Strony

niedziela, 23 września 2012

2. Koniec z Evans !


Najgorzej jest wtedy, kiedy jest już za późno. Dostrzegamy coś dopiero, kiedy to stracimy.
Śmieszne, prawda ?
Ile rzeczy możemy zrobić nieświadomie.
Na przykład zakochać się.
Choćbyś zapierał się nogami i rękami i tak w końcu przegrasz z sercem. 
 ~~~~
By Lilka



Lily siedziała przy stole i patrzyła na podest.
Stała tam grupka małych uczniów, którzy czekali na swój przydział. Doskonale pamięta to towarzyszące uczucie. Bała się,że jej nie przyjmą, że wszystko okaże się żartem. Później jaką ulgę czuła, słysząc jak Tiara krzyczy : GRYFFINDOR !
Spojrzała na Jamesa. Śmiał się z czegoś, co powiedział Syriusz. W jego oczach widać było ogniki wesołości, lecz gdy Lily próbowała bardziej się mu przyjrzeć, ten spojrzał na nią. Poczuła ssanie w żołądku i zarumieniła się.
Ceremonia przydziału się skończyła i nagle wszyscy ucichli. Ruda przeniosła swój wzrok na dyrektora Hogwartu, Albusa Dumbledora.
Był to miły staruszek, ale dość specyficzny. Wystawił ręce,jakby chciał przytulić całą salę i zaczął donośnym głosem :
- Zanim to wspaniałe jedzenie wypełni wam brzuchy, chciałbym ogłosić, że w tym roku, mamy nowego nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Profesor John Nettled zgodził się pełnić tę funkcję - w sali dało się słyszeć słabe oklaski - Rozgrywki naszego wspaniałego sportu zaczną się już dwudziestego czwartego października. Odbędzie się również Bal Bożonarodzeniowy oraz Bal Siódmoklasistów. Będzie mi bardzo przykro żegnać naszych wspaniałych uczniów, lecz mamy przed sobą jeszcze cały rok ! Pewnie myślicie, że będę jeszcze klepał, ale niestety nie macie racji ! Wsuwajcie ! - zakończył swoją świetną przemowę i usiadł.
Rozległy się gromkie brawa i stoły ugięły się pod ciężarem samych pyszności.

~~~~

- Pierwszoroczni, proszę za mną ! - Lily wraz z Remusem przekrzykiwała gwar - Ustawić się w pary ! Za mną !
Gdy znaleźli się w Pokoju Wspólnym, rozległy się pomruki zachwytu.
- Dormitoria dziewcząt są na prawo, a chłopców na lewo. Nie radzę chłopcom nawet próbować dostać się do dziewcząt, a jeśli chcecie wiedzieć czemu, to spytajcie starszych kolegów. Wszystko jasne ? Wasze rzeczy już na was czekają, więc przebrać się i do spania ! - Lily odetchnęła głęboko i opadła na najbliższy fotel - Zabiję tych nowych prefektów ! To ich działka !
Nagle usłyszała jakieś krzyki.
- Nie, Łapo !
- Zwariowałeś ?
Lily podeszła cicho do drzwi dormitorium Huncwotów. Brzydziła się tym co robi, ale ciekawość zwyciężyła. Przyłożyła ucho do drzwi i nasłuchiwała w napięciu.
- Nie mów mi, co mam robić ! Sam masz trudność zagadania Dorcas ! - wyraźnie usłyszała głos Pottera.
- Ale ty nie możesz z nią skończyć ! Nie dasz rady ! - teraz z kolei rozpoznała głos Remusa.
- Właśnie, że dam ! Swoją drogą dziękuje za wiarę !
- O co właściwie chodzi ? - spytał piskliwym głosem Peter.
- Głupek chce skończyć z Evans ! - Syriusz ewidentnie był oburzony.
- Tak ! Koniec z Evans ! - oznajmił bezbarwnym tonem James, a Lily osunęła się po zimnej ścianie.
Akurat teraz, gdy zdała sobie sprawę, że chce mu dać szansę, on musi wszystko popsuć. Wiedziała, że to tylko puste słowa, a jednak uparcie wierzyła w jego uczucie. I wszystko jak zwykle się rozwaliło.
Usłyszała kroki i biegiem puściła się do swojego dormitorium. Spojrzała na swoje przyjaciółki. Siedziały na swoich łóżkach i rozpakowywały się. Dorcas nuciła jakąś mugolską piosenkę. Choć łzy cisnęły się jej do oczu, nie pozwoliła sobie na płacz, przynajmniej nie teraz.
Czy powie Dorcas? Chyba powinna wiedzieć...tak, powie jej, ale kiedy indziej.
Nagle przypomniała sobie, co powiedział Potter : "...Sam masz trudność zagadania Dorcas!..."
- Hej, Dorcas !
Szatynka podniosła głowę.
- Hm ?
- Co myślisz o Syriuszu ? - spytała Lily, patrząc, jak rumienią się jej lekko policzki.
- Eee...zwykły podrywacz, przecież wiesz - Dorcas nie chciała o tym rozmawiać, choć wiedziała, że ta rozmowa kiedyś będzie musiała w końcu nastąpić.
- Aha, bo przypadkiem usłyszałam jak mówi coś o tobie - powiedziała Ruda udając zmartwioną.
- Co o mnie mówił ? - spytała szybko Dorcas, czując, jak policzki bardziej ją zapiekły.
- Ale przecież to zwykły podrywacz ! - Lily spojrzała na nią wielkimi oczyma.
- Lily ! - warknęła Szatynka, a Ruda zaśmiała się.
- Usłyszałam jak ...Potter mówi mu, że sam ma problemy z zagadaniem do ciebie ! -oznajmiła, przypominając sobie dalszą część rozmowy.
Dorcas mruknęła coś pod nosem i zasłoniła się kotarami. Lily chcąc nie chcąc, zrobiła to samo. Miała dość rozmyślania o tym piekielnym Potterze. Akurat teraz, kiedy coś do niego poczuła..nie !
Nie zakochała się w nim ! Co to, to nie ! Jak można zakochać się takim zadufanym w sobie, aroganckim, przystojnym, szarmanckim dupku ?! Nie, nie. Na pewno nie ! Wyrzuciła tę myśl z głowy i po chwili porwały ją ramiona Morfeusza.

~~~~~~~

Lily patrzyła na czarnowłosą postać w okularach. Kogoś jej przypominał lecz niestety, postać siedziała do niej tyłem, a Lily nie mogła się ruszyć. Do pokoju weszła rudowłosa kobieta i pocałowała mężczyznę. Lily patrzyła na to z szeroko otwartymi oczyma. Nagle na twarz dziewczyny padło światło. To była ona. Lily. 
Lecz kim jest ten mężczyzna? Odwrócił głowę i już miała go rozpoznać, gdy poczuła jak ktoś szarpie ją za ramię.
Przecież nikt obok niej nie stoi !
- Lily ! Dorcas od kilku minut próbowała obudzić Lily. 
Dziewczyna wierzgała nogami i otwierała buzię, jakby chciała coś powiedzieć - O, Potter !
Lily zerwała się z łóżka i rozejrzała się niespokojnie. Zmarszczyła czoło.
- Nie ma go tu - zauważyła
- Odkrycie roku ! Wstawaj ! Za pół godziny pierwsza lekcja, a ja nie jadłam śniadania !
Lily wyskoczyła z posłania i pognała do łazienki.
Ten sen nie dawał jej spokoju. Była tak blisko zobaczenia, kto ją całuje!
Ciekawe, czy Potter zapyta ją o randkę ? Uśmiechnęła się, po czym opuściła głowę.
Przecież on już z nią skończył, jak powiedział. Czemu zawsze ona ma takiego pecha?
Szkoda gadać.

~

James szedł samotnie po korytarzu kierując się do Wielkiej sali na śniadanie. Nagle ktoś na niego wpadł. Wstał szybko i pomógł wstać złotowłosej dziewczynie.
- Przepraszam ! - wybąkała dziewczyna i spuściła wzrok.
On podniósł jej podbródek z szerokim uśmiechem. Coś załaskotało go w sercu.
Nie mógł zauważyć dwóch zielonych oczu, należących do Lily, która właśnie spojrzała w jego stronę i ze zdumieniem spostrzegła, że trzyma jakąś dziewczynę za brodę.
Na pewno zaraz się pocałują !, pomyślała ze złością i prawie biegiem puściła się na śniadanie.

*******