzywki.
- Pożałujesz tego ! - zdążyła krzyknąć, gdy po prostu ją puścił.
Spadła do wody z pluskiem i przeklinając w myślach szybko stanęła na nogi. Zmierzyła go wzrokiem, chcąc się na niego wydrzeć. Wtedy ujrzała jego płomienny wzrok. Spojrzała w tym kierunku, opuszczając głowę. Przez koszulę i biały stanik lekko prześwitywały jej piersi.
Podniosła powoli głowę i odsunęła się do tyłu, gdy on zrobił krok do przodu.
- Powiedziałam, że tego pożałujesz - powiedziała wyniośle i zaczęła wychodzić z wody.
- Oj, Doruś - złapał ją, gdy była już na brzegu - Nie gniewaj się na mnie - wymruczał jej do ucha, obejmując ją od tyłu w pasie.
- Niech cię szlag ! - odwróciła się do niego i pocałowała mocno.
Zadowolony podciął jej nogi i asekurując upadek wylądował na piasku, a dokładniej, na swojej dziewczynie.
Przeniósł pocałunki na jej szyję, a wtedy ona wzięła garść piachu i gdy znów chciał pocałować ją w usta, wcisnęła mu wszystko do buzi.
Oburzony zszedł niej i zaczął pluć naokoło.
- Mówiłam ci, że pożałujesz - powiedziała słodko i rzuciła mu buziaka w powietrzu, oddalając się w stronę domu.
Syriusz patrzył za nią, kręcąc głową.
Z kim innym mógłby być, jeśli nie z nią ?

Czuł, że ma wszystko.

**********

Lily podniosła głowę i uśmiechnęła się z czułością.
James spał, ale nadal mocno trzymał ją w obięciach, bezwstydnie oplatając rękami jej piersi.
Pocałowała go w dłoń kilka razy i opadła na poduszkę.
- Która godzina ? - usłyszała jego ciepły po spaniu głos.
- Ósma - odparła cicho.
Cały dom pogrążony był jeszcze  w śnie. W takim miasteczku jak tu nie liczył się dla nich czas. Mieszkańcy szli do pracy, gdy wstawali, a i tak udawało się zrobić wszystko na czas.
- Mógłbym tak wstawać codziennie - wymruczał jej do ucha.
Uśmiechnęła się.
- Ja też - odparła.
- Mam wspaniałe rozwiązanie.
- Jakie ? - otarła policzkiem o poduszkę z leniwym uśmiechem.
- Zamieszkaj ze mną - wyszeptał na jednym wydechu.
Lily otworzyła gwałtownie oczy. Odwróciła się do niego powoli.
- Nie żartujesz ? - spytała zaskoczona.
- Wyglądam, jakbym żartował ? - odpowiedział śmiertelnie poważnie.
Lily miała ochotę się zaśmiać. Bardzo poważnie wyglądał z rozczochranymi włosami i czerwonym odciskiem od poduszki na policzku.
- Naprawdę chcesz ze mną zamieszkać ?
- Oczywiście, że tak, Lila. No bo z kim, jak nie z irytującym, słodkim Rudzielcem ?
Pominęła, że nazwał ją irytującą. Była w tym momencie tak niesamowicie szczęśliwa, że nic nie było w stanie zepsuć jej humoru. Pocałowała go delikatnie.
Jęknął lekko w jej usta, gdy przycisnęła go mocniej do siebie, przewalając się na niego swoim ciężarem.
Co to był dla niego za słodki ciężar !
- Postanowione - wysapał, przejeżdżając ręką po jej krzyżu - Mieszkasz ze mną.
- Ty robisz kolacje - zastrzegła, obcałowując jego twarz.
- A ty śniadania i obiady - odparł.
- Nie brzmi fair, ale zgadzam się, bałabym się jeść twoje obiady - zachichotała i przeniosła pocałunki na jego szyję.
- Wspaniale - objął ją mocniej.
- James ? - mruknęła, gdy zaznaczał ślad na jej żuchwie - Gdzie ty chcesz zamieszkać ?
Spojrzał na nią z błyskiem w oku i pocałował ją w usta.

Czuł, że ma wszystko.

***********

- Och.
- Serio ? Tylko tyle macie do powiedzenia ? - spytał James zaskoczony, patrząc na przyjaciół.
- To takie cudowne ! - Carmen uściskała oboje i szturchnęła swojego narzeczonego. Zupełnie niepotrzebnie, gdyż Noel już wyciągał rękę w stronę Pottera, która zamarła nagle.
- ŻE CO ?
W jadalni zapadła cisza, a wszyscy spojrzeli na Syriusza zdziwieni.
- Coś nie tak, Black ? - Lily założyła ręce na piersi.
- Czy wy wiecie, że my się nie wyrobimy ? Kwiaty, suknia, obrączki ! - zaczął, a chwilę później James wybuchnął śmiechem i objął przyjaciela, który również zaczął się śmiać.
Lily została przytulona przez wszystkie obecne w pokoju dziewczyny.
- Ah, i oczywiście, zamieszkamy razem - Rogacz podszedł do Rudowłosej i objął ją w pasie - Każdy jest zaproszony na parapetówę !
Lily zmrużyła oczy. Nie wiedziała, co szykował jej narzeczony. Nie wiedziała nawet, co to za dom, w którym mają zamieszkać.
- Nie marszcz tych cudownych brewek, kochanie - usłyszała przy uchu - Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie.
Nikt nie zauważył, jak w tym samym czasie Dorcas rzuca spojrzenie nieświadomemu Syriuszowi.

******

- Syriusz ? - dziewczyna usiadła na krawędzi łóżka, podczas gdy on ułożył się już wygodnie.
- Tak ? - odpowiedział, ziewając.
- Tak sobie myślałam... - nie wiedziała, jak zacząć.
- O czym ?
- No więc - wypuściła ze świstem powietrze - Co po wakacjach ?
Otworzył jedno oko i spojrzał na jej zdenerwowaną minę. Zaśmiał się w myślach. Jej niepewność była taka urocza.
- A co ma być ? - spytał leniwie, obserwując, jak się czerwieni.
- Syriusz - jęknęła - Wiesz, o co mi chodzi.
Zaśmiał się cicho, a ona spojrzała na niego oburzona. Pociągnął ją za rękę i objął ramieniem. Wsunęła się pod kołdrę i położyła głowę na jego piersi.
- Dor, myślałem, że już dawno wszystko ustalone - mruknął, przejeżdżając palcami po jej delikatnym ramieniu.
- Nie zmieniłeś zdania ? - spytała niepewnie.
- Na Merlina, Dorcas - westchnął - Nie mam zamiaru go zmieniać, powiedziałem ci to już dawno. Potrzebujesz deklaracji ? - w jego głosie słychać było nutkę rozgoryczenia, ale jego mina szybko złagodniała, gdy zobaczył wyraz jej twarzy.
- Nie, nie potrzebuję. Ale je lubię - odpowiedziała cicho, obejmując go mocniej - Cieszę się, że nie zmieniłeś zdania - szepnęła.
Złapał jej twarz w dłonie i spojrzał na nią surowo.
- Dorcas Meadowes, jesteś niesamowicie irytującą i wredną osobą, ale i tak nadal mam zamiar z tobą zamieszkać i cię kocham, rozumiesz to ? - powiedział, patrząc w jej rozjaśniające się oczy.
Pokiwała głową i przygryzając wargę pocałowała go w usta. Wiedziała, że nieczęsto będzie słyszeć takie wyznania, a bardzo je lubiła. Z jego ust brzmiały jak piękna piosenka.
- Ja ciebie też kocham - wymruczała mu do ucha i zjechała ręką na jego brzuch.
Chwilę później zszokowana wylądowała z powrotem na jego piersi, a on obejmował ją ciasno, nie pozwalając na żaden ruch.
- Wciąż mam piasek, tam gdzie nie powinienem - oznajmił jakby obrażony.
Dziewczyna zachichotała i zamknęła oczy.

Czuła, że ma wszystko.

**********